Sfinks!!!
Pytasz, jaką dietę stosowałam. Część balastu zrzuciłam na diecie cambridge. Mogą ją stosować tylko osoby zdrowe i za zgodą lekarza. Wymaga dużej dyscypliny, bo nawet niewielka wpadka niweczy efekty. Teraz jestem już po i chudnę licząc kcal. Jem dużo warzyw gotowanych i robię sobie soki z warzyw surowych. Mięso jem tylko drobiowe, duszone bez tłuszczu albo z grilla. Wędlin nie kupuję tylko piekę sama chude mięso.
Pieczywa, ziemniaków, klusek i makaronów nie jem. Tylko 2 kromki pełnoziarnistego chleba dziennie. Słodyczy nie jadłam od grudnia.
Jaką radę bym Ci dała?
Przestaw się na zdrową i chudą żywność. Pilnuj żeby nie przekroczyć 1000 kcal dziennie. A to się uda jeśli całkowicie zrezygnujesz z małowartościowych rzeczy. Bo mając do dyspozycji 1000 kcal trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby nie być głodnym i dostarczyć wszystkich składników potrzebnych organizmowi.
No i musisz zwiększyć aktywność. Wyszukuj okazji, żeby jak najwięcej się ruszać. Zacznij ćwiczyć (coś co lubisz).
Wierzę, że schudniesz. Trzeba tylko się odpowiednio ustawić i nie poddawać się w chwilach zwątpienia. Nie traktuj odchudzania jak kary. Pomyśl sobie, że to taka zmiana stylu życia. Bo i tak musisz wszystko zmienić, więc lepiej zrobić to wcześniej. Pamiętaj, że nawet jak schudniesz, to komórki tłuszczowe nie znikną, tylko też schudną i będą czekały na lepsze czasy. Więc uderz w problem już dziś.
Pozdrawiam gorąco i życzę dużo wytrwałości w dietkowaniu.