-
Kryzys - po miesiącu moja silna wola słabnie:(
Jestem na diecie South Beach od 4 tygodni (jutro zaczynam II fazę). Ale ostatnio często mam takie chwilę, że mam ochotę to rzucić i olać Jak narazie to schudłam tylko 4,3 kg, no i ubyło mi 4 cm w tali. I jedynie to mnie jakoś jeszcze trzyma. Zaczynam bać się, że skończy się to jak zawsze tym, że po pewnym czasie odechce mi się wszystkiego i znowu będę tyła A tego nie chcę Marzy mi się, że do wakacji schudnę i będę szczupła. Nie mam silnej woli i to jest problem. Chociaż nawet nie ciągnie mnie do słodyczy, ale poprostu jakoś tak moja siła woli słabnie. Może to jakaś forma depresji odchudzających się Może macie jakiś sposób, który was motywuje do dalszej walki z kilogramami?
-
LadyDevil trzymaj sie tego marzenia bardzo mocno. Jak raz przerwiesz i sobie odpuścisz to ciężko bedzie Ci znów podjac walke. musisz dążyć do celu wszystkimi siłami. silna wola to najgorsza próba w diecie! wierze że Ci sie uda! pozdrawiam!
-
LadyDevil
Nie daj sie kryzysowi , bądż od niego silniejsza myśląc o efekcie jaki chcesz uzyskać...Trzymam kciuki,zeby Ci sie udało . A ponadto idzie wiosna,lato...moze dobrym pomysłem będzie wizualizacja siebie za pol roku (jesli się nie dasz ..sama wiem,ze to trudno jest )
Pozdrawiam
-
TRZYMAJ SIE, NIE PODDAWAJ !!
Jak już tyle wytrzymasz to dasz rade!!
Wiem po sobie że jak sobie teraz odpuścisz to bedziesz sama na siebie zła że tyle pracy i wyrzeczeń poszło na marne!
3mam kciuki za Ciebie
-
Witam!!
Przyznam szczerze ze ja mam podobny problem i niestety jeszcze gorszy z tego wzgledu ze moje checi i silna wola padaja po dwóch tygodniach.
Postanowiłam odchudzac sie od stycznia tego roku i oczywisccie po 2 tyg. zaczełam podjadac i niestety wielka klapa pozniej luty i cóz dwa tygodnie spoko a pozniej znowu podjadanie to kanapeczka to jeszcze kawałeczek pizzy i ponownie fiasko. Cholera teraz postanowiłam ze naprawde sie nie dam niby do 3 razy sztuka. Jedynie wizja tego ze bede czuła sie lepiej w swoim ewentualnie "nowym" ciele. To że bez problemu wyjde na plaże latem moze i w bikini . Poza tym mój pan P. bedzie bardziej zazdrosny <żart>. Chciałabym bardzo zwalić ten mój nadbagaż ale niestety jest to trudne, wielokrotnie porównuje to do walki chociażby z alkoholizmem. Silna wola, systematyczność i wytrwałośc to podstawa. Wiem to wszystko ale nie moge sie dostosować. I jeszcze na dodatek mam pochrzanioną sytuacje życiową i tym bardziej jest mi trudniej. Spróbuje jeszcze raz.
Zycze wytrwałosci w dazeniu do lepszego samopoczucia i nie poddawaj sie bo mnie juz zjadaja wyrzuty sumienia i wielka złość na siebie a to wcale nie pomaga. To że wytrzymasz bedzie najwiekszym sukcesem .
Pozdrawiam.
-
helołs! :)
witam kochane kobitki. ja zamierzam dołączyć do Was - chudnących - od dzisiaj. własciwie to zamierzałąm już wcześniej ale... oczywiście brakowało samozaparcia i silnej woli. NIe iwem czy tym razem się uda, czy po kilku dniach nie zrezygnuję. Nie wiem czu dam radę pozbyć sie tych 5 kg. ale myślę że warto spróbować - mimo wszystko. nawet jeśli (znów) się poddam, to zawsze to lepiej wiedzieć że się próbowało, niż że się nic nei zrobiło zęby cos zmienić. Nie mam jakiejś nadwagi, nie mam problemów z otyłością. zaokrągliłam sie po prostu trochę tu i tam, i chciałabym poczuć się lżejsza (przynajmniej na ciele0 o jakieś 5 kg. Dlaczego? bo mam dosyć przyciasnawych spodni, bo chciałabym latem pokazać łądny brzuszek, bo... bo chcę sobie udowodnić (czy tylko sobie?), ze nie jestem aż taka beznadziejna... Bo po ostatnim rozstaniu z Kimś kto był dl a mnie bardzo, bardzo ważny - nie mogłam porzucić myśli że gdybym nie byłą taka beznadziejna, to pewnie byłoby inaczej . wiem że to głupie myślenie, ale to już tak jest - w takich sytuacjach winy szuka się w sobie. I mimo że minęło już sporo czasu, nadal nie mogę w sobie tego poukłądać... kurcze zaraz mi tu jakieś love story wyjdzie a nei o tym miałam pisać. No więc - to bedzie taki mój mały cel, żeby przez 2 miesiące zrzucić te 5 kilosków. jeśli mi się uda to bedzie taki początek powrotu do normalności. bo ileż można siedzieć i nic nie robić tylko zastanawiać się co zrobiłam nie tak? to już nie ma dłuzej sensu. muszę coś z tym zrobić. widzisz agrafka, pochrzaniona sytuacja życiowa czasem może nawet zmobilizować do walki o swoje NOWE JA - nie tylko szczuplejsze o tych kilka kg. Bo to nie jest najważniejsze. Dla mnie moje "nowe ja" bedzie oznaczało... nowe życie - od zera. wierzę, że mi się uda... pozdrawiam i trzymam kciuki. nie poddawaj się Lady Devil!
-
Jak już sobie postanowiłyście to dążcie do celu! Wiem że to trudne bo sama od 22 dni jestem na diecie ale jakoś wytrzymuje chociaz nie twierdze że czasem nie podjem po 18 :P Wierze, że Wam sie uda Pozdrowionka
-
Dziewczyny, dzięki za wsparcie Mój kryzys minął i znów jestem pełna zapału - dziś kolejne ważenie i chociaż schudłam tylko 0,8 kg to i tak się cieszę - bo to zawsze bliżej do wymarzonej wagi. Uda nam się i będziemy szczupłe
-
Za to ja zaczynam powątpiewac, bo uwazam co jem a waga....jesli nie stoi w miejscu to znowu tak jak dzis pokazuje o 0,8 kg wiecej..i jak tu miec zapał ?
Jak często ważycie się?
-
A więc moje pytanie brzmi: kiedy sie ważycie ?? Bo należy ważyć sie rano i tylko wtedy waga jest prawidłowa bo podobno wieczorem może wskazywać nawet 3 kg więcej Hihi a ja Ci powiem ze 0.8kg to już coś
Trivia ja też miałam tak jak Ty ... najpierw schudłam 3 kg później był zastój, nio a teraz powolutq kilogramiki lecą w dół
Trzymajcie sie i w razie czego piszcie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki