Czy otyłość to epidemia?
Obecnie szeroko mówi się o epidemii otyłości. Dlaczego? Częstość występowania tej choroby przez ostatnie lata wielokrotnie wzrosła i nadal wzrasta. Dobrym przykładem są tutaj Stany Zjednoczone. Sytuacja w Polsce wprawdzie wygląda lepiej niż w USA nie jest jednak wcale dobra. Obecnie w naszym kraju ponad połowa obywateli ma nadwagę lub otyłość.
Skoro zatem mówimy o epidemii, nasuwa się pytanie, czy otyłością da się zarazić?
Przeprowadzono wiele badań na temat przyczyn tego zjawiska. Wiemy już, że odpowiedzialna za gromadzenie się nadmiernej tkanki tłuszczowej jest zbyt duża podaż kalorii w stosunku do wydatku energetycznego. Dlaczego jednak jedni tyją, a inni z kolei mimo spożywania dużej ilości wysokokalorycznych pokarmów – nie? Każdy z nas w swoim indywidualnym garniturze genów ma zapisaną informację, czy jest bardziej, czy mniej predysponowany do tycia niż inni.
Ostatnie badania naukowców zwróciły uwagę na pewien rodzaj wirusa, który u zwierząt zwiększa ryzyko tycia. Mówimy o ludzkim adenowirusie 36 (ad-36), który powoduje u człowieka infekcje dróg oddechowych oraz oczu. Najprawdopodobniej jeden z genów tego wirusa powoduje przekształcenie się komórek macierzystych tkanki tłuszczowej w komórki tkanki tłuszczowej. Wirusa zidentyfikowano u 30% ludzi otyłych i tylko 11% ludzi szczupłych. Do tej pory jednak nikomu nie udało się ustalić bezpośredniego związku między zwiększaniem się ilości tkanki tłuszczowej a obecnością ad-36.
Jak uchronić się przed otyłością?
Mówiąc o wirusie, od razu powinno nasunąć się nam pytanie, czy w takim razie naukowcy mogą stworzyć szczepionkę na otyłość? Być może w dalekiej przyszłości, gdy poznamy dokładny mechanizm wirusowego podłoża zmian wagi będzie to możliwe. Jednak należy pamiętać, że działanie ad-36 to tylko jedna ze składowych w całym mechanizmie powstawania otyłości (badania wykazały 70% otyłych osób nie jest zainfekowana tym wirusem).
Pora wspomnieć także o czynnikach społecznych. Badania przeprowadzone na grupie 12 tysięcy osób przez okres 32 lat wykazały, że posiadanie w swoim otoczeniu osoby otyłej znacznie zwiększa ryzyko, że my również przybierzemy na wadze. Co ciekawe, najbardziej było to widoczne nie w obrębie najbliższej rodziny, a w kręgu przyjaciół. Jeśli nasz przyjaciel jest otyły, ryzyko, że nas również dotknie ta choroba wynosi wg badań 57%, jeśli problem dotyczy siostry lub brata ryzyko to 40%, natomiast, jeśli dotyczy to partnera ryzyko wynosi 37%. Zajmijmy się zatem więziami społecznymi.
Obserwacje czynione przez lata wskazały na to, że istnieją dwie oddzielne grupy społeczne szczupłych i otyłych. Wzajemna skłonność do tycia może wynikać z tego, że jeśli w grupie jedna osoba nabiera kilogramów, zmienia się wzorzec prawidłowej wagi. Nasi znajomi widzą, że nadmiar masy ciała nie stanowi dużego problemu. Zaczynamy inaczej postrzegać nasze ciało i zdrowie. Okazuje się, bowiem, że chcąc nie chcąc na naszą decyzję odnośnie do tego, co zjem, ile zjemy i ile będziemy ćwiczyć, ma silny wpływ obserwacja osób z naszego otoczenia. Nie możemy więc nie doceniać wpływu więzów społecznych na występowanie otyłości. Warto jednak zaznaczyć, że mechanizm ten dotyczy również zdrowego stylu życia. Mając w otoczeniu osobę zachowującą prawidłową masę ciała, stosującą prawidłową dietę i uprawiającą aktywność fizyczną, możemy w największym skrócie zarazić się od niej szczupłością.
Przed nami na pewno jeszcze wiele odkryć naukowych dotyczących powstawania otyłości i nadwagi. Okazało się, bowiem, że proces rozwoju tej choroby jest niezwykle złożony. Co jednak najważniejsze, musimy pamiętać, że w największym stopniu to my (a nie geny, wirus itd.) decydujemy o tym, czy będziemy otyli, czy nie. Prawidłowa dieta połączona z aktywnością fizyczną w większości przypadków uchroni nas przed przybieraniem na wadze.
Co więcej, jeśli mamy już nadwagę, wymówka „wszyscy w mojej rodzinie byli grubi” nie stanowi żadnego usprawiedliwienia dla rezygnacji z walki o zdrowie i piękna sylwetkę.
mgr Marzena Rojek, dietetyk
Komentarze