-
Cały czas te diety, może teraz co innego?
Witam!!!!
Wiem, że to forum jest przede wszystkim o dietach, ale nie można o nich myśleć 24h na dobę. Jeśli zjmiemy sie przez chwilę czymś innym i przestaniemy myśłeć o diecie to łatwiej będzie nam w niej wytrwać.
Więc o czym ten temat? O wszystkim i o nieczym, wpisujcie tu wszystko co was boli, co Wam nie odpowiada, niech to będzie taki kącik do wyżalania się ale i do opisywania swoich marzeńi wszystkiego na co macie ochotę i co siedzi w Waszej główce...
Oczywiście oprócz diet, bo o nich jest pełno innych tematów, a tu wpadnijcie podzielić się z innymi swoimi chwilami smutku i radości, tym czego sie obawiacie...
Wydaje mi się że to dobry pomysł, zresztą jak sie u Was nie przyjmie to pewnie skończy się jako mój pamiętnik... No i obawiam się ze i tak zawitaja tu do nas dietki, bo w końcu to część naszego życia...
Może ja zacznę na dobry początek? W tym roku zdałam maturę (jak to brzmi dziwnie, szczególnie że to było jakieś kilka dni temu ) i przede mną nowy okres w moim życiu... I trozhę się go boję, choć bardzo chcę się już usamodzielnić... Z drugiej stronu czuję taki sentyment do tego co zostawiam za sobą... Te cztery lata minęły tak szybko... Jakaś taka nostalgia mnie wzięła, oglądam zdjęcia z poprzednich klas, z wycieczek, kasetę ze studniówki... I pomyśłeć że już nigdy tak nie będzie
Czekam na Wasze wpisy i pozdrawiam serdecznie...
-
Widzę, że jakoś nikogo tutaj nie ciągnie?
Trudno, sama też sobie poradzę
A jakie są moje marzenia?
1. Chciałabym wreszcie pozbyć się tych wszystkich zbędnych kg.
2. Zdać na wybrane studia (i wytrzymać na nich)
3. Nie mam planów na dalszą przyszłość. Oczywiście chciałabym mieć szczęśłiwą rodzinę, modlę się o to żeby nie mieć typowej biurowej pracy, biurowej w sensie 5 * w tygodniu od 8 do 16. Ja chciałabym gdzieś podróżować, jeżdzić, ale cóż wszystko przede mną, wystarczy się postarać...
4. I być szczęśliwą, ale to chyba marzenie każdej z nas...
A ponieważ marzenia są po to aby się spełniać więc od zaraz zacznę je realizować, albo przygotowywać się do ich realizacji...
Dietka 1000 kcal (muszę w nie wliczyć locy bo je uwielbiam, nie mogę bez nich żyć )
Przygotowania do egzaminów na studia...
Optymizm i uśmiech na twarzy...
I w ten sposób dojdziemy do spełnionych mych marzeń...
Bo one po to są...
trzymajcie się cieplutko i nie bójcie się marzyć i walczyć o spełnienie swoich marzeń...
-
chyba Cie wspomoge Bernarko, chociaz humorek wcale mi dzisiaj nie dopisuje...
dietowanie wcale ale to wcale mi nie wychodzi, ale to przeciez nie o tym miala byc mowa. Rzeczy niezwiazane z odchudzaniem tez nie wygladaja kolorowo: moj trzyletni zwiazek ostro kuleje po tym jak moj pan zwatpil w swoje uczucia do mnie i zawalil sie moj swiat, plany, marzenia... trudno jest mi teraz powiedziec o czym marze.. bardzo chcialabym ulozyc sobie jakos zycie i czerpac z niego radosc i przyjemnosc. Nauczyc sie byc sama i miec z tego satysfakcje. To bardzo trudne. Nie planuje juz niczego, bo przekonalam sie jak niewiele trzeba by wszystko stracilo sens. Zyje chwila. chcialabym rowniez bardziej sie kontrolowac i to pod kazdym wzgledem . Musze zaczac pisac magisterke i znalezc sobie jakas praktyke. To tak ze spraw 'przyziemnych' i (mam nadzieje) osiagalnych...
-
no wiec...pogadajmy o facetach...
znowu sie zawiodlam, a mialo byc tak pieknie...ech, wole juz rozmawiac o diecie! :P
-
No więc ja się wypowiem o sobie. Podoba mi się aktor- Tom Felton. Nie to żebym zaraz miała wszędzie jego zdjęcia czy wzdychała do jego zdjęcia, ale ot tak po prostu mi sie podoba. Planuję wysłać na jego adres korespondencyjny prośbę o autograf ze znaczkiem zwrotnym i kopertą zaadresowaną. Mysliecie, że się uda?
Nadal jestem popsztykana z najlepszą kumpelą i jakoś mnie nie ciągnie, żeby się z nią godzić.
5 czerwca jadę na turniej hokejowy do WARSZAWY . Ciekawe jak naszej drużynie pójdzie .
MOJE MARZENIA:
- kiedyś (po studiach) chcę wyjechać na jakiś czas do Anglii
- chcę być szczupła, żeby koleżanki mi zazdrościły
- chcę się dostać w przyszłym roku do liceum nr 11 na profil filologiczny (języki: angileski, niemmiecki, francuski) .
-
nowe życie
Witam!
Jeszcze rok temu mógłby równie dobrze być to mój post. Dokładnie tak samo myślałam. Zdałam maturę na same piątki, mimo że modliłam się przynajmniej o 3, pragnęlam dostać się na studia - dostałam się i jeszcze byłam w pierwszej 20. Jednak przede wszystkim cieszyłam się strasznie, że zaczynam nowy rozdział w życiu. Nowe miasto, nowi ludzie, nowa ja...Bardzo mi zależało, aby wkroczyć w te nowe życie, jako szczupła, wesoła osóbka bez kompleksów. Wierzyłam, że jedzenie przestanie być moim problemem, odzyskam wreszcie nad nim kontrolę i zamknę raz na zawsze rozdział pt. "liceum i nieustanna walka nadwagą". Nawet nie wiesz jaka byłam podekscytowana wizją samodzielnego życia, w którym nie istnieje problem jedzenia. Kiedyś myślałam, że szczytem szczęścia są pieniądze, kariera zawodowa i jeszcze raz pieniądze, jednak w liceum szybko zweryfikowałam moje poglądy. W tej chwili chwili szczytem szczęścia jest dla mnie posiadanie "zdrowego stosunku" do jedzenia - rzecz taka oczywista dla większości ludzi na świecie, a taka nieosiągalna dla mnie Troszkę zboczyłam z tematu, ale już wracam na właściwe tory..no więc rok temu miałam takie same myśli jak Ty. Niestety w walce z jedzeniem poległam totalnie. Nie doceniłam przeciwnika, który zawładnął moją psychiką i do dzisiaj walczę o normalne życie. Kiedyś walczyłam jedynie o lepsze samopoczucie i szczupłą sylwetkę, teraz walczę o normalne życie, w którym jedzenie potrzebne jest jedynie do podtrzymywania prawidłego funkcjonowania organizmu.
Szczerze mówiąc mogłam Ci oszczędzić tych moich wywodów, bo celem mojego posta nie było wyżalenie się, tylko życzenie Tobie powodzenia w "nowym zyciu" . Życzę Ci, abyś "posiadała" jak najwięcej spraw, które nie dotyczą dietek, abyś skończyła studia i dostała fascynującą pracę o nienormowanym czasie pracy
Pozdrawiam,
sm
-
Sm20, moze sprobuj pogadac z jakims fajnym psychologiem. Ja mysle ze to moze pomoc, o ile to ktos fachowy. Sama kiedys probowalam, moja pani psycholog byla przemila, ale tez niesamowicie gadulska osobka, a ja nie mialam otwartosci zeby mowic o moim klopocie, wiec wlasciwie nic z tego nie wyszlo. Teraz nie mam na to poprostu pieniedzy, ale gdbyby wizyty nie byly takie drogie...
Pomysl o tym i 3maj sie cieplo
-
cześć dziewczynki
to może ja też dorzucę cos od siebie,jestem w trakcie zdawania matury(w czwartek ostatni egzamin),też marzę o dostaniu sie na studia,jednak zaczęłam wątpić w swoje mozliwości,obijałam się przez większość roku i nie wiem czy teraz zdążę to nadrobić mam jeszcze tylko malutka nadzieję najwyżej zostane u siebie w mieście,na innym kierunku
poza tym to jak każda z nas,chciałabym osiągnąć wreszcie swoja idealną wagę i czuć się poprostu dobrze,wstać rano i nie myśleć o moim tłuszczu na udach, ani o tym co zjeść na śniadanie i ile to ma kcal,tylko o tym jaki piekny dzionek
i mieć faceta,który będzie mnie naprawdę kochał.....bo teraz to jestem w "związku", który jest jedną wielką pomyłką,ON traktuje mnie jak koleżanke czy coś,nie wiem sama co mam o tym mysleć,widujemy sie bardzo rzadko,nie powiedział mi nigdy,że mu na mnie zależy, ani nic z tych rzeczy.....chyba trzeba będzie to zakończyć.....
tak mi zależało na tym,żeby z nim być,a on wszystko popsuł
no i jeszcze marzę o dobrej zabawie w wakacje,żeby pojechac do Włoch na jakies 2 tygodnie i sie wyszumiec
i żeby znależć przyjaciół,takich prawdziwych,którzy naprawdę będą chcieli mojego dobra.....bo jak narazie to na wszystkich się troche zawiodłam
kurcze,pesymistyczny ten mój post......
ale to pewnie dlatego,że jakieś choróbsko mnie zżera i dlatego zrzędzę
dobra,spadam,dużo szczęścia i radości dziewczyny
-
No to ja tez sie wpisuje
Zwlaszcza ze ja to juz wogole jestem smutna od 2 dni,ale jak wiecie,albo i nie,chlopak mojej siostrzyczki mial wypadek przedwczoraj i lezy w ciezkim stanie w szpialu,wszystko ma polamane,wszedzie mu druty powkladali,a ja chodze i placze,bo nadal uwzam ze akurat jego nie powinno to spotkac!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wolalabym to wziasc na siebie, bo on jest duzo lepsza osoba niz ja,ale niestety tak sie nie da.Ale juz koniec o tym bo znowu bede plakac
O dietach pisac nie bede bo mnie wkurzaja, wiec Bernarka odwalilas kawal dobrej roboty otwierajac tego posta
Jesli chodzi o maturke to jakies 3 latka temu pisalam i wszystko tak szybkominelo ze nawet nie pamietam czy sie denerwowalamPotem studia-AWF w Gdansku,kierunek turytyka i rekreacja-nieziemsko nudny, prosty i nic nie trzeba robic,oprocz bajeowania wykladowcow,ale jak juz zaczelam to skoncze,potem moze zaczne cos bardziej inspirujacego
Jesli chodzi o facetow, to mam takiego jednego,ktory oswiadczyl mi sie na swieta Bozego Narodzenia i jak na razie tak zostalo Jestesmy ze soba 5 lat z przerwami,jedna trwala nawet rok,duzo przeszlam z nim, smialam sie i plakalam po nocach,ale wiecie do jakiego wniosku doszlam???? Z nim mi dobrze,ale bez niego TEZ DAJE SOBIE WYSMIENICIE RADE!!!!! i wcale nie jest mi do szczescia potrzeby, fakt ze szczescie we dwoje ma inny wymiar,ale trzeba po prostu wierzyc w siebie i sie nie poddawac.Trzeba wiedziec ze jest sie duzo warta jako kobieta i samowystarczalnosc w takich przypadkach jest najwazniejsza, nie mozna uzalezniac sie od faceta,zeby pozniej plakac ze bez niego na pewno nie damy sobie rady, bo to byl ten jedyny!!!! Do takich wnioskow jak na razie doszlam w ciagu moich 22 lat zycia
Pozdrawiam wszystkie kobitki
-
Witam!!!
Bardzo cieszy mnie zainteresowanie tym tematem, zawsze choć na chwilę można oderwać się od diet itp...
Na wstępie po raz kolejny życzę szybkiego powrotu do zdrowia chłopakowi Twojej siostry panteramagda, wierzę że wszystko będzie dobrze, zobaczysz, oczywiście informuj nas o tych poprawach w jego stanie zdrowia...
TAk się zastanawiałam o czym będzie ten temat jeśli nie o dietach... a o czym mogą gadać kobitki cały czas jak już gadanie o dietach im się znudzi??? Oczywiście o facetach
Jak zauważyłam, każda z nas ma z nimi inne problemy, dzielimy się na kilka podstawowych grup:
1. Te które mają faceta, ale nie uzależniły się od niego i równie dobrze mogłyby żyć same (z czym całkowicie się zgadzam, bo my kobiety jesteśmny tak silne i mądre, że damy sobie radę bez facetó, bo to nie oni są nam potrzebni do życia ale my im )
2. Te które mają faceta ale jakoś aktualnie im się nie układa. No cóż pozostaje mi życzyć pozytywnego zakończenia tych spraw i wszystkiego najlepszego na dalszej drodze życia (obojetnie czy z nim przy boku, czy bez niego, czy z jakims innym )
3. Te które mają faceta i są z nim szczęśliwe i nie potrafia bez Niego żyć.
4. Te które faceta nie mają i usilnie go poszukują...
5. Te które nie mają i nie przeszkadza im to, dobrze im się żyje solo...
Do jakiej grupy ja należę???
Aktualnie do 5, i jakoś nie spieszy mi się do zmiany grupy... Kilka razy zostałam zraniona przez faceta. Nie mówie, że im już nie zaufam, ale nie będą oni już całym moim światem. Z dwa lkata temu byłam strasznie zakochana w facecie który jest teraz moim przyjacielem i dobrze mi w takim układzie... Oczywiście czasami myślę jakby to było gdybysmy byli parą, ale nie mam zamiaru psuć tak dobrego układu...
A poza tym gdybym miała faceta nie mogłabym oglądać się za innymi (no teoretycznie )
A podoba mi się kilku jednocześnie... Oczywiście tylko ze względu ich warunków fizycznych. Są to m.in. aktorzy, sportowcy i nawet znalazło się w tej grupie kilku moich znajomych Ale taka już jestem, znajomi się ze mnie śmieją, że jak jakąś dziewczyna chce sobie znaleźć faceta to wystarczy się zgłosić do mnie a ja na pewno już jakiegoś fajnego znajdę
A mi coś takiego odpowiada, mam czas na poważne związki, teraz jest czas aby się wyszaleć...
Pozdrawiam wszystkie te solo i te z parą te szczęśliwie zakochane i nie, pozdrawiam wszystkie kochane kobitki
Czekam na odpowiedzie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki