Odpowiedzieć naukowo czy po ludzku ?
Po ludzku
Po pierwsze primo: chrom - łykanie chromu powoduje (teoretycznie) wyraźny spadek chęci na lukrowane różowości z czekoladą.
Z własnych bogatych doświadczeń: a owszem działa, dwa razy bardziej jak sobie wmówisz, że ma działać.
Po drugie primo: magnez - jeden z tzw NMŁVBNMR ("nie mogę łyknąć valium bo nie mam recepty a coś muszę bo oszaleję"). Magnez ratuje w sytuacja kryzysowych tak jak czekolada z orzechami. Oczywiście nie tak świetnie jak czekolada radzi sobie z rozdrażnieniem, niechęcią i dołem ogólnym ale nie powoduje wyrzutów sumienia i nie uruchamia mechanizmu: "żrę bo jestem nieszczesliwa jestem nieszczęsliwa bo żrę"
Z własnych bogatych doświadczeń: łykanie magnezu ze wzrokiem wlepionym w batonik czekoladowy jest przeżyciem niemal mistycznymOt zwycięstwo ducha nad materią
Po trzecie primo: diety białkowe np SB powodują (po upływie mniej więcej dwóch tygodni) brak łaknienia na rzeczy słodkie.
Z własnych doświadczeń: prawda i tylko prawda, niestety prześliczny ten stan rozpada sie w pył po zjedzeniu niewielkiej ilości śliwek w czekoladzie i wszystko trzeba zaczynać od nowa.
Po czwarte primo: nawpychać się landrynek bezcukrowych.
Z własnych doświadczeń: pomaga.
I ostatnie - wiedza i pamięc o pułapce insulinowej. Zjedzenie słodyczy powoduje wzrost poziomu cukru we krwi, a to zwiększoną produkcję insuliny, organizm "odcukrza się" i sygnalizuje GŁÓD. No to źremy dalej. Trzustka produkuje więcej insuliny organizm się "odcukrza" i sygnalizuje GŁÓD. I co? I źremy dalej.
Z własnych doświadczeń: wpadanie w pułapkę insulinową rujnuje ładnych parę tygodni diety i wpędza w czarną rozpacz. Lepiej tego nie robić
Powodzenia i w ogóle![]()
Zakładki