Hej!Jestem na diecie od miesiaca i juz powoli trace zapał i cierpliwość.Na poczatku myslałam ,że góry przeniose.Jeszcze pamietam mój post na forum,jak to sie swietnie czuję i jaka to ja jestem pozytywnie nastawiona.A teraz powoli to wszystko szlag trafia...
Boje sie,że nie wytrzymam.
Jem ok.1100 kcal dziennie,cwicze 4 razy w tygodniu,chodze na fitness,mój ostatni posiłek jest o godzinie 18.00.
I po miesiacu straciłam tylko jakies trzy kilo.Nic ju.z nie chudne.Co stane na wage to chce mi sie wyc.Czy ma to jakis sens?Może mój organizm juz raz na zawsze postanowił byc taki jak jest?Moze jest mi pisane wyglądac tak jak wygladam?
POdobno zwalnia sie metabolizm,i rozrastaja sie miesnie i dlatego sie nie chudnie.Ale to juz trwa jakies dwa tygodnie!I waga nie chce spadać!Dobre chociaz i to,ze nie tyję.
Wytrzymam jeszcze trochę,ale boję sie z kazdym dniem,że nie wytrwam.Nie wyobrazam sobie jeśc jeszcze mniej,a na dietetyków i drogie preparaty odchudzające mnie po prostu nie stać.
Macie jeszcze jakis pomysł?Co tu zrobic,zeby sie nie załamac?