-
Problemy rodzinne
Wiem, że z takim tematem powinnam raczej na inne forum się zgłosić, ale znalazłam tu tyle dobrych dusz...
Mam problem. Udało mi się dobrze zaczać diete i ćwiczonka, moje ciało wygląda inaczej, jest fajnie, ale nadeszły święta... i nie chodzi mi o to, że tyle smacznych potraw na stołach, tylko fakt, że moi starzy znowu na siebie wrzeszczą, a w takich stresujących sytuacjach miewam, niestety, napady głodu.
Moja waga nie dobiła jeszcze do 70, ale ja znam te przestoje, niedługo się ruszy. Problem polega jednak na tym, że jeśli teraz złapę doła, zaprzepaszcze tak ciężko wyrabiany nowy rytm dnia, to znowu zamienie sie w kupe....Sorry za niesmaczne okreslenie.
Świąta już od dawna nie kojarzą mi sie z zapachem cudownych wypieków, wszechobecną czystościa w domu, uśmiechniątymi ludźmi....Śmieję się, że następne udane świeta jakie będę mile wszpominać, to będą te, które urządze sama w swoim domu, mieszkaniu, baraku czy jeszcze gdzie indziej....
Opowiedzcie jak Święta Wielkanocne wyglądają u Was
-
Doskonale Cie rozumiem - i z tymi napadami na jedzenie gdy atmosfera w domu łagodnie ujmując do d..., jak i nadzieją na normalne, spokojne przygotowania do Świąt dopiero we włąsnym domu.
Dopiero niedawno zrozumiałam, że te wrzaski, krzyk i stres za tym idący były jednym z głównych powodów dla których przytyłam. Po prostu zajadałam pustkę, smutek, bunt jaki sie we mnie budził.
Z atmosferą w domu bywa u mnie różnie, ale uczę się by nie odreagowywa jedząc. Miewam nadal takie jakby napady, nachodzi mnie ta dziwna irracjonalna ochota na jedzenie ale staram sie nie objadac i na prawdę zaczeło mi to wychodzic.
Własciwie nie mogę Ci pomóc w zaden inny sposób jak tylko podtrzymując Cie na duchu. Wierzę, że sobie poradzisz i nie złapiesz doła. A nawet jesli tak - to nie runie przez to Twoja dieta. Przesyłam goące uściski. Trzymaj się cieplutko
-
Witam!
U mnie jest bardzo podobnie. teraz o dziwo jest spokój i na wigilie tez był. Ciekawe co się im stało. Ale kilka lat temu a moze nawet mniej ciągle na siebie wrzeszczeli. 2 lata temu nie miałam wigili bo jak wszyscy usiedli do stołu zaczeły sie docinki ojca dobrata. Kłutnia ,trzaśnięcie drzwiami. Wziełam potulnie swój talerz i poszłam do pokoju. Podzieliłam sie z psem opłatkiem a potem wyszłam i wróciłam nad ranrm o 3-4. Nie ma u mnie patologii jestesmy normalną rodzin..wyglądamy na bogatych...nikt nie pije. Kłuca sie i to zazwyczaj o pienidze i papaierosy. Bo gdy ich brakuje mojej mamie odbija. jest teraz dobrze...cud
-
u nas będzie dobrze jak starzy się rozwiodą. Taka jes niestety prawda. Moja siostra niedługo idzie do liceum, poźniej studia, może już wtedy złożymy się na wspólne mieszkanko i będzie miło, rodzinnie...
Naprawdę wolę żeby rodzice żyli osobno...Bo wszystkie te powroty do normaności przeplatane z krzykami do trzeciej w nocynie działają na nas najlepiej...
Dziewczyny, płakać mi się chce, ale z dieta nie jest aż tak źle, tylko wczoraj nie zrobiłam ASW..
U nas jeszcze kilka lat temu starzy próbowali na dzień przed Wigilią się układać, żeby nie było,że kłótnie w święta, morowa atmosfera i takie tam, bo jak w swięta tak przez cały rok.
Jeśli cały rok będzie taki jak te święta to wszystko sie zgadza, bo takie były poprzednie....
Wyjeżdzam niedługo do Anglii. Zarobię kaskę na studia, złapę kontakt z bratem, o siostrę się nie muszę już bać, bo ma świetnego chłopaka, ale dobrze będzie dopiero gdy odejdę z mojego "rodzinnego" domu
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki