Pokaż wyniki od 1 do 9 z 9

Wątek: Czy pocztek jest trudny??

  1. #1
    gosiaczek44 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie Czy pocztek jest trudny??


    Wiem,ze to moze dziwny temat i glupi,ale moze ktos ma inne zdanie(??!!)Chcialabym w koncu zaczac walczyc z tym co mam (a mam 74kg przy wzroscie 162cm) Na razie nie wierze,zeby mi sie to udalo...Mam JUZ 19 lat,a jakos nie widac poprawy jezli chodzi o moja wage.Moze ktos ma podobne problemy??Czekam na Wasze historie.Jestem tutaj nowa i jeszcze nie wiem jak to wszystko dziala,ale mam nadzieje,ze sie w tym polapie Czekam na Was!!

  2. #2
    terazsieuda jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    29-02-2008
    Mieszka w
    Drezdenko
    Posty
    13

    Domyślnie

    hej Gosiaczku...

    moja historia... hmmm... tez jest mi trudno zabrac sie za siebie, bo uwazam, ze mam lekko walniety stosunek do jedzonka. walcze z tym i pewien sukces mam juz na swoim koncie, bo bylam dokladnie w Twoim wieku, kiedy opamietalam sie po dluugim okresie obzarstwa. Pierwszy raz zaczelam odchudzac sie juz w podstawowce, a okres szkoly sredniej to ciagle skoki wagi.. raz porzadnie w gore, raz w dol. ogolnie ciagle tendencja wzrostowa.

    mam 158cm wzrostu, a kiedy dumnie sciskalam w lapach swiadectwo maturalne nosilam zawstydzajace 72kg na swoim biednym szkielecie. Zaczynaly sie wakacje, a ja musialam sie kamuflowac w wielkiej bluzie i dzinsach co budzilo powszechne oburzenie otoczenia. Zaczelam sie odchudzac- niezbyt zdrowo, ale we wrzesniu warzylam juz 65kg i bylam przeszczesliwa. potem wyjechalam na studia i udalo mi sie utrzymac te wage.

    Kiedy poznalam mojego chlopaka wazylam ok 62kg. niestety chcac mu dogodzic gotowalam pyszne obiadki i tak dobilam znowu prawie do 70kg. Dwa lata temu przeszlam na zdrowsze odzywianie, a od roku staram sie nie jesc kolacji. Ostatni posilek przypada wiec na okolo godz.16ta. Czasami ciut wczesniej, czasami pozniej. nie potrafie jesc jak wrobelek, wiec jak jem to porzadnie. Zrezygnowalam z bialego pieczywa, ale posilek bez dopychacza typu:ciemny chleb, makaron, ryz lub ziemniaczki prowadzi jedynie do tego, ze wczesniej czy pozniej znowu musze cos pozrec. na dzien dzisiejszy waze ok 58kg,ale nie jestem zadowolona ze swojego wygladu i baaaaaardzo chcialabym zejsc do 55kg. czy na tym sie skonczy?! dobre pytanie...

    diete zaczynam prawie codziennie od nowa, a przynajmniej srednio raz na tydzien. Z ruchem tez bywa roznie- niektore dni sa bardzo aktywne, w niektore nawet nie ruszam sie z domu i krzesla. Jedno jest pewne- im mniej mysle o tym, ze sie odchudzam- tym lepsze mam wyniki, bo nie mysle tez o jedzeniu

    ale sie rozpisalam... mam nadzieje, ze ktos to przeczyta......

    Ola

  3. #3
    gosiaczek44 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Oczywiscie,ze przeczytalam i bede tak robic z kazda przychodzaca do mnie wiadomoscia(chociaz sie postaram). Gratuluje tego czego juz nie masz(kg) i mysle,ze uda Ci sie Olu Wirze w Ciebie calym serduszkim,a chyba mam duze hihi Od dzisiaj jem jogurciki,kefirki,owoce i warzywa Bez chlebka i ziemniakoow juz nauczylam sie zyc,bo nie ciagnie mnie do tego typu jedzonka za bardzo.Jezeli ktos kto tu sie zjawi i to przeczyta ma ochote sie przylaczyc do mnie to zapraszam!!Na dzien dzisiejszy wga wyjsciowa 74 kg(chyba)No czas powoli klasc sie do loozeczkaDziekuje jeszcze raz Olu za Twoja wiadomosc i zapraszam goraco do pisania innychDo "uslyszenia"!!

  4. #4
    marcyssia jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    24-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hej, gosiaczku mamy prawie takie same wymiary (ja mam 74kg przy 159 cm). Powiem szczerze, ja tez zawsze zostawialam odchudzanie na "od jutra". A w to "jutro" co bylo? znowu to samo, czyli odchudzanie "od jutra". To bledne kolo mogloby trwac do konca swiata Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze bylo to, ze z dnia na dzien spadala moja samoocena. doszlo do tego, ze czulam sie beznadziejnie, nic mi sie nie chcialo, do wszystkiego bylam nastawiona na nie, nie chcialam sie pokazywac ludziom i wychodzenie z domu nie bylo czyms przyjemnym (ale spoko, nie wpadlam w jakas chorobe psychiczna czy fobie ) I to bym nazwala problemem psychicznym, jesli chodzi o poczatki dietkowania...

    A jak juz udalo mi sie wytrzymac pierwszy dzien na diecie, to pojawialy sie u mnie problemy fizyczne... Po prostu zle sie czulam, bylam ciagle zmeczona, najgorszy byl bol glowy nie do wytrzymania wrecz, nadcisnienie (bolaly mnie tez oczy - masakra) i wymiotowalam. Nie wiem czemu tak moj organizm reagowal na zmiany, bo mozecie mi wierzyc, ze byly to zmiany rozsadne, zgodne z zasadami zdrowego zywienia.

    W kazdm razie, dla mnie poczatki diety nie sa najciekawsze (psychologiem nie jestem a wymadrzam sie jakbym co najmniej doktorat miala - ale to moje spostrzezenia tylko)

    Wniosek jest jeden - do odchudzania trzeba dojrzec, wszystko siedzi w glowie, wszystko mozna przezwyciezyc, nawet swoje slabosci. I tego wlasnie wszystkim zycze cala soba (a sporo mnie jest )

  5. #5
    gosiaczek44 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Widze,ze kolejna osobka napisala Bardzo mnie to cieszy,poniewaz jestem tu od wczoraj i milo jak ktos odpisuje Godzina prawie 12.30,a ja dopiero pool godziny temu wstalam-wstyd Znowu sniadanie bede jadla o 16-hehe,bo tak mam autobusik do pewnego sklepu
    Marcysiu bedzie dobrze Ja juz bylam pod opieka kliniki w Poznaniu, w Zielonej Górze; kardiolog roowniez mnie "maltretowal", a i tak niec nie pomoglo... Jestem tego samego zdania,ze wszystko zalezy od psychiki Tylko jak tu ja namówic na to co ja chce hihi Czekam na Twoja dalsza relacje,bo moze to "jutro" naprawde nadejdzie... Zycze powodzenia

  6. #6
    Aga Tok jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    hej! ja przy wzroscie 169cm wazylam 70,5 kg i byalm z tego powodu bardzo nieszczesliwa. powiedzialam wiec sobie-DOŚĆ!! Od 22 kwietnia do polowy maja bylam na diecie ok.1200 kcal(nie liczylam ich wprawdzie,ale tak ok.tyle wychodzilo), nioe jadlam zeimnaiakow tylko ryz, ryby, mieso tylko drobiowe,duzo owocow i warzyw, czasem cos slodkiego, pilam ok.2 l wody dziennie, duzo sie ruszalam.. schudlam w tym czasie do 64,5 kg,ale potem te 2 kg nadzrobilam ale nie tyje juz wiecej,mimo tego,ze troche,,nadrobilam'' te stracone kalorie. dzieki cwiczeniom nie mam efektu jojo, z czego bardzo sie ciesze. od srody przechodze na diete 1000 kcal,a potem moze zrobie ,,13'. chi\cialabym schudnac przynajmniej jeszcze 10 kg, a najlepiej 15.3mam kciuki za ciebie!!zobaczysz,uda sie!!

  7. #7
    far from normal jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    witam a ja pozwole sobie nawiazac do tematu: czy poczatek jest trudny..? hmm, moim zdaniem, drogi gosiaczku wcale nie jest trudny ! najtrudniejsza jest ta swiadoma, z calym przekonaniem decyzja o poczatku - prawdziwa decyzja a nie kolejne: od jutra, wiec dzisiaj musze sie pozegnac z jedzonkiem znamy to wszystkie, oj znamy

    ale poczatek moze byc fajny, wlasnie dlatego ze jest poczatkiem - pomysl sobie, ze dieta to nowa przygoda i tak ja traktuj - troche jak zabawe, troche jak eksperyment pomysl, ze niektorzy chetnie pozbyliby sie swoich doswiadczen w tej dziedzine wlasnie w zamian za swieze podejscie do zagadnienia - za ta niezlomna wiare w to, ze uda sie

    uwierz - i sprobuj, nie masz zadnych zlych doswiadczen z dietka, wiec ciesz sie nia, opisuj nam jak ci idzie, smiej sie z malo kalorycznych serkow, przepros ze zdrowym jedzonkiem Naprawde dietka nie musi byc straszna, moze byc fajna - zreszta przekonaj sie sama 19 latek to mlodosc w pelni - sama mam tyle hehe a nie mam sie za babcie niedolezna

    zycze powodzenia i wiecej wiary
    uda Ci sie, zobaczysz

    pozdrawiam
    far

  8. #8
    niezapominajka19 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witajcie Hmm , no więc widzę , ze nie jestem tu sa,ma. ja tez zawsze chciałam sie odchudzac , schudam 2 kg,m przytyłam 7 i tak w kółko. Obudziłam sie dopiero, gdy moja waga zbliżała sie już do setki.....było 95 kg przy 172 cm wzrostu. Wtedy powiedziałam stop, muszę coś z tym zrobić . Od tego czasu minęło 88 dni a ja nadal walczę dzielnie o każdy gram. na razie chyba wygrywam, ale wiem, ze to dopiero początek. Obiecałam sobie, ze tym razem nie zboczę z raz obranej drogi. I nie zboczę , chociaż wiem, że łatwo nie będzie.
    Hmm, początku chyba do trudnych nie należały ( a może nie należą.bo te moje 88 dni to dopiero początek przecież ), ale za łatwe tez nie można ich uznać . Wszystko zależy od siły woli . Moja nieco szwakuje, ale nie pozwolę jej sie złamać .

  9. #9
    gosiaczek44 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-06-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dlugo mnie tu nie bylo...PRZEPRASZAM Po tym czasie moge Wam powiedziec,ze milo slyszec od kogos:"Goska czy Ty schudlas??" 4 kilo jednak robi rooznice w samopoczuciu. ! wrzesnia wyjezdzam do Niemiec i pewnie znowu pozbede sie paru kilogramoow,poniewaz w Reichu bede 10 miesiecy i nie bede tam lezec W koncu cos sie zmieni,ale trudno bedzie bez mojego misiaka... Mam nadzieje,ze wytrzymam tyle bez niego i po tym czasie wrooce i bede juz z nim na stale Oby tak bylo... Pozdrowionka i dziekuje za wpisy

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •