Napiszcie, jak to u Was wygląda. U mnie wczoraj była awantura. Mój chłopak stwierdził, że wpadłam w paranoję (nigdy wcześniej nie widział, żebym się odchudzała). Naoglądał się programów o bulimii i anoreksji i prawie że pod drzwiami toalety podsłu****e, czy ja nie wymiotuję przypadkiem. A ja się naprawdę racjonalnie do tego wszystkiego zabrałam. Jem wszystko ale nie przekraczam 1000kcal dziennie. Do tego jakieś witaminki i tyle. Nie chodzę głodna, piję dużo wody. Podejrzewam, że on się wystraszył tego mojego ciągłego liczenia kalorii. Stwierdził też ,że ja się dla niego odchudzać nie muszę. A co do jasnej anielki-dla siebie to już nie można? Nie chcę wiecznie biegać w spodniach i t-shirtach!!! Nawet doszło do tego,że boję się przy nim coś tu pisać. Fakt, że nie rozumie po polsku, ale nie będę go okłamywać.
Trochę żalu z siebie wylałam, to mi lepiej.
A jak tam u Was: wspierają, czy pukają się w czoło?
pozdrawiam.Gośka.