Dziękuję Ci Kochana za wspaniały list! Rozumiem Cię jak to jest żyć w cieniu kogoś szczuplutkiego - mam kuzynkę, która jest w takim samym wieku co ja - i zawsze, od urodzenia, byłyśmy przez całą rodzinę porównywane. Ona zawsze miała niedowagę, była po prostu chuda jak patyk, zajadała się chipsami, pizzą, a i tak nosiła najmniejsze rozmiary i wyglądała świetnie. A ja? Klops. Twoje porównanie do Flipa i Flapa bardzo tu pasuje... Oczywiście, nie trzeba wspominać, jak taka sytuacja wpływa na samoocenę i poczucie własnej wartości, gdy od zawsze jest się "tą gorszą, bo grubą." mam pecha, bo wiem, że mam genetyczne skłonności do tycia, a dodatkowo, w okresie dojrzewania, wszystkie smutki "zajadałam". ja już po prostu tracę nadzieję, że uda mi się trwale schudnąć, bo gdy myślę, że już nigdy mam nie zjeść czekolady albo lodów, to mi się odechciewa odchudzania... nie rozumiem, dlaczego inni mogą jeść wszystko w ogromnych ilościach i są szczupli, a ja nie... najgorsze, że nie mam wsparcia dookoła, bo wszystkie bliskie mi osoby cały czas wypominają mi, że ważyłam 56 kg i znów przytyłam. mam nadzieję, że tutaj znajdę siłę...