Witaj Magdaleno!
Mam na imię Agnieszka. Ja mam 23 lata mam wprawdzie mniej do zrzucenia ale przychodzi mi to z ogromnym trudem. Mam 159 cm wzrostu i ważę obecnie 62 kg. Jeszcze 13 czerwca ważyłam 65kg. postanowiłam się odchudzać ale że lubię jedzenie więc nie liczyłam kalorii. Jadłam 3 posiłki dziennie dowolne i ćwiczyłam ok 0,5 godz dziennie. Przez dwa tygodnie schudłam tylko 1kg. Więc zaczęłam liczyć kalorie do 1100kcal na dobę i ćwiczę (kręce hula hop-podobno rzeźbi talię, troszkę skaczę na skakance-okropnie męczące i robię inne ćwiczonka, czasem pojeżdżę na rowerze). No i na niej chudnę jakieś 1kg na tydzień.
Wszytsko było by dobrze gdyby nie napady głodu!!! Przez 12 dni diety miałam 3 ataki i nie opanowałam się a wczoraj tak się nażarłam placków że miałam ochotę zwymiotować ale zrezygnowałam. Wiesz taka dietka nie jest zła (z ograniczeniem i liczeniem kalorii) tylko dla mnie okropnie trudna. Poszukaj w necie liczników kalorii. Sprawdź jakie masz zapotrzebowanie. Na schudnięcie 1 kg potrzeba stracić 7000kcal. Ale jak dorzucisz ćwiczenia schudniedz ładniej , szybciej i trwalej. Skóra nie będzie obwisła, moje nogi zaczynają się kształtować a miałam naprawdę okropne. Właściwie to właśnie nogi i biodra są moim problemem.

Rozpisałam się ale tak naprawdę jestem zła na siebie za wczoraj bo przesadziłam i to sporo i musiałam się wyładować.

A tak naprawdę najlepsza dieta to JP czyli tradycyjne jedz połowę. Bo wtedy jesz wszytsko i organizm nie domaga się potem jedzenia w tak drastyczny sposób że ja nie wytrzymuję i się poddaję. Ale tym razem jestem silniejsza i dziś dalej trwam na diecie bo mam wsparcie w pewnej dziewczynie którą właśnie poznałam na forum, Bo (jak większość pewnie odchudzających) w domu tego wsparcia nie mam.

Najważniejsze to ograniczenie jedzenia i ruch. Nic tak nie pomoże żadne tam specyfiki, herbatki i diety cud. Nie ma cudów tu jest walka z tłuszczem i własnymi słabościami. I tylko od nas samych zależy kto tą walkę wygra