-
:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: tusz do drukarki :lol: :lol: :lol: Alez się uśmiałam, ładną dostałaś nauczkę za niedietkowe myśli :lol: :lol: :lol: nieładnie się tak z bliźniego śmiać, ale ... :lol: Tak na poważnie, to ja wczoraj o mały włos chałupy nie rozsadziłam, taka byłam wściekła i nienażarta :evil: Ale jakoś się udało :P Z całego serducha gratuluję zmiany suwaczka w dobrym kierunku oraz tych centymetrów wyparowanych :P Już tak niewiele brakuje Ci do bycia dwucyfrówką :P Nie daj się znów przyłapać jakimś sreberkom! :wink: Gratki, gratki i za spodnie. :P Kolejnego niepokusowego dnia życzę. :P
-
Justynko ,a ja wczoraj bezmyślnie trzy owocowe cukierki zeżarłam , a czwartego po opamiętaniu się wyplułam .Szkoda , że w tych papierkach czegoś paskudnego w smaku ,typu tusz do drukarki nie było.Wcześniej bym się opamiętała. :oops:
-
Dziękuję za życzenia :D
Oj nieładnie z tą "czekoladką" :D :D :D Ale też chyba lepiej, że czekoladka okazała się tuszem do drukarki :D
Ja też zastanawiam się nad wprowadzeniem kolejnego pomiaru oprócz ważenia. Tylko nie chcę się podłamywać, podejrzewam że w udzie mam tyle ile kiedyś miałam w pasie :evil: Muszę to przemyśleć :twisted:
Pozdrawiam serdecznie:)
-
Witaj,
Już wczoraj widziałam Twój śliczny suwaczek, ale dopiero dzisiaj przychodzę Ci go pogratulować. Już tak niewiele został do dwucyfrówki :D BRAWO!!! Zuch dziewczyna jesteś :D
P.S. A z tym tuszem do drukarki to się uśmiałam :lol:
-
Witajcie Dziewczyny!
Znowu swieci piekne sloneczko i az chce sie zyc. Na dodatek juz mamy czwartek wiec powoli duchowo nastawiam sie na weekend.
Wczorajszy dzien znowu minal bardzo grzecznie, trzymalam przykladnie dietke, pilam wode i owocowe herbatki. Zadnych pokus, nawet zakupy przetrwalam dzielnie mimo pustego zoladka, bo jechalam prosto po pracy. Nudna jestem, co? :D Ale pewnie kryzys jeszcze przyjdzie, bedziecie musialy mnie wtedy moooocno wspierac.
Biglady, mialam nadzieje ze juz mam blizej do dwucyfrowki no ale @ sie przyplatal... Ale co sie odwlecze to nie uciecze :lol:
Solvino, tez sie boje mierzyc ale mysle ze bedzie to bardziej wiarygodne niz waga, boje sie ze jak waga stanie zupelnie to nadejdzie kryzys, a tak to moze spadajace wymiary podtrzymaja mnie na duchu. Na razie waga jest dla mnie nielaskawa tylko spodnie zaczely spadac, pewnie dlatego mam taki dobry humor, inaczej zastanawialabym sie nad sensem przykladnego calotygodniowego dietkowania.
Dorcia, ja niestety tez tak mam (mialam?) ze bezmyslnie po cos do jedzenia siegam. Tego sie potem nie pamieta, niby nie je sie duzo - majac na mysli te konkretne posilki - a kilogramow przybywa. Teraz staram sie ogladac wszystko po kilka razy zanim wezme do ust, nawet jak szykuje dietkowe posilki to staram sie jak najintensywniej myslec o tym co robie. Chce zapanowac nad bezmyslnym sieganiem po cokolwiek, chocby owoc. Kiedys zjadalam przynajmniej 4 jablka, 2 gruszki i 3 mandarynki dziennie, dzis juz jestem bardziej swiadoma i jem najwyzej 2 owoce w ciagu dnia.
Bellus, no ja tez to potraktowalam jako nauczke :wink: Swoja droga to straszne ze czlowiek daje sie tak latwo manipulowac bodzcom zewnetrznym w postaci zarcia. Pokazac kawalek sreberka i juz slinotok. Dobrze ze udaje mi sie na razie opanowac (kiedys prawdopodobnie w drodze do pracy wstapilabym do sklepu po jakas czekoladke lub batonik) bo w przeciwnym przypadku ta dwucyfrowka bylaby het het przede mna.
-
Witajcie Dziewczyny!
Znowu swieci piekne sloneczko i az chce sie zyc. Na dodatek juz mamy czwartek wiec powoli duchowo nastawiam sie na weekend.
Wczorajszy dzien znowu minal bardzo grzecznie, trzymalam przykladnie dietke, pilam wode i owocowe herbatki. Zadnych pokus, nawet zakupy przetrwalam dzielnie mimo pustego zoladka, bo jechalam prosto po pracy. Nudna jestem, co? :D Ale pewnie kryzys jeszcze przyjdzie, bedziecie musialy mnie wtedy moooocno wspierac.
Biglady, mialam nadzieje ze juz mam blizej do dwucyfrowki no ale @ sie przyplatal... Ale co sie odwlecze to nie uciecze :lol:
Solvino, tez sie boje mierzyc ale mysle ze bedzie to bardziej wiarygodne niz waga, boje sie ze jak waga stanie zupelnie to nadejdzie kryzys, a tak to moze spadajace wymiary podtrzymaja mnie na duchu. Na razie waga jest dla mnie nielaskawa tylko spodnie zaczely spadac, pewnie dlatego mam taki dobry humor, inaczej zastanawialabym sie nad sensem przykladnego calotygodniowego dietkowania.
Dorcia, ja niestety tez tak mam (mialam?) ze bezmyslnie po cos do jedzenia siegam. Tego sie potem nie pamieta, niby nie je sie duzo - majac na mysli te konkretne posilki - a kilogramow przybywa. Teraz staram sie ogladac wszystko po kilka razy zanim wezme do ust, nawet jak szykuje dietkowe posilki to staram sie jak najintensywniej myslec o tym co robie. Chce zapanowac nad bezmyslnym sieganiem po cokolwiek, chocby owoc. Kiedys zjadalam przynajmniej 4 jablka, 2 gruszki i 3 mandarynki dziennie, dzis juz jestem bardziej swiadoma i jem najwyzej 2 owoce w ciagu dnia.
Bellus, no ja tez to potraktowalam jako nauczke :wink: Swoja droga to straszne ze czlowiek daje sie tak latwo manipulowac bodzcom zewnetrznym w postaci zarcia. Pokazac kawalek sreberka i juz slinotok. Dobrze ze udaje mi sie na razie opanowac (kiedys prawdopodobnie w drodze do pracy wstapilabym do sklepu po jakas czekoladke lub batonik) bo w przeciwnym przypadku ta dwucyfrowka bylaby het het przede mna.
-
Hi Buttermilk, a ja się właśnie tego weekendu zaczynam obawiać, mam tylko nadzieję, że córcia na tyle wydobrzeje, że choćna krótkie spacerki będziemy mogły chodzić, to by mi ułatwiło zapominać o jedzonku. :wink: Cieszę się, że tak wspaniale Ci idzie, korzystaj z tego jak najwięcej, jeśli teraz będziesz dzielna, to nawet jeśli przyjdzie kryzys, to szybciej go pokonasz. :P Pozdrawiam serdecznie. :P
-
Witajcie piatkowo!
Wczoraj mialam chwile zwatpienia, czy w ogole to wszystko ma sens, czy kiedykolwiek uda mi sie dojsc do zadawalajacej wagi, czy jeszcze bede wygladac jak czlowiek...? A wszystko to dlatego ze wybralam sie z moimi kolezankami rozmiar 36 i 38 do sklepu. Mialysmy wstapic tylko do kosmetycznego ale zaciagnely mnie do ciuchowego. No i sie zaczelo. Obie swietnie zbudowane, swiadome swoich cial, wyginaly sie przed tymi lustrami, prezyly, rzucaly zalotne spojrzenia... same wiecie. A ja stalam jak taki kolek i tylko moje odbicie w lustrach potwierdzalo ze aby wygladac tak jak one musze zrzucic polowe swojej masy. Jak przegladam sie sama to nie jest tak zle, natomiast jak mam porownanie z kims szczuplym obok to po prostu odechciewa sie zyc.
Oczywiscie nic nie przymierzalam, one buszowaly po wieszakach z malymi rozmiarami a ja musialabym isc na dzial "size plus", czekalam tylko az ta moja meka sie skonczy.
Wrocilam do domu w podlym nastroju, mezowi sie niewinnie oberwalo, dobrze ze dziecka nie bylo w zasiegu wzroku i poszlam od razu spac. Bez obiadu, bez kolacji, dlatego wczorajszy dzien zaliczylam bilansem ok. 500 kcal. Ja wiem ze to glupota z mojej strony ale chyba podswiadomie mialam nadzieje ze moze szybciej schudne, ze choc odrobine przyblize sie do normalnego, ludzkiego wygladu. Co gorsza swiadomosc pustego, glodnego brzucha sprawilo mi masochistyczna przyjemnosc.
Ide poczytac forum, moze zobacze nadzieje w Waszych postach.
Bellus, ja chyba teraz mam kryzys w druga strone - w ogole jedzenie mnie nie cieszy i wrecz zmuszam sie zeby cos zjesc. Wczoraj rozmiar 36 czestowala czekoladkami, Ty wiesz, ze nawet bez zastanowienia odmowilam i wcale nie bylo mi zal? Eh, chyba w jakis dol wpadam, znowu...
-
Hi Buttermilk, kurcze już sama nie wiem, czy lepiej przeżywać ten wstręt do jedzonka czy lepiej walczyć by głód nie przyćmił celu. A swoją drogą, ja przestałam chodzić już bardzo dawno temu z kimkolwiek do sklepów odziezowych, najchętniej kupuję ciuchy jak jestem sama i nawet ekspedientka mi przeszkadza, bo te jej dobre fałszywe rady, tylko mnie wkurzają. Byłaś zaskoczona i pewnie dlatego tak mocno to przeżyłaś. Wiesz, ja nawet się cieszę, że zrobiłaś połówkę normy, bo przecież tak łatwo było się cukrem pocieszyć. A mąż z pewnością rozumie, że dietkowanie to taka do n-tej potęgi ciąża. :wink: Bardzo ładnie Ci idzie, możesz być naprawdę z siebie bardzo, bardzo dumna, a wczorajsze przeżycia, choć bardzo niemiłe, powinny Cię jednak wzmocnić w Twoich postanowieniach, może dobrze, że się tak stało. czasami ktoś musi nas sprawadzić na ziemię, że jeszcze długa droga przed nami i że właśnie tym bardziej trzeba się starać. Ale choć nadal jesteśmy rozmiar XXXL, to jednak z każdym dniem zbliżamy się do zrzucenia tego X. Wierzę, naprawdę głęboko wierzę, że nam się uda, czuję, że obie mamy tą dziwną siłę! :P
-
Hej Justynko,
wiesz ja doskonale rozumiem Twój podły nastrój, bo sama nie lubię robić zakupów z koleżankami o rozm. 38. Baaa ja nawet nie lubię wychodzić z nimi na piwo, bo przy nich czuję się jak smok. Dołują mnie takie sytuacje, ale też mobilizują do działania. Wiem, że sama muszę sobie z tym poradzić i wiem, że tylko ode mnie zależy czy zakupy będą męką czy przyjemnością. Cieszę się, że nie sięgnęłaś po jedzonko. Poszłaś spać z pustym brzuchem, ale dziś jesteś bliżej swojego celu. Za kilka dni Twoja waga pokaże 9 z przodu, a obecne ciuchy będą za duże. I to będzie taka mała rekompensata wczorajszego dołka. Przed nami jeszcze wiele takich dołków, ale najważniejsze to nie poddawać się. Jest o co wlaczyć, prawda? :D
Pozdrawaim Cię serdecznie!