![]()
Wczoraj miałam dziwny dzien... Pojechalam pomoc babci przy sprzataniu. Po czym babcia stwirdzila:"Aniu ale Ci schabiki wystają! Potężna jestes" nie przejelam sie zbytnio, przeciez to tylko babcia. Ale wieczorem udalam sie do kolegi. Wchodzac jego mama zaczela zze mna rozmawiac. Mowi:"Oh, niedlugo matura, schudniesz w mig, pewnie sie cieszysz" Troszke mnie to dobilo. Pozniej siedze z kolega, pije kawe a on sie na mnie dziwnie patrzy. W koncu mowi :" Boze Ania... ale Ci kałdun zwisa, jak u pasibrzucha! Jeszcze bardzo dluga droga przed Toba, kobieto jak Ty wygladasz". Wylecialam szybko, poplakalam sie nie wiedzialam co z soba zrobic. Mam tego dosyc. Od kilku lat probuje sie odchudzic. Od roku jednak przyylam 10 kg! waze 76. przy wzroscie 165. Nie moge sobie z tym poradzic. Nie moge chodzic po ulicy bo sie wstydze, wiem ze to troszke glupie ale sama przed soba.. nie moge po porstu nie moge. Prosze pomozcie mi bo od kilku lat moje zycie nie jest zyciem. Przez to ze nie potrafie siebie zaakceptowac nic nie moge robic...![]()
Zakładki