Jestem na diecie South Beach od 4 tygodni (jutro zaczynam II fazę). Ale ostatnio często mam takie chwilę, że mam ochotę to rzucić i olać Jak narazie to schudłam tylko 4,3 kg, no i ubyło mi 4 cm w tali. I jedynie to mnie jakoś jeszcze trzyma. Zaczynam bać się, że skończy się to jak zawsze tym, że po pewnym czasie odechce mi się wszystkiego i znowu będę tyła A tego nie chcę Marzy mi się, że do wakacji schudnę i będę szczupła. Nie mam silnej woli i to jest problem. Chociaż nawet nie ciągnie mnie do słodyczy, ale poprostu jakoś tak moja siła woli słabnie. Może to jakaś forma depresji odchudzających się Może macie jakiś sposób, który was motywuje do dalszej walki z kilogramami?