-
A mi się na razie udaje piec i powstrzymywać się od jedzenia. Nie wiem może ja jakaś dziwna jestem, ale teraz nawet częściej mi się chce piec. Ostatnio jak byłam w sklepie i widząc wspaniałe ciasta moja myśl była taka: jeść tego mi się za bardzo nie chce, ale upiec jakieś ciasto z owocami to mam ochotę. Nawet jak ciasteczka dla męża ostatnio kupuje to wyszukuje jakieś pychotki (dla mnie wizualnie pychotki) i sprawia mi to kupowanie większą radość. A jak mąż się pyta "i Nie masz ochoty spróbować tych łakoci?". A ja mówię, ze nie. I widzę podziw w oczach męża, tak samo z domowym ciastem. Bardziej mnie cieszy docenianie przez męża i rodzinkę mojej silnej woli niż radość ze zjedzenia tego. Mam nadzieję, że tak będzie zawsze.
-
Nadeszła chwila prawdy:ważenie.W ubiegłym tygodniu straciłam pięc kilo i waga wskazywała 112,6 a w tym 113.NIe schudłam :cry: :cry: a nawet przytyłam 40 dag :cry: :oops: .Pewnie przez te ciasteczka :cry: :cry: Jest mi bardzo smutno.
Musze zmienić suwaczek :cry: :cry: :cry:
-
Rozumiem, ze jest Ci smutno Elga. Ale jest to do nadrobienia tylko w tym tygodniu trzeba wziąść się ostro w garść i nie kusić na nic niedozwolonego. Zobaczysz waga znów wróci do siebie, a nawet niżej.
Po prostu to taka mała nauczka niezbyt przyjemna, ale mam nadzieję, że dotrze i następnym razem nie będziesz tak zawzięcie próbować ciasteczek.
Ja zawsze mówię i będę powtarzać: Większa radość ze straconego kg niż z chwili wcinania ciasteczek lub innych pysznosci. Pamiętaj.
Trzymaj sie dietkowo, a będzie dobrze.
-
Elga,
Tak to juz niestety jest, że jak się zje za dużo niedozwolonych rzeczy, to waga może się obrazić i pokazać więcej i potem są wyrzuty sumienia. Ale nic straconego. Tylko tak jak juz napisała Gosia musisz się teraz wziąć porządnie w garść i przez najbliższe parę dni BARDZO przestrzegać diety. A waga wróci to wcześniejszego poziomu a potem zacznie spadać. Tylko musisz się zabrać za ostre dietkowanie i ćwiczenia od razu, a nie czekać. Ja dwa tygodnie temu miałam taki weekend, że w poniedziałek było 1,5 kg więcej na wadze, ale nie załamałam się tym... i po tygodniu było o 0,5 kg mniej niż przed tym "przejedzonym" weekendem. Tak więc wszystko jest do nadrobienia.
Trzymaj się :) Pozdowienia
-
Dzieki dziewczyny za słowa pocieszenia i za słowa krytyki.Te ostatnie należa mi sie jak najbardziej.Troszke jestem podłamana tym że w tym tygodniu jestem wagowo na plusie ale nie poddaje sie.Ciasteczka jutro zjedzą goście a jak oni nie zjedzą wszystkiego to resztę zje moja suka.Pewnie też po poprzednim tygodniu kiedy to spadło ze mnie 5 kg ( sadełko + woda) liczyłam na kolejne 2-3 a tu prztyczek w nos.Przeanalizowałam moje menu z ostatniego tygodnia: trzymałam się w przedziale 1200-1500 kal i tylko raz "wyskoczyły" te nieszczęsne ciasteczka :evil:.Postaram się w tym tygodniu nie przekroczyć 1200 kal dziennie i w końcu choć odrobinkę,ociupinkę zwiększyć aktywnośc fizyczną( tak na poczatek)Muszę się rozsmakowac w cwiczeniach,spacerach,jeżdżeniu na orbitreku aby nie była to dla mnie męka i ból(orbitrek) a przyjemność.
-
Przeczytałam dzis post dziewczyny z forum>opisywała jak się czuje sama ze sobą i swoimi kilogramami.ma ogromne kompleksy i ciągle jej si ę zdaje że wszyscy na nią patrzą i komentują jej wygląd.Ja czuje sie podobnie.Czasem zastanawiam sie ze nadprogramowe kilogramy to moje przekleństwo.Od dzieciństwa mnie one prześladuja i nie potrafie sobie z nimi poradzić.Raz jest ich mniej raz więcej.Ilu ja rzeczy w swoim zyciu nie zrobiłam bojąc się być wyśmianą że jestem gruba i nie dla mnie uciechy tego świata.Jęsli ktos mi mówił że ładnie wyglądam węszyłam w tym podstęp( napewno kpi ze mnie-ja nie moge z taka nadwagą ładnie wyglądac).
W kontaktach damsko męskich nie było lepiej niestety.Starałam się zrażić do sibie każdego faceta który wykazywał choćby najmniejsze zainteresoiwanie moją osoba.Jeśli mi ktoś wpadł w oko od razu zakładałam że nic z tego nie bedzie i nawet nie zaczynałam....Mój mąz wytrwał "odstraszanie" go ode mnie.Był cierpliwy i w koncu uwierzyłam ze można mnie taką GRUBASKE pokochac.Akceptuje mnie cała taką jaka jestem ale ja nie czuje sie dobrze sama ze sobą.Mam wrażenie że nad głową ktoś powiesił mi neon z napisem:"Jesteś gruba" i ja ciągle go widzę i widza go inni.Ja chcę schudnąc aby go w końcu zgasić raz na zawsze.
Sorki dziewczyny za te wywody ale mam dzis nastrój pod psem.Może podział na mnie ten przeczytany post.może dzisiejsze ważenie a może po prostu trzeba było troche pomysleć i zastanowić sie nad sobą.
-
A miał to być dzień dietkowy, do godziny 18 się udało ale potem to katastrofa. Oczywiście jeżdziłam rowerem ok. 45 min. i to dośc szybko bo zapomniałam,że zostawiłam zupę na gazie i musiałam pędzić do domu jak rakieta. Po takiej jęździe nabrałam ochoty na coś słodkiego i zjadłam płatki z miodem i mlekiem . Obiecuję jutro 1000 i ani 1 kalori więcej.
Elga ja czuję się podobnie .Od dziecka byłam pulchna, ale taeraz waże więcej niż będąc w ciąży. Znajomi mówią że to dobrze że już nie palę, ale za to ja mam dość .I to moje łakomstwo, jak widzę jedzenie to nie mogę sie oprzeć.
Od jutra zaczynam tysiączka :P
-
no nareszcie udało mi się wstawić suwaczek ile ja się z nim namęczyłam :oops:
-
elga.. jezeli trzymalas 1200-1500 kalorii caly tydzien a tylko raz wpdlas z tymi ciastkami... to cos jest nie halo....albo niedokladnie liczylas kalorie ( a tabelle jak tabele roznie czasem podaja)..albo nie liczylas wszystkiego.. albo jadasz malo...ale niewlasciwe rzeczy .co czasem tez sie moze zdazyc....albo masz marny metabolizm....
trzecia opacja jest najsmutniejsza...ale nie jest tragedia... musisz... wprowadzic cwiczenia aerobowe... one go poprawia... napisz tez ile pijasz wody dziennie... uwazaj na "chemie" w jedzeniu czyli slodziki ewentualne.. gotowe produkty jak sosy w sloikach gorace kubki i dodatki typu ketchup.....sporzywaj duzo blonnika... i trzymaj piec posilkow dziennie....
( powinnam sparwdzic na tym watku czy tak robisz,...ale nie mam ostatnio czasu -przepraszam wiec jezeli sie w ktoryms momencie myle)
startowalam z takiej samej wagi jak ty.... dlatego zwrucilam uwage na twoj wpis... wyczulam tez nutke powatpiewania...a to juz gorzej jak ciastka!!!!
... maszeruj slonko.. wiem po sobie ze poczatki sa trudne bo czlowiek zmeczony czerwony.. nozki drza...ale sprobuj!! skoro ciezko ci zaczac.. to wyznacz sobie jakis punkt odlegly od domku na np. 3 km... i "wracaj" na piechote... wraca sie lepiej bo domek juz niedaleko hihihi sprawdz ile ci to czasu zajmie i tak trzy razy w tygodniu... jak juz nie bedziesz sie meczyc... to lekko przyspiesz... sama zobaczysz jak szybko dojdziesz do wyniku 35-40 minut..a to juz jest dosc szybki.. konstruktywny marsz
ja mam taka odleglosc z pracki do domu...i uwielbiam tak wrcac!!! a majac stokilkanascie kilo nawet nie mazylam o innych cwiczeniach do 100 tylkomaszerowalam.. ba do 95 nawet... dipiero od niedawna dostalam "*******ca" na punkcie cwiczen celowych - tak je nazywam bo cwicze glownie na uda rece i brzuch
gosiak ma racje... wiecej jest zadowolenia z kazdego kilosa jak ze zjedzenia slodkiego... musisz tylko o tym pamietac!!
i pamietaj mi sie poki co udaje... to niby czemu tobiemialby nie wyjsc!!!!
duza buzka i trzymam kciuki za ten tydzien
pe es.. a jak obwody??????
-
Ostatnio dużo piłam,nawet bardzo dużo i tak sie zastanawiam że moze ja nabieram wody.To byłoby wytłumaczenie tego przyrostu wagi.Ale nie jestem pewna bo po porodzie nie miałam jeszcze okresu.Nadal trzymam diete ale dodałam do niej szklanke wody na pól godziny przed posiłkiem-mam nadzieję że to wypełni trochę mój zoładek i mniej zjem aby poczuć sie syta.Poza tym nadchodza upały więc może nie bedzie mnie tak męczył głod.
Moja aktywnośc fizyczna jest bardzo mała ogranicza się głownie do spacerów z dzieckiem i prac w domu.Nie moge przemóc oporu przed dodatkowymi cwiczeniami-mam jakąś blokadę a może po prostu jestem OGROOOOOMNYM LENIEM :oops: :oops: :oops:
Niuniareks nie poddawaj sie.Po południu zawsze jest sie bardziej głodnym.Ja szykuję sobie wtedy mnóstwo zajęc albo wychodze w z domu albo zakazuje sobie sama :D wstepu do kuchni.Jak cię dopadnie głod zrób sobie kapiel albo przetestuj nowy makijaż,polakieruj paznokcie itp.Mnie to skutecznie odciąga od jedzenia.
Gagaa_ widzisz już rezultaty ćwiczeń celowych???Możesz mi napisac jakie to ćwiczenia??? Jem pięc posiłkow, czasem używam słodzika jak dopada mnie chęć na słodkości.Słodzę nim wtedy kawe albo herbate.Nie robie tego zbyt czesto bo wiem ze słodzik nie jest najzdrowszym wynalazkiem.Zupek z proszku nie jadam bo to trucizna.Staram sie jeśc zdrowo,dużo warzyw, troche owoców,gotowane chude mięso,ryby, odtłuszczony nabiał,z tłuszczy tylko oliwa z oliwek do sałatek(łyzka dziennie).
Nie mam zamiaru sie poddac.Nadal trzymam diete i mam nadzieję ze za tydzień suwaczek przesunę w dól.
Dzieki za rady i dobre słowo wszystkim którzy mnie wspieraja. :) :) :)
-
Hi Elga, przy odchudzaniu trzeba być nie tylko cholernie cierpliwym, ale też mieć duże pokłady siły. Z czasem nabieramy tych cech coraz mocniej, najgorsze są początki. Wiem, że się nie poddasz, bo jeśli nie teraz ... to kiedy to odchudzanie? Trzymam mocno za Ciebie kciukasy, bo sama walczę z podobnymi odczuciami, jak Twoje. Buziaczki.
-
Dziś nie zjadłam jeszcze nic z weglowodanów.A ja kocham chlebuś,ziemniaczk,ryz i płatki owsiane.Trochę mi słabo-zakreciło mi sie pare razy w głowie.To pewnie przez pogodę.Jest bardzo goraco.
Dzieki bella za słowa otuchyn a kciuki trzymaj jak najmocniej.
Chyba mam dzis "doła" bo widzę świat w czarnych kolorach a do głowy przychodzą najgorsze myśli.Postarzałam się dziś o cały rok :cry: :cry: :cry:
Nadal szukam pomysłu na potrawę z cukinii.Pisałam o tym w "odchudzonych przepisach".Lezy toto w lodowce a ja nie wiem z której strony do tego podejśc.Znalazłam jakis przepis na placki z cukinii ale strasznie są tłuste wiec przepis odpada.
Oglądam powtórkowe odcinki Robinsonów.Dzis rano było o chudnieciu.Hubert U.przyniosł wage i zważył uczestników.Wszyscy schudli od przyjazdu na wyspę niektórzy nawet ponad 10kg.Strasznie im zazdroszcze..
-
Hi Elga, nie zazdrość im tego nagłego spadku wagi, jedlki niezdrowo, więc i chudli niezdrowo. :wink: Dietetycznych przepisów na cukinię jest sporo. Przepoławiasz cukinię na pół, tylko nie obieraj ze skórki, wydrążasz środek, tylko nie za mocno, a w ten wydrążony środek wkładasz, co dusza zapragnie, posypujesz lekko serkiem żółtym i pieczesz w mocno nagrzanym piekarniku parę minutek - zależy od wielkości cukinii, aż będzie miękka. Ja do środka wkładam "resztki" z lodówki - pieczarka, pomidor, cebulka, czasami kiełbaskę (choć nie powinnam :wink: ), dużo natki lub koperku, czosnek, przyprawy. Czasami daje do środka też serek pleśniowy (śmierdziel), ale on ma sporo kalorii. Niektórzy najpierw lekko podsmażają farsz zanim wypatroszą nim cukinię. Obiadek dietetyczny i smaczny. :wink:
-
Dzieki bella za przepis.Jutro zrobie obiadek z cukinii i napisze jak smakował.
Dziś zamknelam dzień bez weglowodanów :D :D :D :D :D :D :D :D :D
Jestem z siebie bardzo dumna :lol:
-
Hi Elga, tylko mi już dziś nie zjedz, nawet gryzka, dobrze? :wink:
-
Elgo a ja polecam bigos z cukini...
Robiłam ostatnio i bardzo mi smakował, robisz go tak:
W garnku dusisz kawałeczek (tak bardziej na zapach niż smak) kiełbaski a potem dodajesz pokrojoną cebulę i pora, dusisz.
Następnie pokrojone pieczarki dusisz pod przykryciem kilka minut.
Starte na grubej tarce marchewki i startą cukinie, wcześniej obraną i wydrążoną.
To dusisz bez pokrywki jak troszkę odparuje dodajesz starce pomidory, odparowujesz.
Na koniec dość sporo koncentratu pomidorowego.
Przyprawiałam na ostro solą, vegetą, pieprzem zwykłym, ziołowym i cayenne.
Wyszło super, a spora miseczka miała ok. 300 kalorii tak więc idealny obiadek na tysiaku.
Oczywiście kaloryczność zależy od proporcji składników, ja wszystko ważyłam, przeliczałam...
Pozdrawiam :D
-
Witam w piatek.Chyba mam troszke lepszy humor więc przestane już smęcić.
Dziekuje za przepisy bebe13i bella.Przetestuje oba.Dzis zrobię cukinię faszerowaną a bigos nastepnym razem.Mój tato w tym roku posiał cukinię na działce więc znów dostane pare i wtedy zrobie bigos.
Wczoraj nie zjadłam żadnych węglowodanów.Był taki moment wieczorem kiedy już już szłam do kuchni zrobic sobie kanapke ale w ostatniej chwili powstrzymałam moje zapędy.Dzis mam zamiar zrobic podobnie-mam nadzieję zę znów mi sie uda.
Mam niecałe pięć tygodni do powrotu do pracy.Cała ciążę byłam na zwolnieniu ze względu na komplikacje a teraz nadchodzi nieubłagalnie koniec wolnego.Muszę przejrzeć garderobe,zobaczyc w co się jeszcze mieszczę a co moge odłożyć na najwyższą półkę bo jest bardzo za ciasne.Obawiam się ze tych rzeczy pasujących na moje gabaryty jest bardzo niewiele.Od ponad roku nie robiłam makijażu( na widok pomadki czy tuszu dostawałąm mdłosci,podobnie było z kremami)teraz nadrabiam zaległosci.Balsamuje się regularnie,uzywam dobrych kremów,maseczek.
Mój mąz zrobił mi miła niespodzianke i dowartościował mnie wczoraj.Głosno zastanawiałam się nad zmianą fryzury i zapytałam czy bardziej podobam mu się w dłuższych czy krótkich włosach.I usłyszalam że podbam mu się zawsze bardzo i w krótkich i w dłuższych włosach.Niby nic a zrobiło mi sie milutko choć sprawa zmiany fryzury pozostała nierozwiązana :D
Tak sobie myśle że narzekamy na tych naszych mężów czasem ale ciezko by nam było bez nich.Cięzko jest wracac do pustego zimnego domu,gdzie nikt nie czeka,nikt nie wita.Wracałam tak przez wiele lat.I teraz choć czasem jestem bardzo zmęczona i troche poburcze i ponarzekam to ciesze się ze mam dla kogo ugotowac,o kogo dbać i kogo kochać.NIe jest to temat związany bezpośrednio z odchudzaniem ale chyba się nikt nie pogniewa że to wszystko napisałam.Chociaż....jesli kobieta czuje się kochana i akceptowana to łatwiej jej jest pokonywać przeciwnosci losu( w naszym przypadku dodatkowe kilogramy) więc chyba to jednak jest temat troszkę związany z odchudzaniem.
Zycze wszystkim milutkiego dnia :D :D
-
Hi Elga, ja też bardzo lubię komplementy mojego mężusia, zwłaszcza te rzucone tak znienacka i mimo chodem. To cieszy i zagrzewa do dalszej walki. :wink:
Sprawdzę wieczorkiem, jak Ci przeszedł dzionek na dietkowaniu. :D
Za porządki w szafie jeszcze się nie wzięłam, bo wiem, że wszystko za małe. :cry:
Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się.
-
Odwiedziła mnie dziś moja mama.Przyszła niby do wnuczka ale mysle ze troszke i do mnie :) Przyniosła mi reklamówkęi i wręczyła zę słowami: widzę ze starasz sie schudnąc wiec przyniosłam ci coś co pomoze.W reklamowce był koktail herbalife i jakies tabletki do tego.Gdzie ona to kupiła i za ile nie mam pojęcia.Mam to pić dwa razy dziennie i zjadac jeden niskokaloryczny posiłek.Czy ktoś z was stosował to cudo???Bardzo interesują mnie rezultaty.
-
Hej Elga
Ja to kiedyś stosowałam, ale rezultaty u mnie nie były zachwycające. Z tym, że stosowałam niezbyt wytrwale :? Dla mnie takie jedzenie jest zbyt nudne... co dzień to samo na śniadanie i kolację... a ja jeszcze do tego w pracy nie mam mozliwości zjedzenia normalnego obiadu. Ponadto te koktaile są dla mnie zjadliwe jedynie z owocami i tylko pod warunkiem, że to porządnie zmiksuję - a nie tylko wymieszam. Więc na moje rezultaty w tym zakresie nie można patrzeć. Ale słyszałam, że generalnie przynosi całkiem niezłe rezultaty. Z tym, że nie uczy poprawnego komponowania posiłków - czyli po odstawieniu możesz mieć jojo (jeśli wrócisz do poprzedniego odżywiania). Mam jeszcze jedną paczkę i pijam to od czasu do czasu zamiast śniadania lub kolacji. Plusem tych koktaili jest to, że masz tam komplet mikroelementów - zatem przy diecie ubogiej energetycznie przynajmniej dostarcza się sporo składników odżywczych (tyle że sztucznych). Tak mi sie przynajmniej zdaje... Bardzo dobry jest aloes z tej serii. Napisz co to za tabletki, to jeśli je znam, to postaram się coś Ci powiedzieć na ich temat.
Aha cena tych specyfików jest dość wysoka :shock:
Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia. :)
-
Do koktailu herbalife dostałam tabletki błonnikowe.Musze je brać na pól godz przed jedzeniem popite szklanką wodY.Otworzyłam ten koktail.Pachnie nieźle ale jak smakuje dowiem sie jutro.
Zrobiłam dzis cukinię faszerowana-była pyszna.Bella115 eszcze raz dzieki za przepis.Ta cukinia jest całkiem smaczna.Juz mam smak na bigos a potem moze sama wymyśle jakieś danie z cukinii-oczywiście dietetyczne.
Dzis zjadłam trochę weglowodanów ale tylko troszke.Zrobiłam na jutro chudziutka galaretke z piersi kurczaka( zamiast golonki która zwykle jest w galaretkach)Zaraz zabieram się za kąpanie synka a potem ide spac.Dzisiejszy dzień przez ten upał był bardzo męczący.
Mój mąz ma dwa tygodnie urlopu wiec nareszcie się nim naciesze :D :D :D :D .
Zycze miłego wieczoru i spokojnej nocki.
-
Witam w nowym dniu.Wypiłam dziś na sniadanie koktail truskawkowy herbalife(taki dostałam od mamy).W sumie da sie pić choć czuje się w smaku że jest w nim chemia.
Dzis nie napisze duzo bo nie mam zbyt wiele czasu-cała rodzinka w domku wiec mam teraz nie tylko synka do opieki ale i męża :D :D który pakuje rzeczy bo po raz nie wiem już który wybiera się na ryby bladym świtem.Podziwiam go za to bo ja choć także lubię wędkowac nie zrywałabym się skoro świt i jechała nad rzeke albo siedziała nad rzeką cała noc.Zycze wam wszystkim miłego dietkowego weekendu.U mnie sobota i niedziela to cięzkie dni jesli chodzi o diete ale bede się bardzo starac aby nie przekroczyc 1200 kal
-
Ratunku!!! Niech ktoś zrobi cos z moim żoładkiem żeby nie domagała sie jedzenia.Zjadłam obiad taka sama porcje jak mąz .On się najadł a ja dalej jestem głodna :( :( :( :( :( :( :( :( Mam wrażenie że ostatnio nie jestem głodna tylko wtedy gdy nic nie zjem Jak cos przełkne to od razu "włacza się" mój nienasycony żoładek razem z apetytem.Jej jak ja dziś wytrzymam do wieczora???
-
elga...sucha grahamka...otreby wszystko to co sycace i zapelniajace a najlepiej wysokoblonnikowe .... nawet jak o kilka kalorii przekroczysz norme zaplanowana...to wazne zeby to ssanie na zarcie wylaczyc.... i ... staraj sie o tym nie myslec.... najgorsze to karmic wlasny glod zwiekszona intensywnoscia myslenia o nim
badz dzielna......
-
Hi Elga, pij wodę za każdym razem, jak pomyslisz, że jesteś głodna. Jeśli nie pomorze, to znajdź sobie zajęcie, które uwielbiasz robić, a które skutecznie odciągnie Twoje mysli od jedzonka. Wyznacz godzinkę, po której już nie jesz i odliczaj czas do tej godzinki. Tylko nic nie podjadaj, nawet gryzy czegoś zakazanego. Jak najdzie głód, zrób 30 przysiadów, 30 brzuszków i 30 skłonów. Weź kapiel, wyjdź na dwór, najlepiej do sklepu i zajmij sie robieniem zakupów (jesli nic nie musisz kupować, to oglądaj artykuły). Ja często wyskakuję i patrzę na etykiety, ile kalorii ma ten produkt, ile ten, jak juz nie mogę mysli od jedzonka odwleć i kupuję to, co ma najmniej kalorii a czego nie mam akurat w domu. I pisz na Forum. Zaglądaj do dziewczyn. Ufff, wiem, ze to sytuacja awaryjna, więc może nieco chaotycznie, ale cos z tego sobie wybierzesz. :wink:
-
Dzieki dziewczyny za rady jak przetrwać napady głodu.Zdarzaja mi sie one co jakiś czas i wtedy mogłabym zjeść słonia a może nawet dwa.Kiedy sie nie odchudzałam i jadłam w takim napadzie głodu to pochłaniałam niesamowite ilości nie czując wcale sytości.Teraz odkad jestem na diecie staram się ignorowac taki napad lub oszukać zoładek czymś małokalorycznym.Wczoraj myslałam że nie wytrzymam i zjem cos zakazanego ale jakoś wytrzymałam choć przyszło mi to z wielkim trudem.Zajełam sie synkiem a potem szybko poszłam spac.
Od paru dni czuje sie niezbyt dobrze-czasami jest mi słabo i mam zawroty głowy.Zastanawiam się czy to efekt diety czy też pogody.NIedawno robiłam wyniki i wszystko niby jest ok więc nie jestem chora.
Dziś nie piłam koktailu-zostawie go sobie na czas kiedy wróce do pracy-wtedy mam mniej czasu na przygotowywanie posiłków szczegolnie rano.Teraz kiedy jest tyle świeżych warzyw i owoców nie chcę faszerowac sie chemią.
Mąz pojechał nad rzeke może będzie swieża rybka :) :)
-
I jeszcze jedno.Zastanawiam się czy nie podzielić odchudzania na jakies etapy bo liczba 42 kg które planuje stracić jest tak ogrroooooomna że aż wydaje mi się niemożliwa do zrzucenia.Pomyślałam sobie ze taki pierwszy etap to będzie przejście na wage dwucyfrową.Ale jak podzielić resztę nie mam pojęcia.Czy dzielić na 10 kilogramowe odcinki czy jakos inaczej???
Tak apropos to ja powinnam wazyć 60-62 kg ale taka waga jest poza moim zasiegiem :( :( :( więc wybrałam 75 kg z którymi powinnam już nieźle wyglądac i nieźle się czuć.
-
Hi Elga, bardzo się cieszę, że nie skusiłaś się wczoraj na nic wieczorkiem. To bardzo podbudowuje nas następnego dnia, prawda? Życzę Ci jak najwięcej tych wspaniałych odczuć, kiedy wstajemy rano i wiemy, ze zrobiłyśmy wszystko, aby spędzić dietkowy ddzień poprzedni. Pomysł z dwucyfrówką wydaje mi się bardzo dobry, tym bardziej, że jest taki naturalny. :wink: Proponuję, żebyć nad kolejnymi etapami pomyślała jak już zostaniesz tą dwucyfrówką, będziesz wtedy wiedziała więcej o samej sobie, jak i o tym jaki poziom kalorii Ci służy. Zostaw sobie przyjemność dalszego planowania własnie na dwycyfrówkę, jak tak pewna nagroda. Ja przynjamniej tak sobie postanowiłam. :wink: I koncentruj się na tej dwucyfrówce, ona bardzo uskrzydla. Życzę powodzonka i jeszcze raz całuski za to, że wczoraj przetrwałaś. Dzis ostatni dzień miesiąca i warto go wykorzystać na dietetyczne odchudzanie, tak aby w nowy miesiąc wejść z tym dobrym uczuciem. :lol: :lol: :lol:
-
Elga, dzielenie na etapy ma swoje wady i zalety. Zalety - takie ze nie przeraza Cie dystans. Sama startowalam ze swiadomoscia, ze musze schudnac 50 kg, wiec wiem co to znaczy. Ale nie myslalam o tym codziennie - w zasadzie przestalam o tym myslec w momencie, jak doszlam do tego, jak bede sie odchudzac.
I tu przechodze do wad dzielenia odchudzania na etapy. Organizm sam dzieli odchudzanie na etapy. Nie musisz za niego decydowac - po kilku miesiacach, czasem po 2-3 - musisz liczyc sie z zatrzymaniem wagi. Jesli odpuscisz diete, zwiekszysz limit kalorii, albo bedziesz sobie pozwalac na wpadki regularnie - jesli poluzujesz sobie, zaliczysz jojo. Bardzo latwo upasc na duchu, jak waga stoi, bardzo latwo. I strasznie trudno sie pozbierac do dalszego odchudzania. Waga potrafi stac i dwa, trzy miesiace - kilogram w gore, kilogram w dol. Zeby sie nie obudzic grubsza o stare kilogramy plus 10 nastepnych, trzeba po prostu kontynuowac odchudzanie. To po pierwsze.
A po drugie, i wazniejsze - co to znaczy "podzielic odchudzanie na etapy"? Konczysz jeden etap i co? Zmeiniasz diete? Zaczynasz jesc bialy chleb, ziemniaki (czy co tam jest na liscie produktow, od ktorych tylas)? Jesli tak, to patrz punkt pierwszy - grozi jojo. Ladne, trwale schudniecie jest mozliwe tylko wtedy, jesli na serio zmienisz swoje nawyki zyciowe, jedzeniowe, sportowe etc.
Dla mnie dzielenie na etapy mialo sens na zasadzie - ze trzymam diete, cwicze - i wyznaczam sobie male cele. Zaczelam sobie je stawiac po przekroczeniu 85 kg, kiedy zaczelam sie regularnie wazyc. Na zmiane - dazylam najpierw do 79, potem do zmieszczenia sie w spodnie 44, potem do 75 etc. Waga i mniejsze ciuchy. Ale to byly cele operacyjne, nie takie, po ktorych odpoczywalam od diety.
Mozna podwyzszyc sobie limit kaloryczny - pod warunkiem, ze bedzie on mniejszy niz Twoje zapotrzebowanie na energie "spoczynkowe" - powiedzmy nie 1200, a 1500 czy nawet 1600. Kiedy rok temu spedzalam urlop w Paryzu, i praktycznie calymi dniami maszerowalam po miescie, zaplanowalam limit na 1800 i tego nie przekraczalam - i wrocilam chudsza o kilogram, mimo jedzenia roznych niedietetycznych rzeczy, tyle ze w ramach limitu, w malych ilosciach i nie wylacznie. Ale po tych 2 tygodniach wrocilam gladko na 1200 kcal.
Nie musisz myslec o tym, ile masz do zrzucenia - jesli podjelas decyzje, ze zmieniasz swoje zycie, to nie ma zadnego znaczenia.
-
Nie mam zamiaru odpoczywać od diety.Jeśli tak zrobie to zaczne tyc.
Chcę podzielić odchudzanie na etapy by siebie bardziej zmotywowac.Po przekroczeniu 100 chcę siebie nagrodzic-ale nie jedzeniem a np nowym ciuchem czy kosmetykiem.To pomaga w motywowaniu siebie.
Po zakonczeniu jednego etapu odchudzania zacznie sie nastepny a nie zacznie sie uczta i pochłanianie kalorii.Wydaje mi się że jest łatwiej odnosić małe sukcesy w drodze do tych duzych.
Fakt że podział nie musi odnosić sie go ilości kilogramów tylko np do okreslonego obwodu w talii czy biodrach albo faktu zapiecia zamka w ulubionych spodniach ,które do tej pory były za ciasne.
Po prostu czekanie na te 75 kilo i powtarzanie sobie: jeszcze nie,jeszcze nie odniosłas sukcesu może byc dołujące.Lepiej jest "odhaczyc"zakonczenie jakiegos etapu w odchudzaniu,uczczenie tego i przejście do kolejnego zadania.
A może ta moje droga do szczuplejszej figury ułoży sie zupełnie inaczej.Może rzeczywiście mój organizm sam ja podzieli na etapy.
Tak sobie tylko głośno myślę i dziele sie z wami moimi myślami.
-
Hi Elga, chyba każda z nas dokonuje nawet w myślach takiego podziału na etapy. Gdybym cały czas rozmyślała, że mam zrzucić te 56 kilosków to bym dostała szaleja i nic by z tego nie było. Przecież powinnam niemal przekroić się na pół, aby dojść do tej wymarzonej wagi. I też wcale nie jestem pewna, czy akurat te 59 będzie w moim przypadku możliwe ze względu na zdrowie. Margolek ma rację pisząc, że organizm sam podzieli to nasze odchudzanie na takie naturalne etapy. Będzie fantastycznie jeśli to pokryje się z naszymi planami. Moim zdaniem trzeba, aby nie zgłupieć, podzielić sobie to odchudzanie, ale właśnie w kategoriach wizualnych, a nie wagowych. Ja się nagradzam za każde 5 kilosków, nagrody bywają różne, takie jakie mam akurat na nie ochotę. I mam świadomość, że te etapy będą się bardzo od siebie różnić zarówno wysiłkowo, jak i czasowo. No ale to i tak dobrze, że mogę tak szybko schudnąć - w dwa lata - skoro przez osiem lat tylko się objadałam. :wink: Czasami trzeba się nagrodzić nawet za kilogram, czasami za 100g, a czasami za jeden wieczór, kiedy oparłam się głupawce. :wink: Sama będziesz wiedziała, kiedy zasłużyłaś na nagrodę. Życzę Ci, abyś takich przyjemnych chwil w nagradzaniu się miała bardzo, bardzo dużo. Serdecznie pozdrawiam. :D
-
Nie moge sobie darowac że po lata temu 72kg :cry: :cry: :cry: .Teraz moge sobie tylko powzdychac i powspominac jak wspaniale sie wtedy czułam.Ehhhh chodziłam wtedy w spódniczce mini,obcisłych spodniach i dopasowanej kurteczce ehhhhh :( :( :( :( :( :( :(
Dlaczego dopadło mnie jojo.Bo odchudzałam się niezdrowo,a potem miałam problemy.To spowodowało że się podłamałam i zaczełam jeść.Głupio zrobiłam wiem to ale wtedy nie myslałam że aż tak przytyje.Pobiłam teraz wszelkie rekordy mojego życia.Cięższa byłam tylko w ciąży.
MÓj mąz nigdy nie widziął mnie ważącej poniżej 85 kilo i bardzo chce aby mnie zobaczył w wadze lekkiej a nie tylko super ciężkiej.
Zaczełam liczyć ile kilogramów ja w swoim życiu schudłam.Raz było wielkie odchudzanie ( ze 112 do 72 kg)a wiele razy takie malutkie tak do max 10 kg w dól.W sumie bedzie tego coś pod sto kilo.Żal że te wszystkie kilogramu wracały :cry: :cry: :cry:
A teraz cos weselszego :D :D mój synek niedawno skończył 4 miesiące.Był bardzo wyczekany i jest bardzo kochany.Chciałam pokazać wam jego zdjecie ale nie udało mi sie.Musze dokładnie poczytać jak wstawic zdjęcie.Cudownie jest patrzeć jak się rozwija.Wiem ze to infornacje nie bardzo związane z tematem tego forum ale czasami chcę wykrzyczeć całemu światu ze mam cudownego małego synka.
Życze wszystkim spokojnej nocy i miłego dietkowego nowego tygodnia
-
Bella dziekuje za życzenia.Oby sie spełniły.
-
Witaj Elga!
Mam nadzieję, ze uda Ci się tym razem (i z pomocą forum) schudnąć zdrowo i skutecznie. Masz juz pewne doświadczenie w gubieniu kg i nie powinnas juz powtarzac blednych decyzji. Tak więc tym razem powinno się udać. Zwłaszcza zę na forum tyle życzliwych osób służących radą :) Ja też czerpię z ich wiedzy i na razie nieźle mi idzie - oby tak dalej i Tobie również życzę ubytku kilosków - niezbyt szybko, za to zdrowo i trwale :)
Co do synka - oj zadroszczę :oops: ja macierzyństwo mam jeszcze przed sobą i właśnie próbuję ulżyć mojemu kręgosłupowi by go nadmiernie nie eksploatować w czasie ciąży.
A fotki na forum będziesz mogła wstawić pod warunkiem, że zdjecie które chcesz wstawić znajdzie się najpierw w necie. Wtedy kopiujesz adres zdjecia (dostepny pod prawym przyciskiem myszy --> właściwości) i wstawiasz pomiędzy [img]TUTAJ[/img]
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na fotki małego przystojniaka :)
-
Pamietam jak moje dzieciaszki miały po 4 miesiące. Niby było to 2 i 3 lata temu, ale mnie się wydaje już to tak odległe. :wink: Teraz cieszę się, że juz mam z głowy pampersy. :wink: Pewnie wrzucaj zdjęcie dzidziulki, pozachwycać się zawsze można. Pozdrawiam serdecznie.
-
Witam w poniedziałkowy ranek.W domku cisza.Moi faceci śpią a ja popijam sobie kawe inke z mlekiem-niestety kawy naturalnej nie moge przez ciśnienie a za herbata nie przepadam.
Zaraz po przebudzeniu zdałam sobie sprawę że już za cztery tygodnie wracam do pracy :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:.Ta świadomośc od razu zepsuła mi humor bo wracać po tak długiej przerwie jest ciężko.
Nie chcę zaczynać tygodnia w podłym nastoju dlatego postanowiłam wybrać sie do fryzjera i zrobic sie na bóstwo :) :) :) Nowa fryzura zawsze poprawia mi humor podobnie jak nowy ciuch.Z ubraniami zaczekam aż spadnę do wagi dwucyfrowej.
Mam tremę przed środowym ważeniem.Czuję sie lżejsza ale co pokaże waga????Ucieszyłabym się nawet ze 100gram straconego sadełka.
-
Po prysznicu obejrzałam się dzis w lustrze cala.Prawda jest okrutna:TAK WYGLĄDAĆ NIE MOŻNA!!!!!!!!!!!Przypominam kwadrata własciwie sześcian a nie kobiete :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
Do tej pory od porodu unikałam oglądania siebie w lustrze poza twarzą a dziś zebrałam się na odwagę.Oj humor to ja bede miała zepsuty nie tylko dzisiaj ale na najbliższe pól roku.Co ja z siebie zrobiłam :( :( :( :( :( :( :( :( :( Czuje się jak słonica.
Teraz przy napadzie głodu bede stawac przed lustrem w całej okazałości.Mysle że efekt odstarszający od kuchni murowany na wiele miesięcy.
-
Hi Elga, widzę, że dzis masz troszkę doła. :wink:
Na pracę nie ma rady, trzeba do niej wrócić, tak czy inaczej, bo za długie siedzenie w domciu też nie za dobre. A co do wyglądu... no cóż podobnie o sobie myślę, ale nie mam zamiaru sobie na pół roku psuć humorku. :wink: Biorę się taką jaka jestem z całym tym zbędnym załadunkiem. Nie znaczy, że jestem z siebie zadowolona, ale po prostu cieszę się z każdego ubytego półkilogramka i staje przed lustrę, patrzę i ... myślę, ti jeszcze miesiąc temu było wszędzie po trochu 11,5 kiloska słoniny, a teraz? teraz jest właśnie o tyle mniej i ... trzeba przeć do przodu, aby zrzucić kolejne zbędne partie słoninki.
Trzymaj się dietkowo, a za kilka tygodni spojrzysz na siebie w lustrze i powiesz "wiesz co nawet zaczynać mi się podobać". Tak trzymaj.
-
Witaj Elgo! Smutki odstaw na bok i do dzieła... To że obejrzałaś się dokładnie w lustrze napewno zadziała na ciebie motywująco. Ja też jeszcze 3 miesiące temu specjalnie nie przyglądałam się swojej postaci w całości, nie stawałam też na wagę. Jednak widziałam się całą w wystawach sklepowych i to było strasznie dziwne bo wydawało mi się że nie jestem taka gruba jak byłam.
Wystawy były moim lustrem i może dzięki nim się odchudzam...
Za mną dopiero część drogi a już czuję się lepiej i nawet nie boję się spojrzec na siebie i chyba jestem coraz mniej skrępowana swoim wyglądem. Zobaczysz Elgo jeszcze miesięc, dwa i też poczujesz różnicę na tyle by być choć troszkę z siebie zadowoloną.
A za wyniki ważenia trzymam kciuki. Swoją drogą ja też staję na wagę w środę....
Buziaki :D
-
Witaj Elga!
Ja wiem że takie oglądanie się w lustrze może zdołować - ale przecież nawet szczupłe kobiety znajdą w sobie jakąś niedoskonałość - my płeć piękna juz tak mamy ;)
A to że wiesz dokładnie jak wyglądasz daje same plusy:
- po pierwsze motywuje do dietkowania i ćwiczenia, żeby jak najpredzej nabrać odpowiednich kształtów
- a po drugie - skoro wiesz jak jest teraz to łatwiej zauważysz że zmieniasz się na plus czyli że tu ubyła fałdka i tam też ;)
Życzę wytrwałości w dietkowaniu a w chwilach słabości koniecznie zagladaj na forum :)
Pozdrawiam