-
a tak wogle to co gotowalas mezusiowi? :D mi narazie wychodzi dosc dobrze trzymanie sie z dala od obiadkow , chociaz juz niedlugo stoi przede mna nielada zadanie bo bede robic spagetti i watpie w to ze dam rade, zapewne skusze sie na troszke.
ja tez tak mam ze na poczatku jestem pelna werwy i optymizmu tylko potem mam tak ze mam dosc troche, dlaczego musze sie tak meczyc ale jak to przejde to znow bede myslala ze to wcale nie meczarnia. oby chociaz malutkie efekty bylo widac to zawsze motywuje.pozdrawiam
-
Gotowałam same pysznosci:młode kartofle z koperkiem,smażona pierś kurczaka w panierce i do tego były ogórki małosolne roboty mojej mamy(pychota)I wiecie co -WYTRZYMAŁAM !!!!!! nie skusiłam się nawet na kawałek ogórka( a tak pachniały).Ale jutro koniec z arbuzami -przynajmniej w takiej ilości jak dziś.
Strasznie mnie kusi żeby się zważyć-powinnam to zrobic dopiero we środe ale chyba nie wytrzymam tak długo.
Dzisiejszy dzień moge zaliczyć do bardzo udanych.To co zaplanowałam to i jadłam.Oby tak dalej.Na deser zrobie sobie peeling kawowy i porządny masaż.Chyba za dobrze mi idzie-żebym tylko nie zapeszyła.Tak strasznie pargne wazyć 75 kg.Jeszcza pamietam jak to jest kiedy się tylko tyle wazy, ehhhhh teraz moge tylko powzdychać ale za rok o tej porze.......... :lol: :lol: :lol: :lol:
Zycze miłego wieczoru.Ja pędze kąpać synka a potem pare chwil dla urody i spa
-
Dziś jest nowy dzień diety bez wpadek Który to dzień??-czwarty chyba.Nie bede liczyć dni,bede liczyć kg które mi ubywaja(mam nadzieje że już z 5 gram tłuszczyku ze mnie spadło.Dzis nie bede tu często zaglądac bo amam trochę spraw poza domem ale jak wieczorkiem położe synka spac to zdam wam relację jak mi się dziś dietkowało.Mam nadzieje że ktoś tu zakrzy w ciągu dnia i skrobnie słowko wsparcia.Zapraszam :D
Jeszcze jedno zdanie na zakonczenie:Peeling kawowy to super sprawa.Skóra gładziutka jak pupa niemowlaka.
-
Witaj Elgo ! Mam 46 lat i uważam ,że kobieta w każdym wieku powinna dbać o siebie dla siebie i to w każdym wieku.Też mam rodzinę i wiem jak to jest !Mamo zrób.Mamo ugouj,Zoneczko upekłabyś coś.A może pojechalibyśmy na grilla.I tak wszystko krąży wokół jedzenia bo przecież nie wpędzimy dzieci w anoreksję i od teściowej nie możemy usłyszeć że nie dbamy o jej synusia .Możemy jednak zacząć choć trochę myśleć o sobie a natym chyba zyskają domownicy bo wesoła mama to wesoły dom.Pozdrawiam ewaanna
-
Mija kolejny dzień.Dzis zjadłam jakieś 1500kal wieć przekroczyłam limit kalorii.Mam troche wyrzuty sumienia bo tak mi dobrze szło przez ostatnio pare dni.Ale mój żoładek dziz cały czas krzyczał jeść i niestety pofolgowałam sobie.Oby jutro było lepiej-tzn mniej kalorii zjedzonych.
-
Elgo życzę udanej i "chudej" niedzieli, coby ci się udało zmieścić w limicie...
Pozdrawiam :lol:
-
Elga, jestem pewna że jutro (tzn już dziś w niedziele ;)) uda Ci się utrzymać limit - musisz tylo uważac na to co jesz i wybierac te niskokaloryczne produkty.
Powodzenia!
-
Niedziela musi być chudziutka i mam nadzieje że będzie.Obejrzałam dziś siebie w lustrze.Mój brzuch jakby sie troche"zapadł" i wydaje mi się ciut mniejszy.Daleka jeszcze droga przede mną ale chyba pierwsze metry juz pokonałam.Byle tylko nie zawrócić z tej drogi.Wyciągnęłam za ciasne spodnie i bede chudnąc aby się w nie zapiąć.Jeśli to mi się uda to mam następne spodnie w kolejce :lol: :lol:
Zycze miłej niedzieli,zajrze tu wieczorkiem zdam relacje z dietkowania.Wielkie dzięki za wszytkie miłe słowa.
-
Witaj Elgo :)
Ja tez jestem juz duzo po trzydziestce...a moja walka z nadwaga trwa praktycznie od zawsze...Ale dopiero tu na forum zaczelam sie odchudzac zdrowo i sytematycznie....Zrozumiialam ze nie pozbede sie kiloskow w miesiac...i ze juz zawsze musze sie pilnowac....bo jojo czycha... :(
U mnie juz sporo ciuszkow jest luznych i napewno to dodaje tez wiekszego samozaparcia do dalszego dietkowania...Teraz jestem znow na SB i czuje sie swietnie... :)
Mam tez gorsze dni ale zawsze sie podnosze a to tez dzieki dziewczyna ktore sa przy mnie....Z forum czerpie sile i laduje swoj akumulatorek
:)
Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki :)
Dasz rade :)
http://img.123greetings.com/thumbs/b...02-75-1059.gif
-
Niezbyt lubie niedziele po południu.Już ma sie świadomośc że jutro do pracy.Najfajniej jest w piatek wieczorem kiedy ma się przed sobą dwa dni weekendu.
Jedyne co mi się w ten weekend udało to niejedzenie po 19.Poza tym i wczoraj i dzis zjadłam około 1500 kal :oops: .Niewiele w porównianiu z 3700 jakie zazwyczaj jadałam ale niestety to nie 1000 :cry: Ale weekend zawsze od kiedy pamietam był dniami kiedy cięzko mi było trzymac dietę.W tygodniu jakoś jest lżej.No nic to jutro jest poniedziałek potem wtorek a we srodę ważenie.Jestem ciekawa czy coś mi spadło.W ubieglą środę było 117,6 :oops: :oops: mam nadzieje że spadnie mi choć kilogram tłuszczyku. do przyszłej środy.
-
Niedziele są paskudne nawet dla osób siedzących w domkach - koniec usprawiedliwionego lenistwa, nowy tydzień, nowe wyzwania, hmm, właściwie mogłoby to być nawet ekscytujące, ale mam wrażenie, że w każdym z nas siedzi ten biedny przerażony uczniak z przeszłości, który własnie przypomniał sobie, że nie zrobił nic z całego stosu zadanej pracy domowej, a w poniedziałek czeka go dodatkowo sprawdzian z calego semestru :D
Elga, 1500 kcal to nie jest ilość, z powodu której możesz wpadać w taki nastrój. To nie jest dużo, zwłaszcza w porównaniu z tym, co jadłaś do tej pory, a weekendy rzeczywiście są wyzwaniem dla diety, zbyt dużo wolnego czasu, który do tej pory chętnie i bezmyślnie zapełniało się jedzeniem smakołyków. Proszę więc natychmiast się rozchmurzyć i nie martwić o wagę - byłabym zaskoczona, gdyby okazało się, że nic nie schudłaś. To przecież początek twojego odchudzania, ograniczyłaś znacząco kalorie, w środę na pewno będziesz mogła przesunąć suwaczek w prawo :)
-
Dzięki Moomin za Twoje słowa.Mam nadzieje że we środę waga drgnie w dół.Oczywiście napisze o tym napewno.
W tym tygodniu muszę wymyslić sposób na zwiększenie mojej aktywności fizycznej.Jestem leniem z gatunku bardzo zatwardziałych i wszelki ruch, poza tym bez którego nie da się normalnie funkcjonowac, jest dla mnie jak najbardziej zbyteczny.Zdaje sobie sprawę że stanowczo za mało sie ruszam ale na mysl o gimnastyce robi mi się tak jakoś dziwnie.Dlatego pilnie szukam sposobu na rozruszanie się.Może ktoś z was ma taki sposób????
Mam w domu takie mądre urządzenie do cwiczeń.Wydałam na nie mase pieniędzy a od lat pokrywa się kurzem.Nazywa się orbitrek i służy mi teraz jako miejsce na którym moge wyeksponować sombrero i ponczo które dostałąm w prezencie.Mam teżm kilka kaset z cwiczeniami :callanetics,aerobik z Jane Fndą ,cwiczenia z Cindy Crowford.Leża w szafce.Więc mam zaplecze do cwiczeń ale nie mam sposobu na pokonanie lenia który siedzi we mnie.
-
elga mnie za miesiąc stuknie 34 lata i startowałam z wagi 139 w listopadzie. potem był dolek i od czerwca znowu tym razem na serio i rozsądnie.
waga powoli leci w dół ja mam czasami doły że powoli ale nie daję się! i zeszłam już poniżej 130 kg :D
walcz bo warto!
-
Elga!
Bierz się za ćwiczenia!!!!! Bo jak nie to Ci zabiore ten orbiterek ;) Skoro nie używany się kurzy ;) Od jakiegoś czasu namawiam męża na zakup jakiegoś sprzetu - orbiterka albo rowerka stacjonarnego, ale jak na razie pieniążki idą na co innego.
A więc do ćwiczeń marsz! ;)
A jak poćwiczysz to powiedz mi czy warto wydać tą kasiorkę na orbiterka :)
Pozdrawiam
-
Witaj Elga. Trafiłaś na forum akurat podczas mojej urlopowej nieobecności więc nie miałam okazji Cię powitać. Ale teraz robię to z wielką przyjemnością i życzę duzych sukcesów w gubieniu sadełka.
Tak poczytałam twój wateczek i widziałam, ze miałaś kilka problemów z motywacją, tłumieniem głodu, zapałem do ćwiczeń i okropnymi niedzielami.
Więc może ja sie podzielę swoimi spostrzeżeniami jak ja sobię z tym radzę. Jedną z moich najważniejszych motywacji w odchudzaniu było oczywiście zdrówko, ale również ustaliłam sobie, ze za każdy zgubiony kg będę odkładać 10zł. Mój mąż zaoferował się, ze możemy sobie pozwolić na jeszcze dodatkowe 10zł, więc w sumie każdy kilogram to 20zł do skarbonki. W ten sposób uzbierało się 500zł. Już kilka zakupów za to zrobiłam: waga elektroniczna, fajne mniejsze ciuszki, kosmetyk. To naprawdę mobilizuje.
Jeżeli chodzi o tłumienie głodu na początku to polubiłam ssanie w żołądku bo wmówiłam sobie, że jak burczy mi żółądek to znaczy że się tłuszczyk spala i naprawdę pomogło.
A co do zapału do ćwiczeń to najważniejsze żeby zacząć a potem wejdzie w krew i będziesz źle się czuła jak nie poćwiczysz przez dłuższy czas. Ja osobiście uwielbiam rower i ćwiczenia w domku. A jak zobaczysz efekty to do ćwiczonek będziesz się sama palić.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego.
-
elgo trzymam kciuki za jutrzejsze wyniki... bo nic tak nie dodaje motywacji jak skutecznie gubione kilogramy...a co do mobilizacji na cwiczenia .. ja kilka razy dziennie mowilam sobie ze "czas najwyzszy na cwiczenia"..ze" musze pocwiczyc".. az ktoregos dnia cholernie zle sie poczulam ze tylko tak gadam gadam a nic nie robie...i zaczelam
:D
-
Dziekuje dziewczyny za słowa wsparcia.Potrzebne mi są one jak powietrze.Wielkie wielkie dzieki dla wszystkich którzy mnie tu odwiedzaja wspomagaja radami i kibicuja mi w walce z kilogramami.
Wczoraj nie zaglądałam na forum bo miałam bardzo ciężki dzień.Jestem migrenowcem i dopadł mnie wczoraj jeden z ciężkich ataków.W czasie migreny dzień jest wyjety z życiorysu.Ból jest straszny, do tego mdłosci i torsje.Jedyna dobra rzecz w migrenie,jeśli można tak to ując,to to że cały dzień człowiek nic nie je a jeśli coś zjadł zanim pojawił sie atak to przy torsjach wiadomo co sie z tym dzieje.
Dzis się zważyłam.Tydzień temu było 177,6 dzis jest 112,6.Pięć kilo mniej :lol: :lol: Oczywiście w tym pięc to straconego sadełka jest może z kilogram,póltora a reszta to woda ale poczatek jest dobry. prawda???
Chiałabym mieć swój suwaczek ale nie umiem go zrobic.Próbowałam ale mi nie wychodzi coś robie nie tak :cry:
-
GRATULACJE GRATULACJE GRATULACJE GRATULACJE GRATULACJE
Jak 5 to 5. Ja zawsze mawiam woda, nie woda, ale kręgosłup i nogi maja mniej do dźwigania. I to jest najważniejsze. jesteś juz więc coraz blizej do gubienia samego tłuszczyku.
A co do suwaczka to zajrzyj pod ten link: http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=56009
-
Elgo super wynik!
Gratulacje i faktycznie gosia ma rację, twoje nóżki są sporo odciążone....
:P
-
Dziekuje.Musze jeszcze zabrać się za gimnastykę.Obiecuje że jeszcze w tym tygodniu odkurze orbitreka i poćwicze na nim choć pare minut( na poczatek oczywiscie)
-
Jedno mnie jeszcze zastanawia:czy ja aby nie za szybko jem.Zawsze pierwsza koncze posiłek.Takie szybkie jedzenie sprzyja pochłanianiu wiekszych ilosci.Może to jest głowna przyczyna mojej otyłosci:JA NIE JEM TYLKO POŁYKAM,POCHŁANIAM.Tylko jak zwolnic tempo?? Jak nauczyć się jeśc powoli???
A może ja nie mam racji ??? Sama już nie wiem :cry:
-
Masz racje. W kazdym poradniku odchudzania jest napisane, ze nalezy przezuwac kazdy kes i jesc powoli - jak lykasz, to zaburzasz dodatkowo przemiane materii, organizm nie trawi kawalkow ktore "przelecialy" przez przewod pokarmowy. Nie masz szans na poczucie sytosci po normalnej porcji jedzenia i nawet nie wydaje ci sie, ze zjadlas za malo - organizm nie wysyla sygnalu, ze jest syty.
To jest bardzo proste. Nakladasz sobie porcje jedzenia na talerz i jesz "swiadomie". Nie gadasz z nikim, nie czytasz, nie ogladasz TV. Jesz po jednym kesie. Po kazdym odkladasz widelec, lyzeczke dopoki nie przelkniesz pogryzionego jedzenia. Popijasz lykiem wody i dopiero bierzesz widelec i nastepny kes jedzenia.
-
Elga gratuluje tych 5 kilosków :)
Swietny początek oby tak dalej!
Pozdarwiam
-
Dziś mam nowe zadanie.Oprócz trzymania diety rozpoczynam nauke wolnego jedzenia.Ponad trzydzieści lat jadłam szybko a teraz muszę sie tego oduczyc.Jestem ciekawa jak mi pójdzie :lol:
Oczywiście podzielę się refleksjami.
-
WITAM ELGO -wolne jedzenie i ja muszę się go nauczyć.Czekam na refleksje.Miłego dnia : :D
Tu jestem
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...fc5/weight.png
-
Nauka wolnego jedzenie trwa.Już wiem że cięzko będzie mi sie oduczyć połykania jedzenia w tempie ekspresowym.Staram sie wszystko starannie przezuwac ale musze cały czas kontrolowac siebie.Śmiesznie wyglądam jak tak żuję i żuję kazdy kęs i patrze to na sufit to na ściany :D .Ale nic to najwazniejszy jest cel.Najtrudniej będzie mi rozstać sie z ogladaniem tv lub czytaniem podczas jedzenia- a to też muszę wyeliminowac.Najpierw nauczę się dokładnie i powoli przeżuwac a potem będzie eliminacja oglądania tv podczas posiłku.
-
A ja właśnie lubię jeść przy tv lub kompie, zresztą większość posiłków zjadam czytając forum :)
Co do przeżuwania chyba trzeba siebie potraktować jak małe dziecko i kazać sobie przeżuwać każdy kęs powiedzmy 30 razy, co ma tę podwójną zaletę, że i dokładnie zmiażdżysz jedzonko, a poza tym szybko będziesz miała dosyć i zaczniesz ograniczac porcje ;)
-
Witam!
Takie wolne jedzenie, a właściwie nauczenie się tak jeść to i mnie czeka. niestety zwykle jak nie mam czasu jest to niemozliwe :(
Albo zjem szybko albo wcale - tylko cąły dzień bez jedzenia to wilczy głód na wiecżór i obiad zjedzony w ekspresowym tempie :(
Ja też często jem przy kompie, albo przy TV. nie wyobrażam sobie jeść samej bez towarzystwa - co innego w weekend z mężusiem :)
A tak dla mnie jest to przymus - trzeba szybko zjeść i zająć się czymś innym
Wiem że to niedobrze ale co zrobić?
Pozdrawiam
-
Witam w piatek :D :D :D
Wczoraj poserfowałam po necie i znalazłąm sporo wiadomości na temat diety South Beach.Najbardziej zainteresowały mnie opinie tych którzy zastosowali tę dietę.Podoba mi sie że nie trzeba ani ważyć tego co sie zjada ani dbac o kalorie.Chociaż jesli sie je to to zaleca dieta to trudno jest zjeśc duzo kalorii.Zastanawiam sie nad wypróbowaniem tego"cuda".Przeraża mnie jedna rzecz : jak tu wytrzymac bez pomidorków(wiem że można zjeśc tylko jeden dziennie-co to dla mnie jeden pomidorek) i bez moich ukochanych płatków owsianych gotowanych na wodzie na gęsto z odrobiną masła.Własnie dlatego mam pewne opory przed dietą ale jak sobie jeszcze poczytam jak dziewczyny chudły nie głodując to może sie skusze :D
Nauka wolnego jedzenia trwa.Czasami przestaje siebie na moment pilnować i od razu zaczynam pochłaniać jedzonko i niezbyt dokładnie przeżuwac.Nie poddaję się jednak i mam nadzieje że za jakiś czas nie bede musiała już tak bardzo siebie pilnowac.Wtedy przyjdzie pora na nauke jedzenia bez telewizji.
Wczoraj przy obiedzie jak tak sobie przeżuwałam powolutku mąz tak jakoś dziwnie mi sie przyglądał :D :D Wie że chcę schudnąc i że zaczełam diete ale nie wtajemnieczam go w szczególy mojego odchudzania.Nie mówię mu czy chudnę i ile chudnę bo chcę sprawdzić po jakim czasie zauważy że mnie ubyło.Mężczyźni nie należą do zbyt spostrzegawczych więc pewnie ubędzie mnie ze 30 kg zanim on to zauwazy :D :D. A może się myle.Pożyjemy zobaczymy.
Zycze milutkiego dnia.Jeśli uda mi się tu jeszcze dziś zajrzeć to skrobnę parę słowek.
-
elga ja tez swojemu w zasadzie nic nie mowilam , chyba ze zauwazyl co ja jem a co on, i tez czekam az cos zauwazy bo to bedzie znak ze naprawde schudlam.kolezanka mi mowi ze chyba schudlam troche a on eee chyba nie :twisted:
co do wolnego jedzenia to ja cale zycie jem wolno i co??? :D no ale pewnie jadlam to co nie trzeba.ja teraz nakladam sobie obiad na mniejszy talerz niz normalnie, to przynajmniej mam pelen :) takie oszustwo oczu i mozgu.
pozdrawiam i trzymam kciuki
-
Witam w nowym tygodniu :D :D :D .Kolejny dzień walki z własnym łakomstwem.Idzie mi raz lepiej raz gorzej-ale to chyba normalne.Sa dni kiedy trzymanie diety to pestka a czasem cały dzien chodze głodna jak wilk.Z nauką wolnego jedzenia też jest róznie.Staram sie pilnowac ale czasem męczy mnie to przypominanie sobie że mam przeżuwać wolno.Przez takie napięcie nie mam żadnej przyjemności z tego że coś jem.A może to o to własnie chodzi aby jedzenie przestało być takie przyjemne.
We czwartek stuknie mi 35 lat a ja nie czuję się wcale jak stateczna 35-latka.Moja babcia mawiała że w pewnym wieku jak ma się już rodzinę trzeba się uspokoić i pozbyć z głowy szalonych pomysłow.A ja nadal nie potrafię tego zrobic.Może czas na moje ustatkowanie się nadejdzie na 40 urodziny?
-
E tam, na czterdziestkę, nigdy... Jak człowiek szalony z natury, a w głowie tysiące pomysłów i ciekawość świata, to żaden wiek, żadna rodzina nie będą w stanie go ustatkować :)
Co do diety SB (nadal podtrzymuję swoje zainteresowanie dietami ograniczającymi węglowodany i czytam, czytam, czytam...) mnie osobiście nie pasuje to lekceważenie kalorii, bo choć oczywiście ważne jest to, co jemy, to przecież równie istotne jest, ile energii dostarczamy ogranizmowi i nie może być tak, że cały tydzień żyjemy nie dobijając do 600 (widziałam takie jadłospisy), a kolejny blisko 1500 (oliwa, orzeszki etc). Dlatego, jeśli zdecydujesz się przejść na SB, jednak doradzałabym, żebyś nie rozstawała się z wagą, kalkulatorem i tabelami kalorycznymi, przynajmniej na początku, dopóki nie wyczujesz, na ile możesz sobie pozwolić :)
A życzenia urodzinowe złożę dopiero w czwartek ;)
-
Witaj elgo!
Widzę że w tym tygodniu szykuje ci się imprezka. A torcik bedzie? Jeśli tak to poproszę o kawałeczek do powąchania :lol: bo przecież my takich rzeczy nie jemy...
Życzę udanego diettygodnia
-
Dziś czas na samokrytyke.Otóz wczoraj wieczorem zabrałam sie za pieczenie ciasteczek.Dostałam przepis i chciałam go wypróbować przed urodzinami.Stwierdziłam że na 100% nie dam się skusić bo już tyle czasu trzymam diete.I wytrwałam do konca pieczenia ale kiedy dekorowałam ciasteczka moimi ulubionymi konfiturami z wiśni zdecydowałam że powinnam ich spróbowac bo może są niejadalne :lol: .No i ugryzłam ciasteczko.Niestety było pyszne a od jego smaku moja silna wola skurczyła się do wielkości ziarnka maku.No i zjadłam tych ciateczek .... nie wiem ile-nie liczyłam :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: Teraz wiem że mam zakaz pieczenia jakichkolwiek ciast ciasteczek tortów itp.Bardzo mi wstyd przed samą sobą.
Zastanawiam się czy tylko ja mam takie 'WPADKI" w czasie diety czy innym też zdarzają się takie dni kiedy rzucają się na kaloryczne jedzonko zapominając o diecie.
Boje się żę moje kubki smakowe przypomniały sobie smak "zakazanego" jedzenia i bede miała straszny problem z powrotem do diety.
-
Witaj Elga!
Dopiero teraz trafiłam na Twój wątek więc dopiero teraz mogę Cię przywitać i pogratulować straty pierwszych kilogramów.
Ja też jestem po 30-ce (a dokładnie ma 31 latek) i startowałam z wagi prawie 100 kg. Teraz jestem na półmetku odchudzania i mam nadzieję, ze 32 urodzinki będę już obchodzić z odpowiednią wagą (do kwietnia mam jeszcze trochę czasu :wink: ). Jak widzisz nie chudłam w ekspresowym tempie i nie zakładam, że natychmiast stracę całą resztę zbędnego balastu. Nie wiem, czy łatwiej się odchudzać młodszym dziewczynom - może tak, a może nie. Piszesz też, że problemem jest to, że musisz gotować dla rodzinki... ja mieszkam sama i wierz mi, że gotowanie tylko dla siebie wcale nie pomaga. Jeśli nie chce mi się gotować, to nie muszę. Nie mam presji, że muszę ugotować obiad dla męża czy dzieci - a zatem łatwiej jest mi się skusić na szybkie i wysokokaloryczne dania. Tak więc wszystko jest względne :P
Ja też mam dni, kiedy mogłabym pochłonąć góry wysokokalorycznego jedzonka :) Dobrze to znam. Od kilku dni chodzi za mną lazania - i obawiam się, że w końcu się na nią skuszę :?
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki żeby jutro na wadze było znowu mniej (jeśli dobrze pamietam to środa jest u Ciebie dniem ważenia) :D
-
Cześć dziewczymy! a może kobietki
MAM 36 LAT I 93 KG ZYWEJ WAGI PRZY WZROŚCI 169 MAM JUŻ DOŚC SAMEJ SIEBIE, NIE MOGĘ NA SIEBIE PATRZEĆ. 1,5 ROKU TEMU żuciłam palenie , przybyło mi 15 kg a może więcej. Teraz przyplątały sie choroby niewydolność zylna i zapalenie stawów, puchną mi nogi i myślę ze to wszystko przez nadwagę /otyłość/ .chcę sie odchudzić ale mam słabą silną wolę. Ostanio mo mąż nawet podpowiedział ,że może bym sprubowała jakiejś diety i pewnie ma :oops: rację tylko jakoś trudno samej bładam pomóżcie , od czego zacząc?Byłam tu juz kiedyś, próbowałam ale się nie udało :oops:
-
Elga, zalozylam kiedys watek o wpadkach, byla na nim niezla awantura...
Moj przepis na brak wpadek to ... brak wpadek. Sorry, ale nie przyszloby mi do glowy w trakcie pierwszych 4-6 miesiecy mojego odchudzania wystawiac sie na probe w postaci pieczenia ciasta czy ciasteczek z motywacja, ze mam silna wole, wiec co to dla mnie. Powiedzialam sobie na poczatku odchudzania, ze nie mam silnej woli, wiec sama prowokowac losu nie bede. Po kilku meisiacach, chudsza o 20 kg, moglam zaczac eksperymentowac - ale nadal nie pieke nic slodkiego. Nie smaze, nie pieke, nie kupuje kalorycznych rzeczy "do lodowki".
I wychodze tu na potwora, bo mowie, zeby nie kusic losu, zwlaszcza kiedy sie dopiero zaczyna
-
Sylwia ja też bardzo lubię lazanię ale na szczęście :D nie umiem jej robic.Samo zjedzenie małego kawałeczka lazanii czy ciasta nie zaszkodziłoby diecie tylko że ja jak już zjem ten mały kawałeczek nie potrafie na nim poprzestać.Uaktywnia się wtedy we mnie łakomczuch który mi mówi: zjadłaś kawałeczek to zjedz jeszcze jeden i jeszcze jeden.I zaczynam jeśc kawałeczek za kawałeczkiem.Ja nie potrafie,nie umiem,nie jestem w stanie zjeśc czegos kalorycznego odrobinkę.Napycham brzuch a potem czuje sie podle,mam wyrzuty sumienia jestem na siebie bardzo zła że straciłam dzień.Wczoraj własnie zawaliłam sprawe na całej linii(ciasteczka :oops: :oops: :oops: :oops: )Dla mnie najlepiej byłoby nie ulegac pokusie,nie dać sie złamać łakomstwu,nie skusić się na ten pierwszy kawałeczek który uruchamia reakcje domina.Pracuje nad tym tylko jak widac z róznymi rezultatami.
Niuniareks mi jeszcze mąz nie sugerował odchudzania ale wiem że wolałby aby jego żona była szczuplejsza.Mi bardzo pomaga to forum.Jak czytasz że dziewczyna schudła 20,30,a czasem więcej kilogramów to zdajesz sobie sprawę ze po pierwsze nie ja jedna mam problem z otyłościa a po drugie że można schudnąc i to dużo.Ja aby podbudowywać motywację zaglądam tu na forum jak najczęsciej,wylewam tu swoje żale,pisze o watpliwościach,zadaje pytania,dziele sie sukcesami( jeśli jakieś sa)Dziewczyny są naprawdę super czytaja te moje pisanie i wspierają dobrym słowem i rada,cieszą się z moich sukcesów.Dowiedziałam się też jak dbać o ciało aby nie przypominało po schudnięciu balonika z którego zeszło powietrze.
Zaczęlam odchudzanie bardzo niedawno,idzie mi raz gorzej raz lepiej ale najwazniejsze że staram się trzymac dietę i walcze ze swoimi słabościami.
-
Margolka nie wychodzisz na potwora po prostu stwierdzasz bez owijania w bawełne to co jest oczywiste:aby uniknąc wpadek nie trzeba kusić losu.I masz rację.Ale wydaję mi się że ciężko jest tak w 100% wyeliminowac wszystkie"pokusy"Jak np przyjąc koleżankę czy znajomych którzy wpadli na proszoną kawkę???Podac im talerz surowej marchewki zamiast czegoś słodkiego??Mam pojutrze urodziny i nie chcąc piec tortu z kremem bo to bomba kaloryczna zdecydowałam się na ciasteczka.Nie chcę ogłaszać wszem i wobec że jestem na diecie ani też odcinać się od krewnych i przyjaciół i zamykac się w domu az do końca odchudzania.
Nie zamierzam więcej piec niczego słodkiego chyba że będzie ku temu wazna okazja(najbliższa to moje urodziny a potem urodziny synka ale dopiero w marcu 2006)
Uważam że obok unikania pokus ,co jest oczywiste,należałoby znaleźć swoją własną metodę ktora w przypadku narażenia na pokuse pozwoli jej uniknąc.
-
czytam .. i mysle...ze ja niestety ( albo stety ) kusze los...i on tez mnie kusi... pieke..dla mamy i brata jak ma przyjechac.... kupuje slodycze ( nie dla siebie-tylko " na zamowienie")..i pracuje wsrod slodyczy... poza tym zostaje notorycznie obdarowywania slodyczami...
na niewiele z tych rzeczy mam wplyw......
ale mam wplyw na to co robie... wiem ze jak wezme jedno ciacho...to nie dam rady sie oprzec chocby jednemu malemu kolejnemu ... dlatego moim sposobem jest ...ogladanie... ale NIEZACZYNANIE konsumpcji....zadnego "tylko jedno".."tylko gryza".... czy takich tam...
..w momencie kiedy decyduje sie kupic loda rowniez dla siebie.... to robie to z pelna premedytacja... uswiadamiam sobie ile go zjem... ile to bedzie kalorii i mam swiadomosc ze przechodzac nasteponym razem kolo lodowek z lodami bedzi emi trudno przejsc kolo nich obojetnie...
wyznaczam sobie z gory porcje.... i czasowe...i ilosciowe.... wole leciec co dzien kupic mamie batonika... niz kupic ich " na zapas"
a etykiety .. opakowania... i widok ton slodyczy z ktorymi mam na co dzien do czynienia....??
.. "zapisalam" sobie we wlasnym sposobie postrzehgania tego.. ze to tylko kolorowe papierki ......teraz bo do tej pory bardzo dlugo pamietalam kazdy zapach..smak...i konsystencje... moglam sie niomal najesc .. nie jedzac.... i mowilam sobie ze skoro juz wiem jak cudnie smakuje to niemusze teraz juz tego swinstwa podstepnego jadac!!!
tak ...kazdy musi sobie sam wypracowac metode...moja jest wlasnie taka :wink: