Wczoraj wieczorem miałam ogromne ssanie. Zmieściłam się w 1500 kcal ale weszły w ten skład 3 michaszki - nie mogłam się opanowac. Wieczorem byłam tak głodna, ze zjadłam puszkę groszku i co ? i nic ! dalej mi się chciało potwornie jeśc. Poszłam spac bo inaczej rzuciłabym to odchudzanie... Dzisiaj od rana już mi lepiej - cwiczyłam pilatesa z 10 minut i jeździłam na rowerku 10 minut - więcej mi się nie chciało - pierwszy raz się ruszyłam od 10 lat. Mam podły nastrój, zważyłam się wieczorem najedzona i napita 3 litrami napojów i waga wskazała więcej niz się ważyłam w poniedziałek rano. Wiem dlaczego i że tak się nie waży ale jakoś miałam doła i to jeszcze bardziej mnie w nim utwierdziło. Chyba przechodze kryzys. Ratunku