-
czesc dziewczyny,dietkowanie-no mozna to i tak nazwac,idzie mi sprawnie,codzien sie waze,aby miec kontrole nad waga,czy aby nie idzie w gore...mna szczescie stoi w miejscu...mimo tych 7.5 kg wcale nie czuje sie lepiej,nie czuje ze schudlam,widze po ciuchach ale nie czuje sie chudsza.
TRISS pytalas o mame- jest tragicznie...juz nie wiem co robic,poswiecam jej caly wolny i nie tytlko czas,robie co moge,ale jest coraz gorzej,strasznie cierpi...strasznie...juz nie moge patrzec na ten bol,na te łzy lejące sie bez przerwy na to jak kurczy sie w sobie,jak zwija sie z bolu,nie moge sluchac tej rozpaczy,krzyku bolu...nie moge juz ja...i serce mi peka jak na to patrze i wiem ,ze nie jestem w stanie nic zrobic,zeby jej pomoc...ona tak strasznie schudla-prawie nic nie je,postarzala sie o pare lat przez ten miesiac...wyglada jak smierc..i nie pragnie niczego innego tylko jej wlasnie-tej co przyniesie jej wieczny spokoj....A on...? bezstrosko pałeta sie po ulicach z ta kobieta usmiechniety,zakochany,szczesliwy...zabilabym drania,gdybym wiedziala,ze mamie to pomoze....juz nie wiem co mam robic...brakuje mi sil..na wszystko...ciagle chodze zdolowana i smutna,placzliwa...mysz sie denerwuje bo zadnego pozytku ze mnie,mowi ze zaczynam sie robic taka jak mama i ze wkoncu mi zabroni sie z nia widywac,bo to mnie doluje ....ale gdyby tak zrobil...wiazaloby sie to z jednym...rozstaniem...nie wiem juz nic...zycie jest nic nie warte...naprawde...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki