Przeczytalam Twoj poprzedni wpis, moge Ci tylko powiedziec, jak to sie robi, ze sie wytrzymuje 20 miesiecy, chudnie w tym czasie 37 kg, i one nie wracaja (mam nadzieje ze nigdy nie wroca). Tego nie robi sie dla faceta, ani tez dla siebie. To sie ROBI, i tyle. Nie wiem, ile masz lat - ja mam 34. W swoim grubym zyciu mialam kilku facetow, dla zadnego sie nie odchudzalam i rozstawalam sie z nimi ja, a nie oni ze mna. Moj obecny facet jest ze mna od 4 lat, kiedy wazylam 88 kg i 105 kg, kiedy bylam otyla i kiedy stalam sie monstrualnie otyla. I jest ze mna teraz, kiedy waze 68 kg, i daleko mi do figury modelki. Jest superprzystojny, i nie musial znosic moich kilogramow z obowiazku, bo nie jest moim mezem. Kiedy bylam chudsza o jakies 25 kg, powiedzial mi jak bardzo sie cieszy i jak jest dumny z tego co robie. Niigdy na mysl mi nie przyszlo, ze moglabym to robic z jego powodu, zeby mu sie podobac. Natomiast na poczatku wiary w to, ze uda mi sie schudnac - ze schudne ze 105 kg, ze przestane sie obzerac, ze moge sie zmienic, dalo mi to, kim on dla mnie jest, i co nas laczy. Ale to nie to samo, co odchudzanie sie dla faceta.