OK OK odpoczęłam to i wracam. Gdzie jesteście dziewczątka kochane?
Wczoraj się zważyłam...wstyd, sodoma i gomora. Na szczęście przez najbliższy tydzień jestem zupełnie sama w domu, co oznacza własnoręcznie zrobione posiłki i duuuuuuuuuuuuuuuużo ćwiczeń Do końca marca ma być 65.Teraz jest...o la Boga 68,5
To tylko AŻ albo TYLKO 3,5 kg do zrzutu. Wstrętne sadło.

No i mam ptasią grypę w mieście. Ciekawe czy zriobą strefy ochronne, bo jeśli tak to zamkną całe miasto, nie mówiąc o tym,że turyści spanikują.A przecież ptaki chorowały, chorują i chorować będą obojętnie czy to grypa, ospa czy cokolwiek innego...Ech oby nie skończyło się to paniką.

Od jutra zaczynam na nowo. Kto ze mna???