Triskell dopisz mnie na listę. już nie mogę się doczekać żeby cię poznać :D
Wersja do druku
Triskell dopisz mnie na listę. już nie mogę się doczekać żeby cię poznać :D
Triskell, ciesze sie, ze juz ustalona data, bo ja dzis w pracy zakomunikowalam , zeby mnie ktos nie uprzedzil, ze 28 grudnia biore wolne :lol: ,wiec niech nie licza, ze po swietach wezma urlopy :lol: , bo zglosilam pierwsza :lol: :lol:
A maseczke tez mam chec zrobic, a moze byc polopiryna s :?:
Triskell niezła zabawa szykuje sie we Wrocławiu :lol: :lol: :lol: :!:
Buziaki :D :D :D :!:
No wlaśnie poczytałam wątek zlotowy :)
Napisałam, ze nic nie wiem jeszcze. Ech...
A tak z innej beczki - dziękuję Ci ogromnie za kartkę :) Doszła! :D Poczta jej nie zgubiła, listonosz nie zaprzepaścił, ani też nikt nie świstnął mi jej ze skrzynki :D (miałam różne obawy ;) )
Wysłałam Ci wprawdzie smsa z podziękowaniem, ale nie wiem czy doszedł, więc dziękuję jeszcze raz na łamach forum.
Zresztą podziękowań nigdy za wiele :D
Buziaki
Ula
PS. I dziękuję jeszcze za odwiedzanie mojego wątku, gdy mnie tam nie bylo :)
:D OJ :!: BEDZIE WESOLO :!: WROCLAW BEDZIE WASZ :D
http://images2.fotosik.pl/217/7c50d6ea1af13a82.jpg
TU WCZORAJ BYLAM NA GRZYBOBRANIU :D POLAZILAM I UZBIERALAM KOSZYCZEK GRZYBOW :D
Dziekuje za radę - pozdrawiam - mam nadzieję że będziecie się świetnie bawic we Wrocławiu ( zazdroszczę Wam) - i pomyślcie o tych którzy nie mogli sie z Wami spotkać
Ty jestem: TAKIJA z 116 chcę mieć 64
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg
Ostatnie ważenie: 18.09.2006 – 107 kg – BMI 39,78 – :shock: dalej brak wagi :shock:
POWOLI, POWOLI NAWET SŁOŃ DOJDZIE NA METĘ
triss...
właśnie mówią w radio że 14 latka popełniła samobójstwo bo koledzy w klasie ją rozebrali do naga i sfilmowali komórką...straszne...co to się dzieje.... :roll:
a z innej beczki, (co ci biedni rodzice teraz muszą robić, eh...)
te prawko...
ja też 6 lat nie jeździłam a teraz rajdowiec jestem...no ale jak tego "nie czujesz" i nie chcesz spróbować no to nic nie wskurasz... a szkoda, trochę :wink:
hm...dołka załapałam przez te wiadomości...dobra...miłego dnia i tak...:)
buźka
Hi Triskellku, z tym prowadzeniem auta, to tak naprawdę kwestia wprawy i częstotliwości jazd, choć wiem, że jak człowiek wewnętrznie czuje, że się do tego nie za bardzo nadaje, a może stanowić niebezpieczeństwo dla innych, to niezwykle mądrą decyzją jest nieprowadzenie samochodu. Jednak warto się powoli przełamywać, aby tak całkowicie z tej wygody nie rezygnować, może z czasem uda się pokonać lęk, lecz nic na siłę. Z drugiej strony, rower jest zdecydowanie zdrowszym środkiem lokomocji. :wink:
Gayga, bardzo mi pomogły wpisane tu przez Ciebie słowa, właśnie teraz takich podsumowań przemyśleń najbardziej poszukuję, dzięki temu umacniam się w swoich decyzjach, bo widzę, że dobrze do tego wszystkiego podchodzę, a odwagi nabiera się stopniowo. Dziękuję.
Nantosvelta, zaryzykuję stwierdzenie, że drugi kawałek nie smakuje już tak wspaniale jak pierwszy. :wink:
Trini :lol: :lol: bardzo dziękuję za odwiedzinki :lol: :lol: :lol:
:lol: ale wam dziewczyny zazdroszczę tego zlotu,ale się tej zazdrości nie wstydzę :wink: .
to co,opisała KORNI o tej dziewczynce,to straszna makabra :cry: :cry:
Hi Triniu
a ja z uporem maniaka :wink: :lol: powrócę do tematu prawka :lol:
Skoro wymienilas stare prawko na nowe.....to coś w tym musi być.
Jesli chodzi o umiejetnosci po kursie. to tez miałam prawie zerowe.
Śmiałam się, ze zdalam, bo egzaminatora okrutnie kokietowałam :wink:
a tak naprawdę to niewiele nas na tych kursach nauczyli
Kiedy po raz pierwszy miałam samodzielnie zacząć jeździć samochodem,nie moglam wyjść z domu . bo tak mnie ze strachu kręciło w żoładku, że wiecznie wracalam do toalety :lol:
Miałam jedno wyjście albo przełamać strach, albo jeździć z dzieckiem autobusem, pozostawiając samochód pod domkiem :cry:
Wybralam wygodę . Początki byly straszne :evil: Obmyslałam dokładnie trasę, ktorą miałam dojechać do celu , a i tak czasami jechałam prosto w owczym pędzie , bojac się wykonać manewr skretu w lewo ... W tym czasie skręcałam tylko w prawo hiiihiiiiiiiiiiiiiii
Nie mogę uwierzyć , że tak było , śmieję się teraz pisząc te slowa ......
Powiem Ci Triniu jedno, warto bylo pokonać lęk i ciagły stres zwiazany z jazdą. Powoli. powoli nauczyłam się wszystkiego .
Jeżdżę samochodem już przeszlo 20 lat i nie ma dla mnie juz tras trudnych :lol:
Z usmiechem wspominam czasy, kiedy wyprawa samochodem do Gdańska byla prawdziwym koszmarem, milion rond ,tramwaje i inne zasadzki brrrrrrrrrrrrr
szykowalam się jak na wojnę :wink:
Jedynie zimy nie lubię, ale i tak jeżdżę nawet w trudnych warunkach
Chociaż wolę oblodzoną zimą być pasażerem
...a rowerek...faktycznie jest zdrowy, ale nie ma wielkiego bagażnika :wink: :D
:lol: :lol:
Slę buziaki i juz zmykam, bo nigdy nie wyjdę z psem na spacer :wink: H