Wersja do druku
Lunko, piękny ten goldenek :D
A ja tymczasem dostałam w pracy grafik na kolejne 2 tygodnie: w pierwsze 2 dni pracy po uszy (od otwarcia do zamknięcia), ale za to potem więcej luzu, pewnie więc częstotliwość mojego bywania na forum będzie tego odbiciem. Bike, postaram się w środę jakieś nowsze zdjęcia wkleić. :)
Ściskam Was wszystkie/wszystkich :)
http://www.nebraskahistory.org/image...rairie-Dog.jpg
Triskellku, zatem czekam niecierpliwie na foteczki :D
pozdrawiam cieplutko :D
http://img363.imageshack.us/img363/6...0367hr1.th.jpg
poznajesz tę bombeczkę :?: :D
jeszcze raz dziękuję :D
witaj Tris ponownie...
to ja, stary grubasek, pamiętasz?
jakoś tak przytyło mi się... kłopoty destabilizujące życie- przeprowadzka do Łodzi, problemy z córeczką- wynik to obżarstwo 2 stopnia plus całkowity brak ruchu i 10 tysięcy kilometrów za kółkiem miesięcznie....
nadchodzi powoli czas stabilizacji, i może się uda wziąść za siebie... suwaczka szkoda pokazywać- nie zmienię starego na razie, bo mi głupio.........
ciesze się że u ciebie wszystko w porządku. CAŁUSY wróżko!
Sandraj witaj w Łodzi
Gdzie mieszkasz i jak Ci się podoba ?
hej hej
mieszkam na "bałutach"- tu znalazłam blisko szkołę dla córeczki i przedszkole dla synka, wynajmujemy mieszkanie...
czy mi się podoba? niestety nie za bardzo, tzn jest dużo ładnych miejsc ale ja ciagle porównuję to miasto do trójmiasta a to nie jest dobre, bo nie ma czego porównywać....
mam nadzieję ze jak będziemy tu już wszyscy razem to będzie mi "łatwiej" się zaaklimatyzować, na razie jestem sama na całe 3 dni co tydzień...
http://z.about.com/d/gardening/1/7/2...lBurgundy4.jpg
Triskellku, ja mam dziś na obiad taką fasolkę ( w Twoim ulubionym kolorku, prawda :?: :) ), ale ona niestety w gotowaniu traci tę fioletowość i robi się zielona, a co dziwniejsze woda nie nabiera fioletowej barwy :shock: :wink:
pozdrawiam ciepło :D
ps
środa minęła, a tu jak nie widać fotek, tak nie widać :wink:
Pozdrawiam i zycze udanej i slonecznej niedzieli!!
http://upload.wikimedia.org/wikipedi...-_Lazienki.JPG
A co to za fasolka?? :shock: Nigdy takiej nie widzialam, nie mowiac o jedzeniu!! :roll:Cytat:
Zamieszczone przez bike
Pozdrowionka Triskellku!! :D :D :D
Ale mnie tu daaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawno nie bylo :roll: :roll: :roll:
Lunka ja tez bede miala takie cudo w domu 8) 8) cora byla operowana , zachowala sie naprawde na medal i maz obiecal jej labradora i jak pojedziemy do Polski to kupujemy wlasnie takiego samego, bialego :wink: , istne cudo :wink: :wink: :wink:
Tris pozdrowienia cieplutkie, wprost gorace z Hambugra :wink: :wink: :wink:
Bike, skąd Ty te fasolki wytrzasnęłaś? Nigdy takich nie widziałam. :shock: Aż szkoda byłoby mi je gotować, skoro tracą wówczas ten piękny kolorek.
Wiem, miały być zdjęcia, ale ciągle nie mogę się zmobilizować, żeby je pozmniejszać i wrzucić gdzieś, skąd będę mogła tu umieścić (no a najpierw wybrać, bo chciałam wrzucić jakieś z podróży do Vancouver, a zdjęć tam porobiliśmy setki). Postaram się jak najszybciej...
Czy u Was też takie upały? W pracy nie mamy klimatyzacji (stary budynek - jak na tutejsze warunki), do ok. 14.00 jest jeszcze OK, ale jak słońce zaczyna świecić na chodnik przed sklepem, to wewnątrz sklepu robi się skrzyżowanie łaźni parowej z tym piecem chlebowym, co to Rozalka w nim na trzy Zdrowaśki przebywała. :roll:
W sobotę miałyśmy dwa występy, na szczęście jeden w cieniu a drugi wewnątrz budynku. Pierwszy był o tyle ciekawy, że sprzęt zaczął się psuć, muzyka przestawała grać, a jak zaczynałyśmy tańczyć bez muzyki, to nagle włączała się w zupełnie innym miejscu. Wydaje mi się, że wyszłyśmy z tego obronną ręką (czy też obronnym brzuchem ;-) ). Ostatni taniec zatańczyłyśmy w ogóle bez muzyki, do klaskania publiczności. :D Przypadkiem znalazła się tam osoba, pisująca dla czasopisma Jareeda i już wiem, że w następnym numerze będzie artykuł o tym, jak można niepowodzenie przekształcić w świetną zabawę.
Od środy będę miała znowu w pracy normalną liczbę godzin, bo współpracownica, która jest na wakacjach na Florydzie, w środę z nich wraca. Powinno to oznaczać więcej czasu na forumy i takie różne. :)
:) POZDRAWIAM :)
http://gify.nep.pl/gify/przyroda/kwiaty/27.gif
a ja znów z podkulonym ogonem chcę wrócić, ale nie wiem, czy się uda...
pozdrawiam :)
pozdrowienia dla zapracowanej!
http://ekartka.eu/kartki/33/154.jpg
Kochana..............
jak miło być znów u Ciebie :) Nie dam rady nadrobić zaleglości (niestety) ale postaram sie być codziennie choć na chwilę
wróciłam...................... :D
http://www.artferio.com/showroom/pri...le%20Night.jpg
Triskellku, fioletową fasolkę uprawiają na swojej działce moi Teściowie, właśnie mam woreczek takiej fasolki w lodówce, jest pyszna :)
ale niestety w czasie gotowania traci ten swój fioletowy kolorek :roll:
a moja Siostrzyczka ma w swojej małej szklarence fioletową paprykę :)
pozdrawiam :D
Miłej i radosnej niedzieli życzę :D :D :D :!:
http://i18.tinypic.com/4t7s309.jpg
pozdrwaiwm serdecznie :)
A cóż takiego w ostatnich dniach mnie z dala od komputera trzymało? Ano Harry Potter nowy - właśnie skończyłam czytać. :)
cwaniara :P ja jednak poczekam na PL tłumaczenie - mam uraz do oryginału - moim zdaniem jest nudny jak flaki z olejem - dopiero PL wersja ma coś w sobie. a może to tylko moje głupie wrażenie? nie wiem. nvm.
pozdrowienia z dziwnej i pokręconej PL :)
bes zgadzam się absolutnie!!!
uwielbiam Harry'ego, ale polaska wersja jest o niebo lepsza od orginału ;) wiem bo z wypiekami na ustach czytam obie wersje całą noc po premierze ;) hehehe
całusy!!!!
Zgadzam się, że polski tłumacz naprawdę świetnie sobie poradził - przynajmniej z dwoma pierwszymi tomami, bo tylko te czytałam po polsku. :)
Triskell pozdrawiam cieplutko -brakuje mi Twoich wpisów,Twojej pozytywnej energii i Twojego wsparcia :!: :!: :!:
http://www.celticmistral.com/Formazione/TRISKELL.JPG
ja jutro zaczynam hp.
Hi Trini, pozdrawiam serdecznie. :P :P :P Wstyd mi się przyznać, ale HP czytałam tylko pierwszy tom i jakoś mnie nie wciągnęło, a może za bardzo uległam marketingowej oprawie. :wink: :P
Jak nie urok, to... :(
W niedzielę ojczym mojego męża miał wypadek. Spadł z drabiny. Do tej pory nie odzyskał przytomności. Do wczoraj w ogóle nie reagował na bodźce, teraz jest minimalna poprawa, bo ciało reaguje, ale przytomności nadal nie odzyskał, mózg ma spuchnięty, no za wesoło to nie wygląda. Nawet jeśli mój mąż nie jest bardzo z mamą i jej mężem związany, zawsze to jednak bliska rodzina, więc bardzo nas to emocjonalnie walnęło. Staramy się podtrzymywać mamę Joshuy na duchu jak tylko możemy, podeślijcie troszkę energii proszę, jeśli macie jakąś odrobinkę na zbyciu.
http://www.arirang.co.kr/A_UpFile/%5...art_sky(4).jpg
Triskellku, trzymajcie się :!:
a ja ponegocjuję...
Hi Trini, podsyłam wielki pakunek pozytywnej energii.
myślę o Was cieplutko!!!
Niestety, wiadomości o ojczymie Joshuy nie są za dobre. W dzisiejszym mailu mama Joshuy napisała, że wszystko wskazuje na to, iż Ray z tego nie wyjdzie. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak ona się czuje i z całego serca mam nadzieję, że nie będę nigdy musiała poznać tego uczucia na własnej skórze.
Przeraża mnie to, jak kruche jest życie i jak w jednym momencie można stracić wszystko, co uważało się za integralną część swojego świata. A z drugiej strony mobilizuje, żeby z tego, co mam korzystać, czerpać pełnymi garściami, nie marnować czasu tylko przeżywać go w pełni. I nie odkładać niczego na jutro. Dotyczy to oczywiście także diety, za którą muszę się zabrać, bo czuję, że nieregularny tryb życia, podjadanie różnych rzeczy i o róznych porach i brak snu (tak, tak, sama niejednokrotnie trąbiłam tu o tym, jak ważny dla diety jest sen :roll: ) negatywnie odbiły się na mojej wadze. Nie, nie ważę znowu 91 kg, ale jeśli się za siebie nie zabiorę, to i do tego może dojść :roll:
A więc - po @ (którą właśnie zaczynam) ważę się i robię suwak, a już od teraz zaczynam zwracać większą uwagę na jedzenie. I żadnego podjadania słodyczy w pracy!!! I codzienne sprawozdania na forum, czy było cos niedozwolonego. Nie wiem, dlaczego tak trudno jest mi złapać tą inspirację sprzed dwóch lat, gdy dietowanie wydawało mi sie takie proste. Może to właśnie przez brak codziennego kontaktu z forum i z Wami?
Tak z lepszych wiadomości, to w piątek wysłaliśmy wszystkie papiery na obywatelstwo. Teraz pozostaje tylko czekać, podobno ok. pół roku.
Dobranoc i do jutra :)
Triniu! Bardzo Ci współczuję - sama niestety na własnej skórze przekonałam się jak ulotne jest życie. W styczniu zmarł mój tato - nagle , w wieku 57 lat. Myslałam ,że umrę razem z nim. Wszystko co wydawało mi się ważne kiedyś stało sie zupełnie bezwartościowe. Człowiek jednak jakoś musi sie podnieść i żyć dalej. teraz jednak na wiele spraw patrzę inaczej. Niestety samo zycie.....
A tak wogóle to ogromnie się cieszę, że Cie tu widzę! Ściskam cię mocno!
http://www.luckyoliver.com/photos/de...it-1829383.jpg
Triskellku, nadal negocjuję, mimo wszystko, może pomoże...
a co do dietki
i ja tak myślę :wink:Cytat:
Nie wiem, dlaczego tak trudno jest mi złapać tą inspirację sprzed dwóch lat, gdy dietowanie wydawało mi sie takie proste. Może to właśnie przez brak codziennego kontaktu z forum i z Wami?
pozdrawiam ciepło :)
Triskell myślami i sercem jestem przy Was-trzymajcie sie :!: :!:
Podsyłam pozytywna energię...chociaz mnie też jej brakuje...też czasami jest mi bardzo ciężko :cry: :cry: :!:
negocjuje i posyłam moc pozytywnej energii :wink: wiem co przeżywa mama Joshuy, u mnie własnie zbliża się rocznica....
Pod Twoim wpisem odnośnie diety podpisuję się wszystkimi kończynami, mnie to też niestety dotyczy, a mobilizacja gdzieś w lesie została :evil:
Pozdrawiam
***
Grazyna
Triniu, dopiero teraz doczytałam co się stało.
Mam nadzieję że wszystko dobrze się skończy.
podsyłam dużo pozytywnej energii.
Buziaki
Hi Trini, nadal podsyłam dużo pozytywnej energii.
Odnośnie dietkowania, to bardzo, ale to bardzo mi Ciebie brakuje na forum, masz rację, że trudno diabelnie złapać tego powerka sprzed dwóch lat. Mnie się jednak chyba już udało, to i Tobie z pewnością też. :P
MIŁEGO WEEKENDU :D :D :D :!:
http://www.turystyka.ivc.pl/photos/23.jpg
Niestety, ojczym Joshuy zmarł w czwartek w nocy. :(
Balbinko, Gaygo - przykro mi, jeśli swoimi postami na ten temat przywołałam bolesne wspomnienia.
Mama Joshuy brzmi nadal bardzo opanowanie, chyba jeszcze nie do końca to wszystko do niej dociera i na razie pogrąża się po uszy w sprawach praktycznych. Na pewno najbliższe tygodnie, miesiące będą najtrudniejsze. Jedziemy tam za tydzień, na pogrzeb.
Dietowo trzymam się, było parę kontrolowanych grzeszków, ale nie czekoladowych (raczej... hmmmm... alkoholicznych). W pracy już od tygodnia nie skusiłam się na nic, nawet na te czekoladki, które np. są uszkodzone i w związku z tym tak sobie leżą do podjadania. Nie przeze mnie. Jutro mam wypłatę, więc planuję wreszcie zanieść rower do konserwacji (taki ze mnie matoł, że nie potrafię zacieśnić zbyt luźnego łańcucha i w związku z tym w ogóle w tym roku na rowerze nie jeżdżę, a brakuje mi tego).
Tak mi przykro Triskell :cry: tylko czas jest dobry na takie przeżycia....
***
Grażyna
Triskellku, wyrazy współczucia dla Joshuy :( dla Was wszystkich :(
czas leczy rany...