-
Hej Gaga. Gdzie można obejrzeć Twoje fotki z cyklu "przed i po", ciekawa jestem jak się zmieniłaś :)
żebym to ja tak umiała wszystko skrupulatnie planować i wyliczać...ale i tak myslę że nie jest ze mną najgorzej. Nie jem przyapdkowego jedzenia. Do pracy zabieram sobie proukty które zjem w ciągu dnia: owoc, jogurt, serek wiejski, warzywa, kanapkę dietetyczną lub obiad do podgrzania...Inaczej szybko głód zwiódłby mnie na manowce. ALe masz rację - ile osób, tyle dróg do schudnięcia. Po prostu trzeba widzieć że się coś zmienia i idzie ku lepszemu. Ja to u siebie już widzę. Już mam rozmiar mniej i zmierzam do kolejnego. Odkurzyłam kilka starych par spodni, płaszczyk i koszulki, w których nareszcie nie odstaje mi brzucholec :) Talia węższa, pupa bardziej płaska, uda węższe...a to dopiero początek zmian! Buźka!
-
Hej Gaguś!
Co do tematu strachu to też się Ciebie nie boję , choć darzę Cię szacunkiem i wielką sympatią.
Zawsze czuję się zaszczycona Twoimi wpisami / nawet tymi bolesnymi bo są szczere!
No i wszyscy wiemy ,że Twoje czujne oko czuwa na forum. :wink:
Pozdrawiam i mocno ściskam :D
-
Witaj Gaga!
Przeczytałam Twój wątek i jestem pod wrażeniem !Masz nie tylko duże osiągnięcia w gubieniu zbędnych kg ale i wiadomości , a przede wszystkim w tej napozór "rogatej osóbce" jest DUSZA CZŁOWIEK.Cieszę się ,że mogłam Ciebie chociaż tutaj na forum poznać .
Twoje rady działają -już dziś waga pokazala następny niewielki spadek wagi .Dzięki :D
Pozdrawiam :D
-
a ja jestem odważna i sie nie boję :P a co tam :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
-
echh robie sobie mala przerwe a nauce zeby cos naskrobac tutaj :wink:
moominku
dziekuje za te wcale niemala cegielke... szczegolnie mi milo ze slowa te padly z twojej "reki"...
emkr-ko
bardzo chcialam tam byc... niestety nie zawsze to co chemu nam sie spelnia... trudno....
przyjdzie taki moment ze bedzie kolejne spotkanie... i ze bede mogla na mim byc
ciesze sie ze spotkanie sie bardzo udalo-to dobrze rokuje w prawie kolejnych :wink: o moje wpisy bedzie coraz trudniej... szkola mnie wzywa do porzedku i konsekwencji... no i sprawy domowe.... tez absorbuja mocno
triss
rogale marcinkowskie sa szczegolne... jedyne w swoim rodzaju... taki mini makowiec....z tym ze mak utarty z migadalmi...echhh "dobro wielkopolski chronione atestem"... to chyba mowi samo za siebie... :wink: ale przyzam sie ze bialego maku..poza tym z nadzienia na oczy nie widzialam... nigdy!!
sprawa leczenia ciagnie sie dalej.... takie nieme starcie tytanow... oni obchodza jak moga swoje obowiazki unikajac jasnych sformulowan.. ja je wymuszam... i tak w kolko... starcie decydujace odroczone do czasu gdy nie bedzie moglo zaszkodzic mamutce...tym bardziej ze usg faktycznie niefajnie wyszlo... nie tak tragicznie jak myslalam... ale nie odetchnelysmy z ulga.. jedynie co wyszlo dobrze to markery na obecnosc raka..tyle dobrego
yastko
zdjecia sa do wgladu na galerii forumowej
gratuluje tego rozmiaru mniej... i tych kolejnych ... i przezornosci jedzeniowej :wink:
mnie czasem zawiedzie... ostatnio .... poratowal mnie kupiony tunczyk w puszcze ( z cyngielkiem do otwierania) bo lyzeczke to jakos zawsze mam w torebce :oops: znajomi wciagli mc'shity.. ja tuna... zdziwienie bylo tak wielkie...ze nikt mnie nawet nie wyprosil z tego przybytku otylosci-tja... moi znajomi i tak wiedza ze czasem bywam niepoczytalna wiec nawet sie za bardzo nie zdziwili :wink:
animko... oje oko coraz mniej czujne... znaczy.. czytam... ale zawsze regujecie szybciej niz ja...
ajaka podziwiam ze ci sie chcialo czytac... troszke tego jest... ciesze sie ze spadku wagi... bardzo bardzo.. beda kolejne zobaczysz... tylko badz cierpliwa i dobrej mysli...
flakonko :wink: a... nie powiem !!
z tego co czytam na forum.. widze ze wagi sie przystopowaly... nie cieszy mnie to...ale i nie dziwi.. moja teoria ze kazdy musi przez to przejsc.... okazuje sie praawdziwa....
trzymam kciuki za wszystkie za gosiaka w szczegolnosci ( towarzyszy mi w moim odchudzaniu ode samego zesz poczatku) byle nie panikowac i nie ciac w dol kalorii
margolka kiedys pisala ze te "fazowe" spadki... to staly element walki o szczupla sylwetke... i to swiete slowa sa... oragnizm sie przestawia... moze trwac tydzien dwa... moze miesiac nawet... ale przejdzie... jak panika na ptasia grype ( krotej dziekuje za tani drob-hehehe) wytrwali beda nagordzeni sporym spadkiem po tym przestoju... :wink:
moja dieta wdrozona ... czekam na efekty... ale mimo urlopu .. nie mam czasu na silke... pozostaje mi powrot do "dywanowcow"... i powiem wam ze z ogromna radoscia do nich wracam... z tego wnioskuje ze nie tylko ze wzgledow technicznych trza treningi zmieniac...ale tak jak z dieta wazne jest urozmaicenie...
w ramach przedmiotu "promocja zdrowia" na ktory tez musze prace napisac.... doszedl jeszcze jeden wazny powod do dwuch rzeczy... picicia wody i treningu silowego...
a w zasadzie chodzi o mechanizm wydzielania kwasu mlekowego zwanego "zakwasami"...
nie wiem czy chcecie ale i tak napisze o co chodzi :mrgreen: niezaintresowani uproszeni sa o nieczytanie oddzielonego tekstu
..........................
kwas mlekowy wydzielany jest w naszym organizmie... w momencie gdy dochodzi do zmniejszonego poboru tlenu... a dochodzi do niego wtedy gdy albo maxymalizujemy wysilek fizyczny... ( finisz biegu... wyprzedzanie... przyspieszanie)..albo gdy zaczynamy ten wysilek... to efekt opozninej adaptacji oragnizmu do "przetwazania" pobieranego tlenu... nazywa sie to fachowo "dlug tlenowy"...
kwas mlekowy to wynik spalania glikogenu ( czyli tego co powoduje odkladanie sie tluszczyku- cukru) przy wysilku aerobowym... -tlenowym przy tym spalaniu .. powstaje kwas cytrynowy- nie ma on znaczenia dla miesni i nas samych... gdy dochodzi do wysilkow beztlenowych- w szkodliwe zakwasy...
ich szkodliwosc nie polega tylko na bolu miesni... "zakwasza" on zasadowy odczyn krwi...
oragnizm ma mechanizmy zeby sie go pozbyc...i owszem...ale dosc czasochlonne...
nalezy wiec spozywac duze ilosci wody ..( w trakcie i po treninegu) zeby obrazowo mowiac rozrzedziec ten kwas i pomoc organizmowi...
im czlek bardziej "wytrenowany".. tym organizm szybciej sie tego kwasu pozbywa....i mniej go produkuje...
dlug tlenowy... to takie cus... ze zaczynajac wisilek fizyczny... nasz organizm jeszcze nie wie...ze musi zuzyc wiecej tlenu... zanim sie dowie... jest male opoznienie... w tym czasie dochodzi do beztlenowych reakcji ( czytaj produkuje sie kwas mlekowy) im ten dlug mniejszy tym dla nas lepiej....a raczej im szybciej sie dostosujemy ..tym lepiej
a wielkosc tego dlugu tlenowego zalezy ....od stopnia wytrenowania...
po czasie adaptacji ... wszystko jest normalnie... tlen spelnia swoja role.. niestety( albo stety) po zakonczeniu wysilku fizycznego.. organizm nadal musi dzialac na zwiekszonych obrotach... zeby ten dlug jakos nadrobic.... :wink: czyli nadal pracuje...i nadal spala tluszczyk... stad wynikaja teorie fachowcow...ze spalamy tluszcz bo 20 minutach cwiczen a takze PO zakonczeniu treningu... a poniewaz nie bardzo jest z czego spalac... spalamy z naszych tluszcowych magazynkow... a systematycznie treningi ... usprawniaja sam proces dostarczania tlenu i zwiekszaja wytrzymalosc organizmu
nie wiem na pewno ale sadze ze na tym trybie opiera sie teoria ze cwiczenia intrewalowe sa najlepse do spalania tluszcu...( intrewalowe czyli szybko-wolno-szybko-wolno wykonywane cwiczenia)... ale doczytam to jeszce... choc mnie sie mniej wiecej w jedna calosc to uklada
..........................
tyle fochowa wiedza szkolna
a w weekend mam impreze... slub kolezanki( najblizszej)... nie robi welesa .. (madra dziewczynka)... robia tylko przyjecia dla rodziny a w poprwiny... impreze za przyjaciol i znajomych... no i..... :twisted: NIE MAM SIE W CO UBRAC!!!!! czyli odwieczny dylemat babeczek przed impreza..... mysle ze beda jaies fajne zdjecia...wiec zobaczycie co w koncu wymyslilam... bo zamysl juz mam... ale jak znam siebie... tysiac razy jeszcze go zmienie...
pozdrawiam wszystkich ktorzy dotarli do konca.. jak zwykle przydlugiego wpisu mojego autorstwa
//buziol
-
*Triskell skacze z radości*
Zdjęcia będą!!! Zdjęcia będą! :D Już się na nie cieszę.
A Twoje wpisy zawsze czytam w całości i z wielkim zaciekawieniem :)
No cóż, liczę na to, że i u mnie zastój wagi jest chwilowy (już dzisiaj było odrobinkę lepiej), ale też liczę sie z tym, że ja mniej niz obecnie to ostatni raz ważyłam co najmniej kilkanaście lat temu, 5 lat temu też doszłam do tej granicy i poniżej niej nie zeszłam (choć wtedy nie mialam zadnego odchudzaniowego planu, ani nie ćwiczyłam), więc walka z tak starymi zasobami tłuszczyku moze nie byc łatwa. I sobie i wszystkim innym dziewczynom, których wagi strajkują, życzę wytrwałości uwieńczonej sukcesem :)
Gaguś, wybacz, ale poleciłam Cie kolejnej dziewczynie z "elitarnego" forum dla osób po 40-tce. Tamtejsza "elita" nie bardzo chyba ma pomysł na odchudzanie i trochę się w tym wszystkim gubi. A ja uważam, że Ty naprawdę powinnaś doradztwem dietetycznym się zająć profesjonalnie. Przecież mogłabyś zrobić jakiś kurs, który dawałby Ci uprawnienia, a my zajęłybyśmy się rekrutacją klientek :D
Uściski :)
-
oj tak zdjecia zdjęcia ju czekam :) masz też do ciebie pare pytań ale nie wiem czy już cię nie zamęczyły te porady :D
-
triss.. czy ty aby nie przesadzasz??? z tym kursem oczywiscie... :wink:
fla.. pytaj pytaj wacpanno....
-
Z tym kursem to oczywiście nie chodziło mi o wiadomości, te już masz, tylko o zabezpieczenie prawne. Ale może faktycznie przesadziłam... No to otwieraj działalność bez kursu :lol:
-
.. triss.. w obiegu fachowcow istnieje teoria tzw. 'set-pointu" czyli punktu - indywidualnie okreslonego dla danego organizmu , do jakiego jest mu latwo schudnac... bo jest dla niego "naturalny"...
na umiejscowieni tego punktu ma wplyw wiele czynnikow.. miedzy innymi stopien ostylosci.. czas tej otylosci uwarunkowania genetyczne... dieta... to czego i ile jemy ( b/t/w)
da sie go co prawda przesunac w dol.... niemniej to ciezka praca... czesto konczaca sie wyniszczeniem calego metabolizmu w przypadkach skarjnych ( anoreksja mniedzy innymi) albo w przypadkach kiedy to na sile... chcemu zgubic kilogramy...
organizm po porstu uznaje...ze wiecej ju znie moze bezkarnie oddac.... i ta bariera ma go chronic
mysle ze podobnie jest wlasnie w tymi zastojami... organizm musi uwierzyc...ze da sie z tego co jemy jeszcze miec rezerwe... w razie...np. choroby zakazenia organizmu ... itp.
a ze jest niedowiarkiem... bo niby czemu ma nam na slowo wierzyc... skoro nigdy mu takich "jazd" nie uzadzalysmy ... na tak dlugo... :wink:
niemniej.. jutro czwartek.... tak dla jasnosci i wiedzy... popros o sprawdzenie poziomu tluszczu w organizmie... pametaj ze norma na szczupla osobe to 18-22% byc moze osiagnelas juz ( a tak mi sie wydaje)...albo jestes bardzo blisko tej normy...
a to oznaczalaby ...ze reszta jest sprawa kosmetyki wizualnej tylko...
czego bardzo ci zycze//buziol