Zmienilam trackerek i dojrzalam do pewnej decyzji. Jesli to nie pomylka i jutro rano moja waga wskaze tyle co dzis czyli 56 kg, to bedzie oznaczalo koniec odchudzania! Wiecie, to troche dziwne, ale naprawde ciezko mi podjac taka decyzje. To znaczy apetyt rosnie (apetyt na chudniecie). To znaczy nie bedzie radykalnych zmian w zywieniu, bo nie moge jesc 2800 od razu, ale to juz nie bedzie odchudzanie, a tylko utrzymywanie wagi. Wygladam juz ok i nie bede wiecej meczyc organizmu. Naprawde nie wiedzialam, ze po diecie jest tak trudno. Jak sie trzymam dietki to wszystko jest ok, jak sie na cos skusze, to tez jest ok, tylko tak ciezko skusic sie na cos malego i na tym poprzestac.... zawsze chce sie wiecej i mozna przesadzic. A ja musze sie kontrolowac. Musi sie udac, bede walczyc z zachciankami.