-
Optymistko, bardzo się cieszę że to, że mi się udaje tak na ciebie działa :D Przynajmniej komuś się tu przydaje ;] Ten tydzień był chyba niestety tygodniem sławetnego zastoju, wprawdzie waga spadła o pół kg, ale wymiary prawie stoją, tylko w pupie zgubiłam 1 cm. Muszę się pilnować, bo nigdy jeszcze nie ważyłam poniżej 60 kg. Jak zacznę być zbyt zadowolona z siebie to to się może źle skończyć :>
Dzisiaj sobie trochę pomarszobiegałam i zamierzam tak codziennie, jako że nie będę w tym miesiącu chodzić na aerobik. wyciągnęłam nawet mamę :P Na przemian 5 min marszu, 2 min biegu - program dla pozątkujących ze strony www.bieganie.pl :P Mam szczęscie, bo niedaleko mam wyspę park, nawet ze ścieżką zdrowia (były tam drabinki itd. jeszcze 2 lata temu, niestety rozebrali je :/ ale bardzo przyjemna leśna ścieżka została. Uprosiłam mojego J. żeby mi towarzyszył, choćby na rowerze, bo jednak tam w dni powszednie nie jest zbyt bezpiecznie. Chociaż ja zamierzam biegać z rana, wydaje mi się ze pod tym względem to jest lepsza pora niż wieczór. Albo pożyczę gaz paraliżujący od babci :P
Nic, idę na śniadanie, bo zgłodniałam od tych biegów :> Mam nadzieję, że wy ten tydzień miałyście lepszy niż ja ;) buziaki :*
-
Wiajcie!!! Byłam dziś w aptece zrobić sobie pomiar wagi i tkanki tłuszczowej. Otóż waga wskazała 58,9 kg w butach i ubraniach. A takanki tłuszczowej mam 19% czyli wg tego co tam pisało wzorowo. Z tego wynika, że moja waga która stoi w łazience jest źle ustawiona :D :D :D I ważę gdzieś 58 :D :D :D Nie wiem...zmieniać tickera?
-
witajcie :)
mialam wyjazd, dlatego nie wpisywalam się długo :)
Optymistka, to Ci dopiero historia ja bylabym wniebowzięta!!! :D :D myślę, że upenwnij się jeszcze na jakiejś innej wadze, czy u koleżanki czy kogoś innego! ale ja bym zmieniła na 60 przynejmniej ;)
buuuuuuuuuuuuuuuziaczki :***********************
-
No właściwie to ważyłam się dużo wcześniej u mojego chłopaka na wadze i tam pokazywała 56 :D ale to uznałam za przesadę... A więc chyab jednak ważę te 58 :D bo to była waga komputerowa profesjonalna...no z resztą w aptece :D
-
(to ja, pgosia, z konta mojego faceta, które sobie założył żeby mnie denerwować podliczaniem kalorii w ciastach i chałwach, które zeżarł :p zapomniał się wylogować :p)
Ej, to rewelacyjnie :D Ja, podobnie jak Jenny, chybabym skakała pod sufit jakby mi się coś takiego zdarzyło :D No, teraz to ty mnie zmotywowałaś :P W ogóle jestem od jakiegoś czasu jakaś pęłna energii, dzisiaj byłam biegać (chyba już pisałam) i to mnie nastawiło jeszcze bardzoej pozytywnie :D A jutro mój chłopak zabierze się za naprawianie mojego roweru więc ruchu mam nadzieję mieć jeszcze więcej. Jutro sprzątam pokój i co najważniejsze odkurzam dywan, żebym mogła znowu zacząć gimnastykować, bo ten burdel odbiera mi do tego całą chęć działania (na szczęście na wychodzenie z domu mam ciagle ochotę :])
Eh, i w ogóle :D Nie spodziewałam się że dzięki tej stronie dostanę tyle motywacji, wiecie? ;]
Jutro zacznę znów dietę twarożkowo - truskawkową (bardzo mi się podobała, a truskawki już się niestety będą powoli kończyc..) i może zrobę galaretkę jogutrową - bierzemy jogurt i słodzimy łyżką miodu, mieszamy z napęczniałą żelatyną, wlewamy do czegoś i zostawiamy żeby podstygło, a później bierzemy galaterkę bez cukru, mieszamy ją z owocami rozciapanymi albo i nie rozciapanymi i również słodzimy łyżką miodu i wlewamy na zastygnięty wcześniej jogurt :> Wychodzi pyszne dwuwarstowowe niekaloryczne coś - z ilościami musicie sobie niestety poradzić na oko, przepis mi się gdzieś zgubił i sama nie wiem :P
-
EEJ WIEM WIEM, TA GALARETKA Z ROZCIAPCIANYCH TRUSKAWE JEST PYSZNA, MOJA MAMA MROZI NA ZIMę TRUSKAWKI TZN ZMIKSOWANE I W ZIMę JE ROZMRAżA MIESZA Z GALRETKA I MYCHODZI TAKI MUS TRUSKAWKOWY , OżESZ TO JEST PYCHOTA!!!
-
I dupa. Truskawki się skończyły. Kupiłam zamiast nich agrest, ale to nie to samo... buuuu...
-
Hej Dziewczynki, ale mnie kawal czasu nie bylo!
Ale nie myslcie, z esie poddalam, tlyko zaganiana jestem okrutnie, bo szukalam pracy, no i znalazla, ktora opiera sie na lazeniu po roznych osiedlach, wiec sprzyja pieknie mojemu odchudzanku, ogolnie ostatnio jestem peeelna energii i wiary we wlasne sily :D
I tez zaczelam biegac, towarzyszy mi kolega, zawsze to przyjemniej, a samemu to wlasnie troche strach, okolica mi sprzyja, bo mieszkma niedaleko zalewu :D
Fajnie, ze Wam sie powodzi :wink: tzn, ze trzymacie sie przy dietce, cieszy mnie to bardzo :D
BUZIAKI!!
-
witajcie :)
Malutka, fajnie, że masz z kim biegac :) wtedy większa motywacja :D
ja w pt wrócilam z wyjazdu 5dnowego :D i mam z iostrą powiedziały, że schudłam w brzuchu :D a ta cz. ciała to mój słaby punkt :P
tylko boję się, że będę za duzo jadła teraz w domu... :? jeśli macie jakies skuteczme sposoby na nieobżeranie sie to napiszcie! PROOSZĘ :)
buuuuuuuuuuuuuziaczki :*************
-
Pić dużo wody..? :P
Ja sie najlepiej trzymam jak mam gotową dietę i z góry ustalony jadłospis, wtedy ciężko o odstępstwa. Choć dzisiaj i tak zjadłam 2 wafelki!
Albo może po prostu obżeraj się ale.. warzywami :> Ale odkryłam Amerykę właśnie :P Ale u mnie działa, czasem jak zje mi się za dużo (w kcal) w ciągu dnia (albo wiem, że zjem później, bo ide np. na naleśniki albo grilla) to zjadam na następny posiłek np. kalafiora albo fasolke, wtedy kalorie się wyrównują a głód ucieka :D
-
dobre, dobre, przemysle to :)
tylko, że wiesz, ja nie liczę kcal czy coś w tym stylu. nie przykladam do tego takiej specj. uwagi, ale mam peoblem z obżer. sie :? albo wieczorkiem, albo jem coś mimo tego, ze się najadlam. bez sensu, co ? :P
właśnie piję teraz sobie wod. min. z cytrynka i nie ciągnei do lodówki :D
-
Haj, hej hej!
Gratulacje znalezienia pracy Malutka. Ja od maja trzymam się na stoisku z lodami i napojami ale mam zamiar popracować do połowy sierpnia i zrezygnować, gdyż zarobię na wakacje, wesele siostry mojego chłopaka i starczy :) Wczoraj przyzyanano mi premię 100zł za najlepsze utargi w regionie - tzn miałyśmy wspólnie i wszystkim nam przyznano :D :D :D A w dietce powoli niestety wszystko idzie, mam ostatnio wilczy głód :?
-
No, to ja widzę że pracowite z was dziewczyny :P wszyscy moi znajomi pracuję, tylko nie ja i niukt przez to za bardzo czasu nie ma, błe :P A ja to leń śmierdzący jestem :>
Wczoraj w dodaku umówiłam się z koleżanką (oczywiśćie dopiero wtedy kiedy skończyła robote :p) i wypiłam jedno małe piwo niestety.. Ale za to obiad miałam tak niekaloryczny (zupa groszkowa - w sumie kawałek zmiksowanego groszku z bulionem) ze wszystko się wyrównało i zostało jeszcze miejsca na kolację.
Poza tym biegałam wczoraj już drugi dzien i biegało się bardzo fajnie, bardzo fajną leśną ścieżką w parku :] Tylko że komary mnie pogryzły (o 9 rano!) :/
A teraz poczłapię do kuchni i wszamam sobie jakieś dietetyczne śniadanko. Czmok :][/img]
-
Eh... Jakoś przez ten upał brak mi entuzjazmu. Miałam troche planów towarzyskich na dzisiaj, ale wszystkie wzięły w łeb i siedziałam w domu cały czas... Mobilizacja też gdzieś uciekła i nawet nie ruszyłam tyłka żeby poćwiczyć. To tyle, nie będę pisać przecież o tym jak to leniuchowałam cały dzień i nie zrogbiłam nic z moim odchudzaniem.. Przynajmniej jem codziennie w miarę równo, ok 1200 kcal. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej :]
-
To chociaż dobrze że się trzymaz kcal. Bo ja to 1700 jem a czasem więcej. Nie mam teraz motywacji ani głowy do diety. Nie mam czasu na nic. Kurde to jest zawsze pretekst. po prostu nie potrafie i tyle :( :( :( :cry: :cry: :cry:
-
-
Hm.. no cóż... ja faktycznie jakoś mniej więcej potrafie nie podjadać ]:-> chociaz ostatnio zaczynam podgryzać musli i rodynki. Jak wygląda to twoje podjadanie? Kupujesz coś w biegu czy raczej co chwila kursujesz do kuchni? :> W tym drugim przypadku najlepiej w miare możliwości odgradzaj się od pogryzek, chowaj, niszcz, wyrzucaj przez okno >:D No może bez przesady, ale ostatnio jak tata kupił sobie półkilogramową torbę płatków kangoosopodobnych to najpierw mało mnie szlag nie trafił, później płatki powędrowały do barku i zostały zamknięte na klucz, a na koniec i tak zjadłam kilka łyżek :/ Ale to i tak coś, wcześniej zeżarłabym całą michę. Jak już naprawdę tak mnie nosi że MUSZE coś zjeść to (już gdzieś o tym pisałam) zżeram surowego kalafiora, albo z braku powyższegp jakieś pomidory. To jest akurat to co ja lubie, jeśli nie możesz się powstrzymać od pogryzania to zaopatrz się w jakiś niskokaloryczny smakujący ci pogryzacz :] Co do kupowania czegoś na mieście to to jest niestety kwestia silnej woli i kiedy mam ochote na coś się skusić to przypominam sobie te tygodnie i moje trzy schudnięte kilogramy i natychmiast uciekam ze sklepu z wyrzutami sumienia, a jak jestem głodna a do domu daleko to kupuję sobie owoce albo jogorty z musli, czasem ew. grahamkę. Albo Big Milka >:D Ale ten jest limitowany do jednego dziennie :]
Najważniejsze żebyś ciągle próbowała, bo jak się tak nakrecisz że ciagle nie dajesz rady i takie tam to w końcu faktycznie sobie odpuścisz. Powiedzmy sobie szczerze, 1700 kcal to nie rewelacja, raczej na tym nie schudniesz (tzn ja chyba bym nie schudła :p) ale na pewno też nie przytyjesz. To że starasz się odpowiednio komponować posiłki, tak żeby były zdrowe i takie tam to już jest duuże coś :] Z czasem wejdzie ci to w krew, a zdrowe nawyki żywieniowe to bardzo dobre przyzwyczajenie.
Fajnie byłoby gdyby można było się wymieniać dziennikami kalorii, to by zaoszczędzoło przepisywania wszystkiego jeszcze raz na forum. Ale dobry miałaś pomysł, mozesz nam się tu spowiadać. Jak się upublicznisz to może jakos dodatkowo cię to zmotywuje. Ja w każdym razie trzymam kciuki i sorry że znowu tak długo, ale nic nie poradzę ze ze mnie taka gaduła :P Buź ;)
-
uff, dzisiaj całkiem niezły dzień, mimo że zaczął się nienajlepiej :] Ostatecznie skończyłam na trochę ponad 1300 kcal, chociaż zjadłam rano princessę :/ i ze dwie duże garści płatków kukurydzianych do tego. Ale w końcu niecałą godzinę temu wróciłam z biegania (zmobilizowałam się i wyszłam z domu.. a myślałam, że dzisiaj nie dam rady, bo strasznie źle się czułam rano) i pozwoliłam sobie na jagody z kefirem i miodem w nagrodę :D A teraz piję zieloną herbatę i zaraz zabiorę się za czytanie. Jutro ważenie i mierzenie, zobaczymy jak to wygląda. Optymistko, jak tam twoje podjadanie? Mam nadzieję że dajesz sobie radę :]
-
Eh. Dzisiaj nie bardzo. Ważenie pokazało 0.3 kg mniej od zeszłego tygodnia, w centymetrach srednio mniej o 0.5, czyli zastoju ciąg dalszy... zeżarłam dziś 1600 kcal :/ w sumie byłoby nieźle, gdyby nie pół paczki orzeszków w miodzie. No ale trudno, była dwudziesta rocznica ślubu rodziców, trzeba to było jakoś uczcić :] Ale nie ma tego złego, dzięki temu jedzeńsku zmobilizowałam sie do ćwiczeń, a jutro idę pobiegać i co najważniejsze będę miała w końcu sprawny rower! I bede jeździła z moim facetto na wycieczki :]
Ej, dziewczyny.. gdzie was wywiało tak w ogóle? Głupio tak gadać do samej siebie... -_-
-
pgosia no moje podjadanie polega na tym, że jeśli jestem w domku to co 30 minut MUSZĘ mieć coś w ustach, cokolwiek, często są to słodycze :? A jeśli nie jestem w domku to potrafię przez długi cas nic nie jeść i nie czuję głodu. I z czegfo to wynika i jak się tego pozbyć?? Ale dziś poczułam długo oczekiwaną motywację, tzn dokładnie wczoraj kiedy to po pracy kupiłam sobie paczkę orzeszków w czekoladzie :oops: i zaczęłam jeść, dałam mojemu chłopakowi a On mimo to, że je uwilbia powiedział "Nie, dziękuję" Ja się zapytałam dlaczego? A On, że chce jeszcze troche zrzucić tłuszczyku. On zrzuca brzuszek, już mu widać super krateczkę i robi to od ok miesiąca. A ja z kilogramami walczę kilka lat i nic :( To chyba kwestia silnej woli, której troszke mi brakowało. jednak dziś jestem silna. w miarę możliwości będę wyopisywać Wam co pożarłam :) Uda się!!!! Nie mam zamiaru się poddawać!! Muszę tylko znaleźć swój właśny sposób :D
-
No, jeśli twój facet też zrzuca to jesteś w rewelacyjnej sytuacji, bo ja swego czasu tez razem z moim dietowałam i nic mnie bardziej nie mobilizowało :D Powiedz mu zeby cie pilnował, niech na ciebie "krzyczy" jak będziesz chciała zgrzeszyc jakimś słodkościem i niech ci świeci przykładem, co chyba i tak juz robi :]
Co do podjadania to widocznie siedzi ci w główce że za bardzo lubisz jeść. Ja też to miałam jeszcze całkiem niedawno, a i teraz potrafi mnie czasem dopaść. Jak już pisałam, jeśli musisz to spróbuj z surowymi warzywami, śmiem twierdzic że mozesz ich pochałaniać do woli i nic ci się za bardzo nie powinno stać. W miarę możliwości usuń z domu "złe" rzeczy i sama absolutnie nie kupuj (szkoda i kasy i sylwetki; mozesz zrobić tak - za każdym razem jak powstrzymasz się od kupienia sobie czegoś do podjadania wrzucaj te dwa zł, czy tam ile do skerbonki, puszki czy czegokolwiek. I zakładając że powstrzymujesz się codziennie po miesiącu masz na super bluzkę w nagrodę w mniejszym rozmiarze :p - takie to proste - tak tak, wiem teoretycznie :]) poproś domowników żeby swoje podgryzacze przed tobą chowali. Jak cie bierze na słodkie to się najlepiej zasłodź długo ciumkaną łyżeczką miodu, która wg. dietowej tabelki ma tylko 23 kcal ;]
no i przede wszystkim bardzo dobrze że cie te złe i niemotywujące doły opuszczają. Optymizm przede wszystkim :>
-
Hmm....z tym odkładaniem do skarnonki to całkiem fajniutki pomysł, ale tak jak już wspomniałam natchnęła mnie w końcu moytwacja i dziś zjadłąm po podliczeniu równe 1300 kcal, nie chce mi się pisac co, ale wszystko było wzorowe, poza lodami w pracy ( pracuję w lodziarni heh...więc zrozumcie...) I czuję się super, że wytrzymałam. A mojego kochanie już starałam się namówić żeby krzyczał jak jem cos słodkiego, ale On nie potrafi mi tego odmówić :)
-
No, to bardzo dobrze że ci wrócił zapał :] Mam nadzieję że cię nie opuszcza! Ja przez ostatnie dwa dni imprezowałam, dlatego mnie nie bylo - trzeba przecież oblać zdaną maturę :]. Jestem z siebie trochę dumna (a trochę nie :p) bo wypiłam w tym czasie tylko jedno piwo (co i tak zrobilo mi z moich pięknych 1300 kcal 1500 :p). A wczoraj natomiast byłam na lodach - ale takich lodach lodach, puchar z bita smietana, te sprawy.. policzyłam go sobie jako obiad + przekąskę i zmieściłam się całkiem nieźle w 1200. I mam nadzieję że tak to będę trzymać, bo ostatnio zaczynam coś coraz więcej jeść i podgryzać :/ uh. No nic, do następnego :] buziaki :]
(Tak w ogóle - znowu im się coś spieprzyło, bo już trzeci raz usiłuję tego posta wysłać, a cięgle mnie wywala..grrr..)
-
Ja dziś 1300 kcal. Do godz 12:30 zjadłam chyba z 1000 i się wkurzyłam. Powiedziałam sobie, że skoro jestem taki obżarciuch to teraz musze odpokutować...i do końca wieczora zjadłam pół loda truskawkowego, jabłko i 2 łyżki musli. Jestem z siebie dumna..oby to trwało wiecznie :D :D :D Tzn nie moja dioeta :?
-
Brawo :] Jak tak się będziesz dalej trzymać to Twoja dieta pewnie już niedługo się skończy, a wiecznie to bedzie trwać Twoja piękna szczupła sylwetka :> Ja jestem po porannych biegusach - biegam po zalesionej wyspie Bolko z moim byłym :P Moj obecny troche kreci nosem, ale on ze mną nie może bo pracuje, a ja go przekonałam że lepsze bieganie z exem niz obawianie się zboczeńców w krzaczorach, nie?
To okropne, powiem Ci, jak większośc moich znajomych podchodzi do ruchu. Najczęsciej im się nie chce biegać bo nie, kolejny powód to to że bieganie jest nudne, a już najlepsi są ci co twierdzą, że nie pobiegają ze mną bo nie mają kondycji -_- Reczywiście, super argument - kurcze, no przecież ja nie wymagam od razu maratonów! A taki wooolny truchcik jest taka fajna sprawa przecież :]
Robię sobie właśnie poranek piękności - siedzę przed kompem nabalsamowana i z zieloną maseczką na twarzy :P Czego się nie robi dla wyglądu... ahh, słodka próźności.. hyhy :p
Ok, idę z siebie to zmyć, a później sobie poczytam :> Może Ty też byś Optymistko przeczytała Mroczną Wieżę? :P Pierwszy tom jest trochę gorszy, ale reszta...http://juny.koreanblog.com/images/emot/emot_s_03.gif
-
Ojej :? Czytania to ja mam już dosyć tych naukowych książek typu bioichemia Stryera wielkości średniej encyklopedii, albo chemii fizycznej czyli CZarna magia :? Jakoś mnie głowa boli od tych malutkich liter...wole oglądać filmy...to moja oasja...dlatego psrawiłam sobie ostatnio fajny zestawik głośników 5.1 ale nie mam czasu oglądać jak nbarazie, bo praca cały czas :? Dziś z dietą gorzej...
-
I znów deprecha, nawet mój facet sie dziś martwił co się dzieje ze mną :? A ja sama nie wiem...tak mi źle jakoś. Staram się jeść mniej ale jestem potem taka zmarnowana :cry: Nie wiem od czego to. Nie wysypiam się, chce mi się spać, ale nie potrafie, do tego nauka ( nareszcie się dziś zakończyła), ale za to praca...non stop :cry: Nie nawidze jej! Ale musze tam chodziś żeby mieć na wyjazd :cry:
-
Nie poddawaj się. Każdy miewa czasem te gorsze dni, które mogą niestety niepokojąco zwiększyć częstotliwość jeśli się ma za dużo na głowie. Ja pamiętam kwiecień, maj - matury, stres, nauka, stres, nauka.. i tak w kółko. Też nie mogłam spać :/ Masz oparcie w swoim chłopaku na szczęście - przytul się do niego mocno i pomyśl, że już za jakiś czas ten młyn się skończy i trochę odetchniesz.. mi pomagało. Wiem że łatwo mi tak gadać, kiedy nie mam nic do roboty i całymi dniami siedze na tyłku i się opieprzam :/ trzymaj się, dasz radę :> Buziaki :***
-
hello : ) )
3majcie się i nie łamcie się :)
Pgosia, Twój wątek ma dzisiaj fajniutka stronę :)
każdy ma gorsze dni, fakt, coś o tym wie, każda o tym wie... ;) No ale nei można sie poddawać :) Uda się!
ja np. wierzę, że jak schudnę będę się lepiej czuła, wiem o tym i dążę do tego. Bo czuję się czasami fatalnie!
Jak Pgosia wyniki? pewnie do 11.lipca stres, co? ;)
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaczki :**********************
-
Wiem wiem...nie poddam się, ale czasem to takie ciężkie. Z diety nie zrezygnuje, ale muszę się wziąć ostro, bo całe żecie mi się nie chce odchudzać :? Dziś na sniadanko pochłonęłam 360kcal...to dużo, ale ponoć śniadanie nie tuczy :) Zobazymy jak będzie dziś pod koniec dnia. A dziewczyny jak sądzicie czy mogę coś jeść o godz 22:30 bo wtedy własnie jestem w domu z pracy...Czy lepiej zabrać coś więcej do pracy i tam zjeść o rozsądnej godzinie?
-
witam : ))
Optymistko, nie poddawaj się i nie rób jakiejś ostrej diety, rygoru jakiegoś, bo później efekt jojo gwarantowany!! a ruszasz się?
sama sobie chyba odp. z tym jedz. o tak póxnej porze ;) Rezczywiście, to dobry pomysł :)
ewent. zjedz sobie jakis owoc, np. małe jabłko :) ale lepiej zjedz sobie coś w pracy :)
buziaczki :****
-
Ja na śniadanie potrafię czasem zjaść i 400 kcal :> Lepiej nie żałować sobie na śniadanie, bo czytałam że jak się z rana za mało anargii dostarczy to się później podjada cały dzień. Im się później jw tym bardziej idzie w pupę :> Więc jak mówiła Jenny, lepiej jedz w pracy wcześniej. Zależy czy jem musli, czy nie. Jenny, co rozumiesz przez to, że mój wątek ma fajną stronkę? :P
Hm.. co do matur, to ja miałam tyle stresu w maju, że już nawet ani o nich myśleć nie chciałam aż do wyników. Próbuję się dostać na Uniwersytet Wrocławski, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Nie mam pojęcia ile mniej więcej trzeba mieć % żeby się tam dostać, chociaż w zasadzie poszło mi nieźle - zazwyczaj mieszczę się w tej 7-procentowej grupie, ktora zdała prawie najlepiej (chociaż do tych czterech % naj-najlepszych troche mi brakuje :p). W każdym razie jeśli wyląduje na alternetywnej Politechnice Opolskiej to nie będzie tragedi.. byle tylko nie nasz uniwerek.. straszne rzeczy o nim słyszałam :>
-
żeganm się :) jutro wyjeżdżam na kurs muz! wrócę za jakieś dwa tyg!!!!
ładnie proszę mi dietkować!!!
a co do str., to chodziło mi o to, że ładna była, nr 15ście :D oto mi chodziło :P hehe :P
widizsz, zdolna jesteś :) zdasz! a na jaki kierunek chcesz iść? /pewnie doweim się za 2tyg. hehe :P /
3maj się :)
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuziaczki :************** pozdrawiam!
-
eh.. ale masz fajnie.. jedziesz sobie na 2 tyg i w dodatku nauczysz się czegoś fajnego :] Tylko trzymaj tam dietę :> Wybieram się na europeistykę, stosunki międzynarodowe i odważnie złozyłam jeszcze papiery na międzywydziałowe humanistyczne we Wrocławiu :p Jak wrócisz sobie za te 2 tygodnie to przeczytasz, hehe :P
Dziś był dzień ważenia, postępy wcale nie jakieś cudowne, ale są. Schudłam 0.6 kg a w biodrach spadły mi aż 2 cm :D niestety wszedzie indziej tylko 0.5, a brzuch to wrecz się powiększył :>
Ostatnio za dużo w mojej diecie słodyczy i takich nienajzdrowszych rzeczy. Chyba wynajdę sobie jakiś gotowy jadłopis. Chociaż może być ciężko, bo moi rodzice wyjechali i pewnie będę się stołowała u babć i teściowej. Ale i tak się strasznie ciesze, bo pojechali aż na 10 dni i przez ten czas będzie u mnie mieszkało moje bejbe :D I będziemy codziennie jeździć na rowerowe wycieczki. A zaraz jedziemy na bigos do jednej z babć, muszę jeszcze włosy wysuszyć. Pa i buziaki :**
-
Słuchajcie, ale dół.. jadłam dzisiaj bigos.. jadłam i jadłam.. strasznie go lubię.. wróciłam do domu iii.. nie wiedziałam, że bigos ma aż tyle kalorii! A ja myslałam ze ma mało i zjadłam jeszcze ciastko i dwa jabłka ;( Wyszło mi 1700 kcal, ale dół :/
Jutro to odbiegam :>
-
heh i Ty się tym przejmujesz? :D Ważne że nie przekroczyłaś 2000, taki jeden dzień nie zburzy Ci diety, wierz mi. Ja nawet się nie wyowiadam o moich postępach :cry:
-
A wiesz jak wygląda taka długa tysiącsiedemsetkaloriowa krecha na tle tysiącdwusetek w moim dzienniczku? Okropność :> Będę miała nauczkę, żeby więcej nie obzerać się czymś, jeśli nie wiem ile ma kalorii :P
Dzisiaj za to zrobiłam pomidorową super-zupę. wyszła mi tak dobra, że aż ciężko się nie pochwalić. A za chwilę idę z moim lubym po arbuza :>
A co to ma znaczyć że się nie wypowiadasz? :> proszę mi tu natychmiast powyliczać wszystkie grzechy i grzeszki, żeby je świat zobaczył i żeby Ci tu świeciło swoją obecnością i czuwały, żebyś więcej teraz tego nie robiła :>
-
Grzeszków było tyle, że nie sposób ich wymienić :oops: :oops: :oops: Zaczynając od lodów, przez wafelki, wieczorne objadanie i ok 2200 kcal dziennie przez ostatnie klilke dni :oops: :oops: Widzicie, ja nie wiem co się dzieje... Nawet nie chce mi sie słodycze tyle co ogólnie jeść!!!! Kurde :?
Ps. też tak kiedyś objadłam się fasolówką, bo myślałam eh warzywko to napewno ma mało kcal, a tu 100 g ma jakieś 340 kcal :? no i mój obiad wtedy miał jakieś 600 chyba :?
-
Wydrukowalam sobie jeden najbardziej mobilizujący mnie pościk - autorstwa pgosi :D i czekam na inne :D Dajcie mi kopa ale tak realnie, żebym w chwilach zwątpienia mogła sobie poczytać, widzieć jak Wam idzie,jak to robicie itp. Jeśli Wam się chce to napiszcie coś mobilizującego for me :roll:
-
O kurcze, czuję się zaszczycona :D Chyba przez jakiś czas będziemy musiały niestety dawać sobie rade we dwie, bo wszystkie dziewuchy gdzies pojechały. Ale wytrzymamy :> Postaram się Cie mobilizowac jak tylko sie da :>
Dzisiaj mój facet zbudził mnie jak wstawał do pracy, więc zwlokłam się z łóżka o strasznej siódmej godzinie i oto jestem :> trafiłam na BBC prime na aerobikowy program dla dzieci - aaa, rewelacja :P umiem już wykonać taniec kangura :P W końcu każda forma ruchu jest dobra, nie? :p
A wczoraj kolejny raz wyszedł mi brak wagi kuchennej - jak juz zezarłam kawał arbuza, zaczęłam się zastanawiać ile on może ważyć. Postawiłabym na jakies 300g, tymczasem jak odjełam trochę na skórkę i wyliczyłam sobie z wagi arbuziska to mi wyszło 700. Hm.. taki nieduży kawałek? Głupi arbuz.. chyba w końcu będę musiała w tę wagę zainwestować. Na szczęście historia z dużym czerwonym w środku skończyła się na ok 250 kcal no i miałam z głowy kolację.
Idę, bo nie dość że zaczynam gadać głupoty to jeszcze sie na bieganie umówiłam na 9. Buź :] :*