-
odchudzające się młode mamy :)
Dziewczyny!!! Szczególnie mamy małych i średnich dzieci - jak sobie radzicie z trzymaniem linii
Moją największą zmorą są WIECZORY. Wracam z pracy i jestem zmęczona. W domu muszę jeszcze często dokończyć coś albo przygotować na następny dzień w pracy...
No i odbieram dziecko z przedszkola i wracam do domciu. Jak mam siłę, to wychodzę z małą na spacer, bawię się, trochę sprzątam, trochę gotuję.
Potem przychodzi wieczór...mała zasypia koło 21. A ja albo muszę coś pisać na kompie i urozmaicam sobie pisanie podżeraniem, albo nudzę się totalnie i żrę z tych nudów.
Rady typu: wyjdź do kogoś, zaproś koleżanki raczej odpadają, bo mam kilkulatka i nie mogę sobie tak po prostu wyjść jak dziecko śpi...
A najgorsze są te właśnie późnowieczorne godziny. Chodzę spać koło 23-24, a przez ten czas można zeżreć naprawdę DUŻO, uwierzcie mi
-
Witam
Ja też jestem młodą mamą . Mam dwuletniego synka Kubusia, jest moim najwiekszym skarbem. Ja akurat nie pracuję, zajmuję się dzieckiem. zresztą nigdy nie pracowałam. Ale postanowiłam już że na poważnie zaczynam szukac pracy, i tylko trzeba wprowadzić to w życie.
Jeszcze rok temu robiłam dokładnie to samo co ty. Jadłam i to w dużych ilościach, ale nie tylko wieczorem. Przez cały dzien. Wreszcie w lutym się zebrałam do kupy i startując z wagi 76 kg schudłam do 62 kg. NIe powiem zeby przyszło mi to łatwo, ale jakoś się udało. I już bardzo niewiele mi zostało do wymarzonego ideału siebie samej
Na wieczór polecam rozmowy z mężęm/partnerem, lub ćwiczenia, lub czytanie ciekawych książek. Albo my, dziewczyny z forum. A jeśli już musisz jeść, to przygotuj sobie półmisek świezych warzyw, obierz, pokrój w cienkie paski i powoli się nimi delektuj. Może nie jest dobrze jeść tak późno, ale lepiej zjeść warzywka niż napchac się chlebem albo czekoladą.
W każdym razie najlepszym rozwiązaniem byłoby gdybyś po prostu w momencie kiedy czujesz że możesz nie pokonać GŁODA to idź spać. Tylko na zdrowie ci wyjdzie.
Pozdrawiam i trzymam kciuki
-
Witam!Mam 2 coreczki,Ola 8 lat i Victoria 6 TYGODNI!Jak narazie mam sporo czasu na obzeranie sie...szczegolnie slodyczami.Obecnie nie pracuje,bo zajmuje sie"swiezo" narodzonym malenstwem.W grudniu wracam do pracy i chcialabym [/u]jakoswygladac.Po urodzeniu starszej corki zostalo mi 7 kilo i za nic w swiecie nie dawalam rady tego zrzucic.Probowalam przerozne diety ale do wagi sprzed ciazy nie udalo mi sie wrocic.W drugiej ciazy przytylam 21 kilo!!!No i jest jeszcze gorzej.Gubia mnie te cholerne slodycze.Potrafie caly dzien sie dzielnie trzymac ale jak przychodzi wieczor to koniec ze mna.Zero silnej woli!Katastrofa!Nawet teraz skonczylm wsuwac batonik!Obiecujac sobie przy tym ,ze juz nigdy wiecej!Bo wlasnie przed chwila znalazlam to forum i zarejestrowalam sie.Moze to cos pomoze.POZDRAWIAM!Musimy sie dzielnie trzymac!
-
Hej - dopiero sie tu zarejestrowałam.
Urodziłam trzecie dziecko - po dwóch ciążach bez problemu wracałam do swojej wagi - 50 kg. W tej chwili moj trzeci synek ma 10 m-cy - a ja z wagą nie mogę sobie poradzić. Zostało 59 kg i koniec ! Przeglądam moje ciuchy z przed ciazy i mam doła...
-
Od kilku dni rozmyslam nad tym,co moge zrobic aby schudnac.Wlasciwie nie moge robic zadnej diety poniewaz karmie piersia.Wiem,ze powinnam zaczac odzywiac sie we "wlasciwy"sposob.Ale jaki?Jak oduczyc sie podzerac slodkosci,ciasteczzka,lody?!RATUNKU!!!!!Dziewczyny pomozcie!POMOCY!!!!
-
olpama pomyśl o dziecku karmisz go śmieciami. Zacznij jeść zdrowo Żadnych panierek chleba bułek tłustego, słodyczy. Ja popełniłam błąd jak karmiłam wcinałam co popadnie no może miałam pewne ograniczniki że tego nie wolno ale jadłam 3 razy tyle niż powinnam i w rezultacvie w czasie karmienia utyłam..... Jak nie ciąża to karmienie. I zrobiła się ze mnie beczułka.
och te ochydne słodycze co ja bym dała żeby o nich nie myśleć???? Na początku moich zmagań z tłuszczykiem nie kusiły mnie tak słodycze a teraz non stop mnie prześladują. a jak już wezmę jeden kawałek czekolady to tak jakby tamę otworzyć wszysko podjadam.
ewelinka30 napewno kiedyś ci się uda . trzymam kciuki
Kitola a ja swoje a jak tam brzusio??? Bo mój się pogorszył zauważyłam że jak trochę przybrałam na wadze to zmarszki się zmniejszyły a jak znowu troszeczkę schudłam to się pogłębiły rany mam nadzieję że nie będę miała tego paskudztwa do końca życia ile może się regenerować skóra brzucha po porodzie??? Wiem że rostępów nigdy się nie pozbędę ale jakkby skóra się naciągnęła tonie byłyby tak widoczne czy to jest wogóle możliwe????
pannakonda wiem że do 24 można opróżnić całą lodówkę Kitola ma rację najlepiej iść spać. Albo wieczór dla siebie depilacje kremowanie mycie suszenie kręcenie wyrywanie obcinanie malowanie i jesteś tak padnięta że o jedzeniu nie myślisz idziesz spać.
[/quote]
-
hej
Juem mamy tak zwany zwiotczały brzuch, czyli za szybko schudłyśmy, bo ja mam tak samo, taki brzydki sflaczały i pomarszczony. Na głównej stronie diety.pl był parę dni temu jeszcze artykuł o brzuchu i tam pisali co z nim mamy zrobic, ale już nie pamiętam co. Poczytaj sobie, ja tez przypomnę sobie co to mądrego pisali.
Ale wolę miec go miętki i pomarszczony, byle mały. Niestety ja go mam dalej duży, sflaczały i pomarszczony
Olpama co do karmienia, to Juem ma rację. Słodycze won, tluste żarcie won, panierki won, śmietana do zupy won. I jedząc lekkostrawne jedzenie wcale nie zaszkodzisz dziecku, nie mam na mysli produktów light, bo na nie podczas karmienia bym się wcale nie zdecydowała. Nie pamiętam jakie jest zapotrzebowanie kaloryczne karmiącej mamy, ale dowiedz sie, i staraj sie układać dla siebie zdrowy jadłospis do tego limitu i trzymać sie go. Nie podjadaj,nie jedz fast foodów. I ćwicz, możesz a nawet powinnaś ćwiczyć , wtedy brzuch szybko ci sie obkurczy. Spokojne półbrzuszki możesz robić. TO że karmisz, nie powinno być wymówką. NIe polecam aerobiku ani siłowni podczas karmienia, ale joge, albo lekkie ćwiczenia gimnastyczne. Bez ruchu ani rusz
-
Ja po ciąży (78kg w ostatnim trymestrze) w miarę schudłam, tzn. prawie wróciłam do wagi sprzed porodu w ciągu miesiąca chyba (66 kg), bo karmiłam młodą cycemi duuuuuużo łaziłam z nią, potrafiłam łaziś 4-5 godzin jak była ładna pogoda!!! Nudziło mi się w domu, więc brałam małą w wózek i kilka razy dziennie łaziłyśmy na spacer...
No ale potem zaczęły się frustracje, powrót na studia i ZAWSZE idąc na uniwerek kupowałam sobie oromnie długą Princessę, żrąc ją po drodze, potem żarłam już dwie dziennie, w ogóle coraz częściej zapychałam smutki słodyczami i wkrótce ważyłam prawie tyle co przed porodem (74 kg!!!). Wzięłam się w garść i korzystając z tego, że miałam mało zajęć schudłam pięknie do 64 kilo!!! Jadłam mnóstwo warzywek, biegałam codziennie, ćwiczyłam (kiedy mała spała rano) i piłam hektolitry wody.
No ale wróciło to zasraństwo znowu i po pół roku tycia (76 kg ) wracam do walki. Jest mi cholernie trudno, bo pracuję, mam dużo obowiązków, a ja kiedy nie jem robię się ta wściekła, tak wściekła, że mogłabym zabić
Ale poczyniłam już kilka kroków:
1. biegam kiedy mała ogląda dobranockę albo wstaję pół godzinki wcześniej (od 4 dni)
2. liczę kalorie, skrupulatnie zapisując, co wchłonęłam
3. piję duuużo pu-erh i zielonej
Mimo, że nadal się obżeram (co prawda mniej niż jeszcze trzy tygodnie temu) waga wskazała ostatnio -0.8 kg. Jest to już jakiś postęp. Mam nadzieję, że uda mi się udoskonalić plan odchudzania, no i przede wszystkim go wykonywać!!!
Pozdrawiam :P :P :P :P :P :P :P
A to moje zmagania: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=66978&highlight=
-
Witam
Szkoda ze tyle razy dopadło cię jojo, postaraj się tym razem już schudnać trwale, bez takich przygód, bo w ten sposób tylko strasznei rozregulowujesz sobie organizm i przemianę materii i zwiększasz ryzyko ponownego jojo.
Wiem że latwo mi się ględzi, ale może tym razem zanim kupisz princesse to przemyślisz to i nie zjesz jej. Jesli czujesz że wpadasz we wściekłość bo nie mozesz sie najeść, to połóż się na ziemi i rób brzuszki, po kilkudziesięciu zlość powinna przejść.
Doskonale rozumiem co czujesz, bo też tak mam. I staram sie zawsze mieć w lodówce dużo "zieleniny" i przy napadzie obżarstwa najpierw ją wyjadam, po zjedzeniu całej sałaty lodowej i zaspokojeniu potrzeby gryzienia itp. atak przechodzi. MIej zawsze rzodkiewki, paprykę , ogórki, sałatę i chociaż cię będize ciągło do czegoś innego to najpierw to jedz. NIe dość że zdrowo to obejdzie się bez wyrzutów sumienia i dodatkowych kilogramów. Słodyczy , jesli jest taka szansa, nie trzymaj w domu, ale przy dzieciach to jest trudne. To dla siebie kup takie co mniej tuczą, jakieś batoniki z pełnego przemiału, itp, gorzką czekoladę i kiedy czujesz że musisz zjeść cos słodkeigo to zjedz ząbek lub dwa gorzkiej i nie bedzie tak źle.
Też mam co jakiś czas jazdy na czekolade, ale teraz najwyżej zjem pół czekolady, bo kiedyś , przed odchudzaniem to wyjadałam wszystkie czekolady z szafki, potem było mi wstyd przed meżem i szłam do sklepu i kupowałam takie same i odkładałam do szafki
Teraz już tak nie robię. I wiem że to nie wróci. Bo ja tu rządzę.
Życze powodzenia i trzymam kciuki
-
Hej!Jestem tu calkiem swieza,ale po przeczytaniu kilku ciekawych zdan,czlowiekowi odrazu sie w glowie rozjasnia.Dziewczyny!Zdopingujcie mnie jakos!Chcialabym tak jak wiele z Was osiagac sukcesy.Postaram sie odrzucic slodycze.Dzis zjadlam tylko jeden malutki herbatniczek,a to dla mnie i tak ogromny postep! Macie racje,nie moge tej mojej niewinnej corci zasmiecac!Pozdrowienia for all!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki