-
It's me again :] Dzisiaj wyszło mi śliczne 1200 (niecałe) i pomyślałam, moja droga Opti, że napiszę Ci co jadłam że się tak fajnie zmieściłam (a zjadłam całkiem sporo;), bo ostatnio pytałaś jak ja to robię:
Otóż rano wypiłam sobie swoją nową zieloną herbatę, żeby napęłnić żołądek i nie biegać na pusty (bo wtedy burczy i ssie). Obudziłam się dość późno, zbierałam się jeszcze dłużej, na bieganiu byłam ok 1,5h (ale samego biegania było tylko 40 min ;p). Wróciłam do domu to już była 12:30. To pewnie przez to tak mało zjadłam, bo normalnie o tej porze mam juz ok 400 kcal, a tak miałam więcej do zjedzenia na później. Jak wróciłam to wypiłam kolejną herbatę tym razem z moidem i skonsumowałam dwie kromki ciemnego chleba z ok 60g chudego serka białego + pół pomidora i plasterek polędwicy drobiowej. Co mi dało ok 250 kcal.
Później zaraz pojechałam do chłopaka (musiałam go bardzo bardzo przepraszać - umowilam sie z nim, po czym poszlam biegac bo pomyslalam ze i tak nie przyjdzie wczesniej niz o 13.
ale jdnak przyszedl, posiadzial na lawce przed blokiem i wrocil do domu :/ ). Zjadłam tam małe pieczone udko z kurczaka, trochę gotowanej marchewki i ziemniaków (odpowienio jakieś 100 i 150g, mięska też gdzieś tyle). To wszystko tesciowa polała tłuszczem, więc doliczyłam łyżkę masła i wyszło jakieś 340 kcal. Później to już były same przekąski prawie - actomel, big milk, 2 kostki czekolady gorzkiej, pół brzoskwini i jeden biszkopt - 290 kcal. Na koniec wchłonełam talerz krupniku (ale była to raczej kasza z zupą niż zupa z kaszą, więc policzyłam za 1,5 talerza) i dwie malutkie kromeczki z serkiem hochland. I teraz w domu pół kolby kukurydzy - kolacja za 380 kcal.
Aż się sama zdziwiłam że można tak fajnie dużo zjeść :] Dodam jeszcze, że oparłam się pokusie ciasta i loda w rożku, którymi zapełniona była lodówka. Teraz jeszcze zrobię sobie herbatę, tak mi smakuje (a z miodem to już rewelacja - więc dojdzie mi kolejne 30 kcal) i to by było na tyle.
Aha - a po obiedzie, zeby nie brać dokładki, to najczęściej piję szklankę mineralnej i zapycham się nią. Co prawda to chyba rozpycha żołądek, ale jak znam siebie to gdyby nie ta woda i tak bym go rozepchała. Żarciem :p
Ok, to by było na tyle. 3 posty w ciągu jednego dnia to chyba starczy :]
がんばれ!
-
Hmm...myślę, że jeden tydzień ciut gorszy, nie wyjdzie Ci na złe, może też nie na dobre, ale nic nie tracisz...czasem może się zdarzyć. A ja dziś do godziny 11:30 zjadłam 1000 kcal...nie wiem jak ja to zrobiłam...przed pracą musiałam zjeśc obiad, mama zrobiła go do 11:30 i były naleśniki, nie mogłam jej odmówić, zjadłam 2 ale to i tak 450 kcal no i do końca dnia wyszło 1740 Nie jest ładnie, ale powoli może sie uda obniżyć tą pulę kaloryczną...ważne że nie objadam się do 2000 tak jak to bywało ostatnio
-
Chyba się zsynchronizowałyśmy ;p No, ze mną nie trudno, skoro jednego posta pisze pół godziny :p Spoko, naleśniki to zmora. Jak ja kiedys jednego zezarłam, to mi wyszedł na 650 kcal i dietetyczny dzień szlag trafił (a to był taki duży nalesnior z nalesnikarni). Ale grunt, że cały czas próbujesz :>
I pomyśl sobie, ze mimo ze na 1700 nie schudniesz, to przynajmniej też raczej nie przytyjesz, jak to się co niektórym tutaj zdarza ;)
がんばれ!
-
pgosiu ażeby Cie zdołować powiem, że powinnaś jeść najwięcej do godziny 12, bo to wszystko się spala, potem już coraz mniej, a już najgorzej jest jeść takiemkaloryczne rzeczy na kolację, ja może i do tej 11:30 zjadłam 1000 kcal, ale wiem, że to szybko spaliłam, a potem już było lepiej i czuję, że mam puściutki brzuszek, więc nie załamuję się jakoś strasznie tymi 1700 kcal
-
hehe i znów razem no te naleśniczki są okropne ale ja je jem raz na miesiąc może, co tam... nie będę rezygnować z takich pyszności
-
Nie no, spoko z tym spalaniem :p co się dzisiaj nie spaliło, to wybiegałam :p Ja z reszta długo pracowałam nad tym, żeby się nauczyć jeść śniadania - jestem typowa sową i to nie tylko w spaniu, ale równiez w jedzeniu. Ale zawsze biegać wychodzę 7-8 i jem sniadanie miedzy 9-10. A dzisiaj wyszłam o 11 i stąd taki poslizg :]
Aha, i niestety nadal mimo wysiłków nie daję rady nie jeść po 18-19. Moze dlatego chudnę tak wolno? Staram się, ale tego chyba nigdy nie zmienię :p
がんばれ!
-
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!! !! W nocy obudziłam się z takim bulem brzucha oczywiscie z głodu, że rzuciłam się na płatku crunchy takie musli naturalne i zjadłam 2 duże garści, nad ranem tak samo za nie chwyciłam i kiedy porównałam ile tego było okazało sie, że 200 g a to się równa 900 kcal Co ja narobiłam...Nie wiem przecierpię ten super nieudany dzień, byle nie przekroczyć 1870 kcal( przy których nie grubnę), a jutro za karę musi wyjść 1200 i ani 1 kcal powyżej. Ale jestem zdołowana.....
-
Co do jedzenia po 19 to jest chyba nieprawda, po prosytu trzeba nie jeśc 3 godziny przed snem, więc np jak się chodzi spać o 24, to o 21 trzeba skończyć jeść Tak mówiła moja pani w szkole Oczywiście najlepiej dla diety byłoby skończyc jak najwcześniej, ale to nie jest konieczne. O ile później się ma takie ataki jak ja...te 900 kcal ojojojoj to juz wolę jeśc o normalnych godzinach.
-
O kurcze, ale dół z tymi płatkami. No, ale najważniejsze, żebyś teraz jakoś mądrze rozpracowała te pozostałe kcal, które masz do zjedzenia. Musisz dzisiaj uważać, żeby Ci się nie zjadło jakiegoś snickersa za 400 kcal :> Ja dzisiaj wstałam o 6 rano O.o Chciałam nawet wyjść szybko pobiegać, ale tak było szaro i wczesnie, że poszłam dalej spać :p teraz jest 8:30 a ja jeszcze nie wyszłam.. mam nadzieję, że do 9 się wyrobię :] Śniadnie tez już zezarłam i chrzanić bieganie na czczo :p idę dopijać herbatkę, a Tobie powodzenia dzisiaj w pilnowaniu się :>
がんばれ!
-
Ha. Dzisiaj 1360 kcal. A tu już 19 :3 Ale będę twarda i wypiję sobie herbatke i trochę wody i tyle :> Nie czuję się za bardzo głodna, więc może okaże się, ze potrafię nie jeść po 19, chociaż jak to mówi moj facet: nie chwal słońca przed zachodem słońca :p
Poszłam dzisiaj biegać całkiem rano, ucieszyłam sie że nie ma słońca i będzie mi się fajnie biegało nawet po wałach (bo są w pełnym słońcu i jak jest ciepło to ciężko na nich, zanim do lasu dobiegnę). Zaczęłam 5/2,5 min i byłam z siebie dumna, bo całkiem nieźle mi szło. Ale oczywiście jak już wybiegłam najdalej jak się dało, to LU! lunął deszcz i zaczeło mi tak wiać w twarz (i ciąć tym deszczem) że aż mi ciężko było oddychać. No ale jak już sobie wybiegłam to musiałam wrócić :p Tylko ze tak mnie przewiało, że się bałam czy aby nie zachoruję, bo ja to zawsze tak łapię byle co, ale nic mi na razie nie jest :]
A jak tam Twoje dzisiejsze pilnowanie kalorii? Dałaś radę? Mam nadzieję, że dałaś, bo jak nie to kopas w dupas za nie-danie :>
がんばれ!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki