Pozdrawiam i gratuluję utratu kg. Cieszę się razem z Tobą. Wiem co to znaczy, gdy wskazówka wagi odchyla się w "dobrym " kierunku.
TAK TRZYMAĆ!
Pozdrawiam i gratuluję utratu kg. Cieszę się razem z Tobą. Wiem co to znaczy, gdy wskazówka wagi odchyla się w "dobrym " kierunku.
TAK TRZYMAĆ!
Całuski :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P
Wanilko, wkleję przepis w wersji, w której go dostałam, a kursywą będą moje zmiany.
Nalesniki z maki razowej z nadzieniem kurczakowo-smietanowym (jogurtowym w moim przypadku)
Skladniki:
a) na ciasto nalesnikowe: szklanka mleka 1,5 % (chudsze dla odwaznych - byłam odważna ale tylko trochę, dałam 1%, sojowego się nie odważyłam), jajko, szklanka maki razowej, lyzka oleju, szczypta soli,
b) na farsz: piers z kurczaka, pare pieczarek, srednia cebula (nie dałam, bo nie lubię), troche sera zóltego, pieprz czarny, jarzynka (zastąpiłam bulionem bez glutaminianu sodu - 1/2 kostki), pól szklanki smietany jogurtowej (jogurtu naturalnego odtłuszczonego), 2 lub 3 zabki czosnku (nie dałam bo nie lubię), odrobina parmezanu (użyłam łyżkę parmezanu light).
Jak przyrzadzic?
Ciasto nalesnikowe wyrabiamy laczac ze soba wszystkie skladniki. Odstawiamy na co najmniej pól godziny. Po uplywie tego czasu ew. dodajemy make lub mleko, az do uzyskania pozadanej konsystencji. Rozpoczynamy robienie farszu: pieczarki kroimy drobniutko, to samo robimy z cebula. Piers z kurczaka myjemy, usuwamy czesci niejadalne, a reszte kromimy na malutkie kawalki. Na sporej patelni rozgrzewamy troche Ramy Culinesse (nic nie rozgrzewałam, poza samą patelnią). Wrzucamy pokrojona piers kurczaka i smazymy na rumiano. Kiedy cycek nabierze koloru, dodajemy pieczarki i je równiez troche podsmazamy. Po chwili dodajemy cebulke i wszystko smazymy do momentu kiedy cebulka sie nie zrumieni. Wtedy zmniejszamy ogien, dolewamy troche wody, wciskamy czosnek, sypiemy jarzynke (czyli ja w wodzie już od razu bulion rozpuściłam) i pieprz (dodałam też trochę pieprzu cayenne) i pare minut dusimy pod przykryciem. Potem dodajemy smietane (jogurt) i parmezan, ew dosalamy do smaku (jak jest bulion to nie trzeba) i dalej dusimy az smietana (jogurt) sie nalezycie nie polaczy z reszta. Zestawiamy z ognia. Na drugiej patelni rozpoczynamy smazenie nalesników - na to kazdy ma swój wlasny patent, wiec oszczedze sobie szczególów. Uwazac nalezy na to, zeby patelnia byla bardzo goraca, a tluszczu wlewamy tylko odrobine - najlepiej rozsmarowac odrobine oleju na powierzchni, za pomoca pedzelka lub piórka (ja za pierwszym razem psiknęłam cooking spray, ale jego można tylko na zimne powierzchnie, więc już następne naleśniki były bez tłuszczu i też sie nie przylepiały. Ważne, żeby faktycznie patelnia była dobrze rozgrzana i żeby nie próbować przewracać za szybko, zanim nie będą "stałe"). Usmazone nalesniki kladziemy na talerz i zostawiamy do przestygniecia. Kiedy juz jestesmy bardzo glodni, rozgrzewamy na patelni troche Ramy Culinesse (żadnej tam ramy, sama patelnia teflonowa), a na talerzu kladziemy nalesnika. Sypiemy na niego starty drobniutko zólty ser, troche kawalków kurczaka wraz z sosem, skladamy jak umiemy i przenosimy na patelnie na dosc maly ogien. Smazymy pod przykryciem chwile - tyle tylko, zeby nasze cudo podgrzac. Przed podaniem kladziemy na wierzch troche zgestnialego sosu z patelni. Tak samo przygotowujemy reszte nalesników.
Teraz już ode mnie komentarz... Wyszły mi 4 naleśniki, dość grube (ciasto było gęste), zupełnie się nie rozwalały, co zawsze słyszałam o razowych.
Kaloryczność w moim wydaniu:
ciasto - mąka 360, olej 120, mleko 55, jajko 90 = 680 kcal
nadzienie - kurczak 110 (nie było go dużo), jogurt 55, pieczarki 15, bulion 10, parmezan light 20, sera żółtego tylko odrobinka 30 = 240 kcal
W sumie 920 kcal, czyli po 230 kcal na sztukę.
Smacznego
Super te naleśniczki. Muszę tylko postarać się o tę mąkę razową i kiedyś wypróbuję.
Dietka idzie mi całkiem, całkiem. Choć od pewnego czasu nie mam zupełnie ochoty
na mięso. Wczoraj wręcz zmusiłam się na odrobinę kurczaka z warzywami.
W tej chwili wolę jeść same jarzyny i ryby. Nie wiem czym jest to spowodowane
Dwa dni temu naszło mnie, żeby zrobić zapiekankę z ziemniaków, których nie jadłam
od wieków (nie licząc kilku sztuk w pyyysznym barszczu ukraińskim).
Ugotowałam ziemniaki w mundurkach. Na patelni poddusiłam w odrobinie wody cebulę
(bez oliwy). W naczyniu żaroodpornym (lekko posmarowałam oliwą) układałam
na przemian pokrojone ziemniaki, przyprawę do ziemniaków, cebulę, pokrojoną
czerwoną paprykę. Na wierzchu zostawiłam ziemniaki i zalałam wszystko sosem:
cebulka dymka + 2 plasterki sera pleśniowego + jogurt naturalny + czosnek +
koncentrat pomidorowy (podgrzałam wszystko w garnuszku). Na koniec posypałam
wszystko odrobiną żółtego sera o niskiej zawartości tłuszczu. Piekłam 30min w 220st.C
Wyszła na prawdę pychota i to bardzo sycąca. Super orzeźwiającego smaczku nadała
papryczka. Nie miałam pieczarek, bo też bym wrzuciła.
Wyszły mi 3 porcje po ok 180 kcal.
Czarek był zachwycony. Kiedyś ziemniaki jadaliśmy na kopy. Potem odzwycziliśmy się
od nich, choć nie raz marzy mi się mięsny sosik z ziemniaczkiem...
Ale raz na jakiś czas taką potrawkę zrobię. Zwłaszcza, że uwielbiam takie "śmieciówki"
Właśnie rewolucja zaprosiła mnie i limonkę na jutrzejsze spotkanie.
Ale niestety - nie damy rady
Ja jadę z Czarkiem i teściową do Lublina po teścia, który miał przeszczep rogówki.
Nie wiem o której wrócimy, a i pewnie teście chcieliby, żebyśmy do nich potem wpadli.
Szkoda, że tak się trafiło. Najchętniej chciałabym, żeby takie spotkanko zroganizować
po Nowym Roku.
Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić i obżerać dietkowo :P :P
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego weekendu!!!
Wanilko, pociesz się tym, że i tak na takie spotkanie dotrzesz na pewno znacznie wcześniej, niż ja, a zresztą Wy z Limonką już kilkakrotnie Rewolucję spotkałyście, a co taka biedna, odległa Trinia może powiedzieć?
Usciski i miłego weekendu
Trini, a kiedy zawitasz do Polski? Jeśli taki wypad planujesz, to i forumowe
spotkanko może dojdzie do skutku?!?!?!?!
Idę spać, basenik mnie jak zwykle miło wymęczył :P :P :P
Buziaczki!!!
Oj imponujesz mi Wanilia, imponujesz bardzo. Zresztą wszystkie mi imponujecie. Guzik bym bez Was zrobiła, postanowiła, w niczym bym nie wytrwała. Kiedy dobiję wymarzonej wagi, zabieram Was wszystkie do baru sałatkowego hehehe...
Zapraszam do wspólnej walki z moimi 40kg nadmiaru
[/url]
Witaj seduce!!!
Cieszę się, że postanowiłaś rozpocząć na poważnie walkę z kiloskami.
Ale musze powiedzieć, że trochę się przeraziłam czytając Twój wątek.
Żywienie się samymi jabłkami i jogurtem - to ma być wstęp do diety?!?!?!?!
Rozumiem, że chciałabyś np. oczyścić organizm - ale tak się katować??????
Zawróć z tej drogi dziewczyno jak najszybciej!!!!
Koniecznie przeczytaj wątek, który zasugerowała Ci Triss.
I spróbuj normalnego, zdrowego odżywiania sie na poziomie 1300-1400 kcal
(co najmniej!!!). Komponuj 5 posiłków dziennie, nie podjadaj między nimi,
odstaw słodycze, gazowane napoje. Pij dużo wody i czerwonej (zielonej) herbaty.
Oczywiście nie odmawiaj sobie raz na jakiś czas jakiegoś smakołyku, ale rób to
z umiarem, rozsądnie.
No i oczywiście nie rezygnuj z naszego forum!!!
Wszystkie dobrze Ci życzymy, więc naszą krytykę przyjmij z uśmiechem :P
Pozdrawim i trzymam za Ciebie kciuki!!!
szkoda, że was nie będzie ale rozumiem, że są ważniejsze sprawy a taką zapiekanke też uwielbiam tylko ja akurat do ziemniaków wole bez pleśniaka a sam ser żółty mniami jak tylko będzie mi juz działał w domu piekarnik natychmiast taką zrobię
Zakładki