Pod koniec juz troche tak, ale dalam rade do domu

aczkolwiek mnie snickers w kiosku kusil, jak bilety na tramwaj kupowalam

jednakze wytrwalam. za to teraz raffaello tak sie na mnie gapilo, ze az siostrze zanioslam i kazalam zjesc (jeden cukierek byl zmiętolony po moich probach slodkich kwiatow :P ). O reszte cukierkow sie nie martwie, bo mi są potrzebne
przyznam szczerze, ze ja nie ogarniam tego podzialu na wegle, bialka itp.

i jakos zyje, a nawet chudne :P
Zakładki