-
Witajcie Kochane!
Kolejny dietkowy weekend za mna. Jakos doszlam do siebie po tym czwartkowo-piatkowym dole, stwierdzilam ze tylko ode mnie zalezy czy bede mogla normalnie wychodzic do ludzi czy tez reszte zycia spedze na kanapie z czekolada i pilotem w reku, a jak umre to beda musieli zamawiac dzwig zeby mnie wyniesc.
W sobote znowu nie poszalalam kalorycznie, bylismy wieczorem u znajomych, odmowilam ciasta, a na kolacje zjadlam tylko 2 lyzki chilli drobiowego i wypilam 1/2 lampki czerwonego wytrawnego wina. Taka sprytna bylam ze nawet wzielam talerzyk do ciasta i widelczyk, nie wykrecalam sie od tego ciasta tylko powiedzialam, ze sobie pozniej naloze i w rezultacie uniknelam usilnego namawiania, a potem byla kolacja, sprzatanie talerzykow wiec w zasadzie chyba malo kto zauwazyl ze nie jadlam. Jakos nie lubie opowiadac wszem i wobec ze jestem na diecie, nawet mezowi nie mowie tego wprost, on zreszta tez unika tego tematu, chyba zbyt wiele razy to juz przerabialismy - te moje wzloty i bolesne upadki...
A wczoraj wybralismy sie do ogrodu botanicznego, byl tak piekny ze troszeczke zapomnielismy sie i w rezultacie spacerowalismy 5 godzin, w wyniku czego na koncie mam tylko 3 posilki i niecale 1000 kcal. Dopadl mnie wprawdzie wilczy glod, myslalam w pewnym momencie ze sie zlamie i kupie muffinke (tylko slodycze byly dostepne w barku przy ogrodzie) ale udalo mi sie opanowac, dojechac do domu, przygotowac obiad i spokojnie zjesc.
Takie udane dni podnosza mnie na duchu, jestem zadowolona z siebie i wiem, ze potrafie jesli tylko odrobine sie postaram. Nie chce zeby zarcie rzadzilo moim zyciem, chce sama o nim decydowac.
Dostalam nawet mala nagrode - od razu po przyjezdzie z ogrodu sciagnelam zdjecia z aparatu i zauwazylam, ze juz widac malutka roznice w wygladzie, lekko spadl mi brzuch. Niestety ramiona nadal mam potezne, tu chyba nic sie nie dzieje, no i ta papla, dwa podbrodki... Musialabym w koncu zapisac sie na ten basen, wtedy moze cos by sie ruszylo w gornej czesci mojego ciala...
Solvinko, ja tez nie lubie chodzic z kolezankami w mniejszym rozmiarze, bo niestety czuje sie przy nich fatalnie i wyobrazam sobie ze one musza sie wstydzic chodzic z takim potworem jak ja... Na szczescie mnie tez ta sytuacja tym razem zmobilizowala, nie poddalam sie i jestem z tego powodu szczesliwa. Walcze dalej!
Bellus, tak, nareszcie czuje w sobie silna wole, choc wiem ze droga dluga i kreta przede mna. Naprawde chce zmienic siebie i wierze, ze tym razem sie uda. Wiem, ze zwykle tak sobie mowilam, ze to TEN i OSTATNI raz, ale tym razem czuje to bardziej, mialam tyle okazji do wpadek a nie wykorzystalam ich, szkoda byloby to zmarnowac.
Jestem wzmocniona w postanowieniach i bede z uporem walczyc o 9 z przodu. Potem sobie wyznacze kolejny cel.
A wazenie juz w srode! Nie moge sie doczekac!
-
-
PuK ...PuK WITAJ...Podczytalam soeboie Twoj wateczek :) i powiem Ci ze ja na poczatku tego odchudzania..czyli 123234 podejscie,,moj chlopak juz machnol reka,,,nic nie mowil,,tyle razy to wysluchiwal jak sie bieore za siebie itd...mial dosc,,,teraz zaczol mnie wspierac jakies 10kg temu jak wkoncu widzial ze sie zawzielam,,,i nie trwalo to krocej nic 2 tyg...bo tyle zazwyczaj mialam zapalu :) ....Pamietam jak wlazlam na wage i zobaczylam ponad 100 kg... przerazilam sie,,,bo uwarzalam ze nie jest AZ tak zle.,..ale bylo,,,i nie zmotywowalo mnie do tego..otoczenie,,tzn,,kolezanki przy ktorych czulam sie okropnie malo kobieco..a wrecz potworzascie ...ani docinki,,,krytyka...zobaczylam ponad 101kg... i w zartach sobie wpierw powiedzialam ze mam tyle kg co dalmatynczykow bylo,,,,nie pomoglo siadlam i sie poryczalam,,,..tez nie lubie sie tlumaczyc w gosciach dlaczego nie jem...,.mam podobne sztuczki ...zwodze zamydle ,,,sciemnie,,i zapominaja...denerwuje mnie tylko takie slowa jak np...no jedz jedz dzisaj mozesz juz tyle schudlas :( oni tego nie rozumieja :( a ja im tlumaczyc nie bede ,,,ze to walka,,,ze codzien musze sie zmagac ze swoimi slabosciasmi,,,i ze nie jest mi latwo siedziec przy syto zastawionym stole,,a oni wcale podtykajac pod nos nnie pomogaja mi,,,nie umieja uszanowac mojhego NIE DZIEKUJE ,,,flustrujace to jest,,,ech rozpisalam sie .. :)
ZYCZE WSZYSTKIEGO DOBREGO POZDRAWIAM :)
-
Justynko gratuluję wytrwałości :D Jestem przekonana, że waga w środę pokaże 9 :D Nie może być inaczej :D
A basen rzeczywiście dobrze robi na ramionka. Mój mąż ostatnio stwierdził, że "koścista się robię" :D Nie jest oczywiście tak dobrze, ale rzeczywiście widzę różnicę :D
Co do wzlotów i upadków... mój mąż też nie bardzo wierzył, że tym razem biorę się za sibie naprawdę, Zresztą nie ma się co dziwić, skoro własny ślub nie zmotywował mnie wystarczająco :oops: Uwierzył we mnie po pierwszym tygodniu, kiedy przyznałam, że 3 kilo już za mną ze 111... :oops:
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za 9 :D
-
Witajcie Laseczki!
Od rana usiluje cos u siebie napisac ale najpierw chcialam zajrzec do Was i sprawdzic co slychac. Straszny ruch mam w pracy, dwoch klientow juz czekalo na mnie pod brama az otworze i mam tak az do teraz, z malymi przerwami. Nic dziwnego, pogoda jak dzwon wiec budownictwo szaleje.
Poniedzialek zaliczam do kolejnych udanych dietkowo dni, tym razem byl ladny tysiaczek - wieczorkiem dobilam koktajlem z owocami.
Dzisiaj moze byc troche gorzej bo planuje szpinak, malo kaloryczny, wiec chyba serka fety doloze (light).
2 litry wody, 6 herbat owocowych (kazda inna! :) ), pol godzinny szybki spacer. Ruchu mogloby byc troche wiecej, no ale nie od razu Krakow zbudowano...
Solvinko, na 9 jutro jeszcze nie licze ale zadowolilaby mnie okragla stowka. :) Basen chyba jeszcze poczeka, no chyba ze namowie meza zeby uszczuplil konto, zbieramy na dom, wiec kazdy wiekszy wydatek musimy konsultowac. Juz i tak w czwartek ide do fryzjera (wyjdzie jakies 160 euro :shock: ), potem wyjezdzamy na dluuugi weekend i tak sie troszke ta kaska rozchodzi...
Moj maz moze uwierzy w moje odchudzanie jak zejde ponizej 90 kg - juz wczesniej sie odchudzalam, schudlam 20 kg wlasnie do 90 i .... pofolgowalam sobie. Potem byly rozne zrywy, paro kilowe wiec on juz pewnie nie wierzy ze tym razem wytrwam. A ja, przeciwnie, po raz pierwszy wierze ze to moze sie udac!
Gosiakk - jestem pod wrazeniem Twoich osiagniec, musze odszukac Twoj watek i sprawdzic jak to zrobilas! WOW! Ciesze sie, ze nie usiadlas na laurach i nie zaczelas sobie pozwalac na wszystko, tak jak ja to zrobilam! Dziekuje, ze mnie odwiedzilas :)
Agnimi, dziekuje, mam nadzieje ze jutro to dopiero bedziesz mi mogla pogratulowac!
-
Fajnie, że dietkujesz i dajesz radę. Kiedy dieta idzie nam dobrze daje nam ogromną radość. Mamy wtedy siłę do dalszej walki. Myślimy bardziej pozytywnie i jakoś tak wszystko nas cieszy. Przynajmniej ja tak mam. Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że Ci się uda :)
Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska
http://www.bbc.co.uk/health/images/300/fruit_medley.jpg
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...d72/weight.png
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...3fe/weight.png
-
Justynko!Cieszę się , że tak dobrze Ci idzie.Jest to z korzyścią i dla Ciebie , oczywiście przede wszystkim , ale również dla nas.Na mnie bardzo mobilizująco działają sukcesy innych dziewczyn , więc trzymaj tak dalej!!
Buziaczki :P
-
Buttermilk :) ech nie moge osiasc na laurach nie teraz...za bardzo sie wciagnelam,,ide jak maly cyborg ;) wstyd przyznac,,ale ta dieta to chyba pierwsza rzecz ktorej sie poswiecilam calkowicie,,i nie zaluje,,,ie przecze..mam slabosci..ale raczej te z psychicznej strony,,,napewno mam ochote na to czy tamto,,,ale poki co nie uleglam,,,mysle ze w kazdej z nas siedzi taki maly wojownik.....
zazdroszcze Ci tych herbatek,,ja zmobilizuje sie do 80 min na rowerku 600 brzuszkow,,,a za nic nie zrobie sobie herbaty,,,no chyba ze kawe,,,to inna bajka,,,herbaty wspomagaja chudniecie wiem,,,ale akurat to moj slaby punkt...
Tobie zycze samych udanych dietkowych dni,,,i smacznego serka fety :roll: :twisted:
-
Hi Buttermilk, taka jestem ciekawa Twojego ważenia, zdradź nam jak najszybciej nowy wynik. :wink: To wspaniałe uczucie, kiedy dietkowanie sprawia nam niesamowitą radość, też chcę jak najszybciej załapać się na ten stan i trwać w nim jak najdłużej, dlatego postanowiłam już nie obijac się dietkowo, zaczynam od dziś. Kurcze, 160 euro za fryzjera, to naprawdę kupę szmalu, jednak Twoje ostatnie wyczyny dietkowe śmiało powodują, że możesz z czystym sumieniem tego nie żałować, należy Ci się, jak nic! :P
-
JUPI :!: JUPI :!: JUPI :!:
Tak wlasnie dzis sie ciesze z tego co mi pokazala waga dzis rano :!: :!: :!:
Braklo mi skali na suwaczku :D i juz sobie zrobilam nowy, na drugi etap mojego odchudzania.
Cos mi sie wydaje ze za szybko chudne, na samej diecie, z mala aktywnoscia fizyczna, obawiam sie ze skonczy sie to jojem wiec chyba rozwaze podniesienie limitu kalorycznego do 1200. Nie wiem jeszcze jak bo do 1000 trudno mi dobic, moze suszone owoce?
Bellus, rzeczywiscie nalezy mi sie ten fryzjer, chyba zasluzylam zeby na siebie wydac te 160 euro, w koncu dawno na siebie tyle nie wydalam, a nalezy mi sie nagroda za te moje wyrzeczenia. Tak prawde mowiac to zadne wyrzeczenia bo podoba mi sie dietkowe zycie, jem lekko a smacznie i wcale mnie na tluste, zaprawiane maka czy slodkie potrawy nie ciagnie.
Gosiakk, jestes dzielna, jeszcze nie przeczytalam calego Twojego pamietniczka ale na pewno to zrobie. 600 brzuszkow :shock: rrrany, chyba bede musiala cos w koncu ze soba zrobic... A herbaty to ja po prostu uwielbiam i akurat pije taka pyszna truskawkowo-malinojezynowo-malinowa. Nie wiem czy akurat te wspomagaja chudniecie ale pije ich duzo zeby nie pic kawy (ograniczylam sie do 1 dziennie). Troche pomaga zapomniec :wink:
Dorciu, za chwile wybiore sie do Ciebie w odwiedzinki sprawdzic czy ta Twoja paskudna waga juz sie namyslila co ma Ci pokazac!
Rewolucjo, ja tez tak mam :lol: Kiedy idzie dobrze i waga to odzwierciedla (albo ciuchy) mam w sobie duzo energii i zapalu, natomiast juz boje sie tego co bedzie gdy waga stanie... Mam nadzieje ze z Wasza pomoca uda mi sie przezwyciezyc ewentualny kryzys.