-
A teraz moje doświadczenia z odchudzaniem, może komuś dadzą do myślenia.
To jest moja druga dieta. Pisałam już na jakimś wątku o kopenhaskiej, która była porażką i zamiast pomóc tylko mi zaszkodziła. Była ona pierwszą dietą, jaką stosowałam.
Przedtem jednak schudłam 10 kg, nie stosując żadnych diet, nie mając właściwie pojęcia o odchudzaniu.
Październik 2002: waga wskazywała 84-85 kg. To jest taka waga, przy której i tym razem włączył mi sie hamulec.Grudzień 2002: 81 kg. Schudłam, bo zaczęłam jeść w domu, nie - jak przedtem ze względu na pracę 7 dni w tygodniu - na mieście.
W styczniu zapisałam się na siłownię, starałam się nie jeść słodyczy itp., w marcu 2003 było 78 kg. Podsumowując: 6 kg mniej bez żadnej diety w 5 miesięcy.
Spodobało mi się, że się zmieniam, postanowiłam ten proces trochę przyspieszyć. Ograniczyłam jedzenie, ale nigdy nie liczyłam kalorii!!! Nie wiem, ile mogłam ich dziennie zjadać. Zakładam że było ich minimum 1400 dziennie. Do tego dzień w dzień godzina na stepperze i to wszystko. Chudłam w tempie 3 kg/miesiąc aż dobiłam do 74/73 i waga nie chciała dalej ruszyć. Pewnie było w tym sporo mojej winy, bo rozleniwiłam się z powodu wakacji. Potem wpadłam na pomysł z tą nieszczęsną kopenhaską, która niby to miała pomóc mi w utrzymaniu wagi. Jeszcze potem działo się bardzo różnie, czasem pozwalałam sobie na więcej, w jednym miesiącu waga nie zmieniała się wcale, w innym skakała w górę o 1 kg, aż w końcu znów pokazała 84/85 i powiedziałam sobie DOŚĆ, tak dalej być nie może.
-
no i powodzenia Albinko - bo jak widzę jesteśmy na bardzo podobnym etapie
i jeżeli pozwolisz będę zagladała tutaj
bo ze mną na moim pamiętniczku nikt się jakoś za bardzo nie odchudza
pozdrówka
ps hm ja niestety noszę spodnie 44 - moim marzeniem są spodnie 28 (dość luźne) - znaczy W28 bo teraz to nawet w W33 nie wchodzę
-
Witaj Hefalumpf w moim skromnym wątku. Zapraszam, im więcej osób tym weselej.
Zjadłam dziś ciastko i było pyszne. Nie wiem tylko, ile miało kalorii. Po zaokrągleniu w górę informacji, które znalazłam w necie, napisałam, że było ich 300. :P
-
jakie ciastko pochwal się :P
-
Ponczowe Jedno z nielicznych, o których mogę powiedzieć, że bardzo lubię.
Miałam obawy, czy aby nie stanie się tak, że zacznę planować takie "wyskoki" z góry na następne tygodnie, ale po zjedzeniu tej jednej sztuki nie mam ochoty na więcej w najbliższym czasie.
Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że na liczniku mam 1140 kcal. A ponieważ zawsze duuużo zawyżam w rzeczywistości może być ich o 100 mniej.
Zresztą z powodu tego zawyżania zwiększyłam limit. Jak zjem więcej, to nic sie nie stanie, ale poniżej 1000 kcal - nie, dziękuję.
-
wow ponczowe ja też lubię a nie jadłam lata całe bo leki biorę a w nim jest alkohol smacznego
-
Dziękuję
-
Wstyd mówić, ale muszę odpuścić sobie szóstkę.
Porwałam się z motyką na słońce. Od jutra będę robić dwie serie po 6 powtórzeń dziennie, żeby przygotować mięśnie, które od lat nie były do takich ćwiczeń wykorzystywane. Potem spróbuję ponownie. :P
Macie może jakiś sposób na zakwasy?
-
Ciepła kąpiel, to chyba jedyne co możesz zrobić... Po kilku dniach, przestanie boleć, jeśli nie odpuścisz sobie ćwiczeń (jakichkolwiek), bo potem, gdy zaczniesz jeszcze raz - będzie to samo.
-
hm
nigdy nie jadłam ciastka ponczowego...
a teraz jem rzeczy które znam i lubie i nie eksperymentuję bo boję się zmarnować kalorie z dnia na coś niedobrego
ale skoro polecacie - kiedyś spróbuję
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki