A ja dzisiaj moje drogie dałam dupy. Pożarłam talerz łazanek made by teściowa (ale były dobre :D) Nie wiem ile kcal mogą mieć łazanki, ale porcja była pokaźna, więc dowaliłam sobie 500 kcal no i wyszło 1500 :/ Teraz ten wielki czerwony dłuuugi pasek bedzie mnie prześladował po nocach. Ale przynajmniej byłam dzisiaj na aerobiku, ostro przez godzinę, więc mam nadzieję że to się jakoś wyrówna i wyjdzie mi dzień bez ruchu po prostu :]
Aha, ćwiczeń też nie zrobiłam :p (no ładny daję przykład mojej grupie wsarcia :> ). Eh, idę chociaż szóstkę zrobić. Bye :]

edit: no i oczywiście gratuluje katteey że wytrwała u babci, dla mnie babcine i tesciowine zarełko to jest niestety pogrom (już ich więcej nie odwiedzę! :p)
a malutką chcę pocieszyć, ze o ile sie nie mylę to jeszcze tylko trochę do wakacji, (a ja mam ich 4 miesiące, haha ha ha :P) :]