Też jestem wielbicielem sera żółtego. Gratuluję spadku wagi.
Ja też uwielbiam żółty ser i słodycze...
Czytałam Wasze wcześniejsze wpisy i mam tak samo - w głowie jestem zawsze grubasem, nie ważne ile schudnę. Kiedy patrzę na zdjęcia z okresu kiedy ważyłam poniżej 60 kg myślę sobie: jaka ja byłam chuda... Wtedy tak o sobie oczywiście nie myślałam.
Dokładnie Karola Chyba musimy sobie zacząć tłumaczyć, że lustra w naszym domu robią z nas pulpety A tak na poważnie to wiecie co, martwi mnie to trochę. Odczuwamy wieczne niezadowolenie ze swojego odbicia w lustrze, każdy kolejny spadek wagi jest dla nas sukcesem, ale patrząc w lustro dalej widzimy pulpety i dalej jesteśmy niezadowolone. Powiem wam tak dla mnie 6 kg bez drakońskich diet i ekstremalnych ćwiczeń to jest naprawdę sukces i to ogromny, ale ciągle jestem niezadowolona. Boję się tego, że gdy dotrę do celu czyli powiedzmy jakieś 59-58 kg bo taki mam cel będę dalej niezadowolona ze swojego wyglądu, a wtedy wydaje mi się, że łatwo można popaść w jakieś problemy nie wiem jak to nazwać hmm na tle takim psychicznym. Czasami jak wskakuje na wagę i widzę jakiś skok powiedzmy taki jaki mam na dniach to szczerze powiem, że dostaję paniki "o jeny przytyłam" albo " a co jak znowu tyle przytyję, albo waga przestanie spadać". Całkiem na początku chciałam zejść poniżej 70 kg udało się to mówię do siebie to może jeszcze 5 kg, później będzie kolejne 5 kg bo dalej nie będę zadowolona z odbicia w lustrze, później kolejne 5 kg aż skończy się czymś złym. Dlatego uważam, że jeśli przy kolejnych spadkach nasze niezadowolenie nie będzie się zmniejszać to chyba ( bynajmniej ja ) powinnyśmy się zacząć martwić.
Też tak uważam! Czy ma się 58 kg czy 70 i tak widzimy się w lustrze jako osoby nieatrakcyjne, grube i z wiecznie wystającymi w różnych miejscach boczkami. Chyba pora się zaakceptować i polubić z takim wyglądem jak jest a dietę potraktować jak formę dbania o własne zdrowie i lepsze samopoczucie! To mega trudne zadanie, ale inaczej można oszaleć, a przecież to nie o to chodzi, by być ciągle niezadowolonym Laski czas polubić siebie!
Witajcie
Melduję, że waga od kilku dni stabilnie pokazuje 64,7 Zaraz zmienię na suwaczku. A jak tam u was ?
Mam do was pytanie odnośnie ćwiczeń. Czy znacie może jakieś ćwiczonka na wyszczuplenie łydek ? Zwłaszcza w okolicach kostki. Przymierzam się do zakupu butów motocyklowych, ale niestety mam dosyć sporą łydkę i nie dopnę się pewnie w żadne :/
Witajcie kochani
Jak tam idzie wam walka ? Coś cichutko tutaj.
U mnie ostatnio waga stała na 64,7 kg, dzisiaj pokazała 63,5 kg, ale to może kwestia tego, że ostatnio mało jadam.
Pozdrawiam i życzę sukcesów
Widzę, ze niektóre z was mają spore osiągnięcia. Podrzucam wam stronkę, która mnie zainspirowała [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Dobrze wiedzieć jak inni to robią i czy czasami nie przeginamy. A przy okazji zapoznać się z innymi ciekawymi tematami.
Chcę do Was dołączyć. Czy jeszcze ktoś tu zagląda? Babelek91 jak Twoje osiągnięcia?
Gdy zaczęłam się odchudzać moim celem było 60 kg przy wzroście 171 i rozmiar 38. Schudłam te 14,5 kg i waga mi stanęła i całe wakacje nie trzymałam diety. Teraz od nowa muszę się wziąć i zrzucić te zbędne kg. Mój cel co do rozmiaru ubrań został osiągnięty ale po części ponieważ tylko góra się zmieniła a spodnie ciągle roz.40-42. :/ Myślę, że jak będę ważyła 60 kg to i spodnie będę zmieniać na roz. 38
Witaj Klaudia
No jasne, że możesz dołączyć Mnie tutaj trochę nie było. We wrześniu miałam egzaminy później pojechałam na mały urlopik i tak jakoś zleciało. Cały okres podczas egzaminów to był plusze, słodycze, energetyki i bardzo często kanapki z majonezem :O Na urlopie też nie dietkowałam. Po takich tuczących podbojach postanowiłam dzisiaj wskoczyć na wagę, oczywiście z ogromnym strachem, że wszystko to co osiągnęłam pewnie wróciło, a tutaj wielkie zdziwienie. Wyobraźcie sobie, że jeszcze schudłam. Waga pokazuje 62,3 kg, trochę nie możliwe. Chyba powinnam sobie w końcu zrobić chociaż podstawowe badania
Klaudia co do rozmiaru ja schudłam 10 kg a rozmiar spodni spadł tylko o jeden rozmiar, góra może o dwa, ale nie ćwiczyłam nigdy więc jeszcze mam ten nadmiar skóry. Ogólnie mimo tylu zgubionych kg nogi zwłaszcza uda mam okropneee !! dosłownie balerony, a łydki jak u kulturysty :/ Nie wiem chyba jeszcze kolejne 10 kg będę musiała zrzucić.
siemanko! właśnie wzięłam się za siebie tez bym chciała schudnąć gdzieś około 10 kg - ale moją największą słabością jest czekolada! nienawidzę jej ale praktycznie codziennie ją jem i dlatego przytyłam.
Zakładki