Hm...
Czytam to forum już dobrych kilku lat.
Wypowiadalam się tu nawet kiedyś, tylko już nawet nie pamiętam pod jakim pseudo :P
Chcę się przywitać, nie chcę przynudzać...

-Mam 18 lat
-jestem kobietą

Chciałam opisać swoją historię tak, jak wskazuje temat, ale to chyba jednak nie ma sensu... Nic to nie wniesie do forum. Chociaż nie...niektórzy mogliby się podbudować, że istnieje taki nieudacznik jak ja :P

Odchudzam się chyba od gimnazjum, czyli okolo 5 lat.
Od tamtego czasu jak na ironię przytyłam chyba 20 kg

dokładnie dwa lata temu wzięłam się za siebie
13 stycznia 2004 r - 72 kg
30 maja 2004 - 62 kg
po czym rok później na swojej osiemnastce ważyłam...
30 maja 2005 - 82 kg...
teraz znów ważę 72 kg...

Wychodzi na to, że dwa lata wyrzeczeń przeplatanych trudniejszymi chwilami nie wniosły nic. Po prostu nic. Po dwóch latach jestem tak samo gruba, jak byłam heh...

Właśnie dwa lata temu do odchudzania zmotywował mnie fakt, iż w 2006 roku będę miała studniówkę. "To kupe czasu" - pomyślałam "na pewno będę szczupla jak już się zacznę za siebie brać"... "Będę szczupła i będę się super bawić"
Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłabym NIE schudnąć...

Jednak stało się inaczej - wczoraj odbyła się właśnie moja studniówka...
Piękne chwile. Nigdy ich nie zapomnę.
Ważylam 72 kg.
Jest mi smutno, że nie potrafię osiągnąć wyznaczonego celu - mimo tego, że się staram, ale jednak zdałam sobie sprawę , że 10 kg mniej nie spowodowałoby , że studniówka stałaby się jeszcze lepsza.

Wogóle nie wiem po co tutaj piszę. Chyba brakuje mi kogoś, komu mogłabym powiedzieć te wszystkie pierdoły :/ Chęć schudnięcia jest ogromna...

Dziś znów zaczynam...
ZNÓW! *****! znów...

rano:
73 kg...

dążę do 60

To wszystko, co chciałam powiedzieć.
Trzymajcie za mnie kciuki, jeśli możecie
a ja będę trzymać za was )
Od dziś 1000 kal