dziękuję za milutkie odwiedzinki

Dziś na szczęście głodówki nie zrobiłam; piszę na szczęście, bo miałam sporo ruchu; rowerek+działeczka+spacer+szybki rowerek do koleżanki (jakieś 12km w 40 minut). No i jeszcze sobie zafunduję wieczorną dawkę ćwiczeń, tak jak wczoraj (byłam na spacerku z psem, odrobinę potruchtałam a potem poćwiczyłam mięśnie brzucha i nóżek

A co do ćwiczeń - czytałam, że najlepszy jest poranek. Ale to chyba nie aż taki wielki grzech jak ćwiczę wieczorkiem, a właściwie w nocy? Bo rano to tak jakoś nigdy nie mam czasu

Jeśli chodzi o dietkę - to całkiem pozytywnie Właściwie oprócz kromki pumpernikiela i 45g kiełbasy (miałam nieodpartą ochotę na jakieś mięsko a tylko toto było w lodówce i nie wymagało gotowania) to dziś były same warzywa i owoce + kubek jogurtu (za 200kcal) i szklanka mleka 2%. Hmmm, no i czuję się nieźle. Do herbatki czerwonej wracam w poniedziałek (dzień ważenia... aaaa) bo już mam w szafie zapas; jak się skończy, poszukam innych ziółek-wspomagaczy :P

Cieplutko pozdrawiam!