-
ufff zyjesz
rozumiem rozumiem ten brak czasu i wybaczam oczywiscie... ja tesh mam go malo
matura z historii rozsz jest trudna, ale jesli sie przylozysz to dasz rade! skoro lubisz ten przedmiot to dlaczego mialabys nie sprobowac?> chyba ze nie czujesz sie na silach ... uwierz w siebie! i tak jeszcze sporo czasu zostalo ...
co Ty, ja nawet o diecie nie mowie, bo masakra po prostu jest - dzis mam zly dzien, siedze ciagle w domu i sie ucze i ciagle jem... nawalilam jush na calej liniii, ale trudno....planuje sobie jutro zrobic dzien bez jedzenia, same plyny, ale zobaczymy co z tego wyjdzie ...
odezwe sie niedlugo, tymczasem Tobie zycze udanej wycieczki! wypoczywaj sobie;*
-
dziś fatalnie, miało być pieknie wszystko sie układało az do teraz nie jadłam słodyczy cały dzień a teraz co? byłam jak na głodzie narkotycznym, zdenerwowanie, niepokuj, brak koncentracji... nie mogłam sie uczyć zjadłam 2 kranczery i 1 snkersa w 10 minut
-
bannera słuchaj,kto ci kupuje te słodycze? Ty sama ,czy ktoś z rodziny?
ja kiedys pod wpływem silnej motywacji poprosiłam rodziców o nie kupowanie mi słodyczy,zebym nie wiem jak skamlała i zadziałało,nie kupują
a żeby sama nie kupowac poprostu staram sie nie nosic pieniedzy ze sobą,a jesli juz to grubsze,zeby w razie czego miec kase na potrzebne rzeczy,ale zeby szkoda było rozmienic na drobne na batona i to tez pomaga,bo jesli w domu nie ma sie nic co kusi to tego nie zjesz,
a jeśli juz baaardzo cie przypili (ja mam tak przed okresem,ze musze raz zjeśc cos obrzydliwie sloodkiego,bo bedę krzyczeć ) to pójdziesz do sklepu,ale to juz zawsze inaczej,bo albo sie nie chce i lenistwo góruje nad ochotą,albo idziesz (z odliczona kasą )po konkretną 1 rzecz, mozna tez wybrac zamiast wafla w czekoladzie ,tego bez-zawsze to te kilka kalorii mniej-dobre i tyle
spróbuj
zycze powodzenia
-
oj bannera, do roboty ale to juz! nie zalamywac się prosze! to jeszcze nie koniec swiata ze zjadlas 3 slodkie rzeczy w 10 minut ... kazdemu moze sie zdarzyc! postaraj sie aby te wpadki nie mialy czesto miejsca
ja musze sie pochwalic bo dzis wlasnie mam dzien w ktorym po raz pierwszy od kilku tyg zjadlam mniej wiecej 1200kcal, czyli zgodnie z dieta idealnie wrecz... poza faktem ze jestem teraz glodna i nie wiem jak zasne...
Bannera, nie wiem co Ci moge poradzic! sluchaj, a moze sprobujesz czegos takiego ...
Ja przez wakacje staralam sie jesc wszystko, ale w malych ilosciach i poskutkowalo - schudlam, spozywajac i slodycze, i pizze wiem ze brzmi to moze niemozliwie dla Ciebie, ale wyksztalcilam wowczas sobie w glowie takie myslenie - moge jesc WSZYSTKO tylko musze robic to z umiarem nie mialam zadnych ograniczen, nie myslalam o tym co moge zjesc a czego nie i to jest najlepsze wyjscie, bo nie ciagnie Cie do tego co zakazane! skoro teraz wmawiasz sobie ze nie mozesz jesc slodyczy itp to Cie bardzo do nich ciagnie i wtedy ciagle podupadasz na diecie ... przeanalizuj to to co mowie, jest trudne, ale najlepsze w Twoim przypadku ... mozesz sobie przeciez ustalic - jem snickersa ( lub inna ulubiona rzecz ) np raz w tygodniu ... albo jem kazdego dnia, ale po kawalku malym ... przeciez od tego sie swiat nie zawali
przemysl to - to naprawde dziala ... i pamietaj ze: TO CO ZAKAZANE NAJBARDZIEJ KUSI
rady Mammam tesh sa dobre - tak samo robie w 90% skutkuje
pozdrawiam
-
DZIEKI ZA RADY jesteście kochane i dajecie poczucie, że jednak da sie coś z tym zrobić juz pare osób poradziło mi bym własnie codziennie ale w małych ilościach pozwalała sobi na jakies pyszności i chyba tak zrobię... jutro dzień 1 mam nadzieje po raz kolejny, że mi się uda ws umie nie przekraczam tej mojej magicznej liczby zapotrzebowania energetycznego, ale nie chce jeśc niezdrowo. zapytałam sie dietetyka, czy np mieszccząc się w limitach i jedząc słodycze się utyje, hmm, ciekawe co mi odpisze
nie mogę sie skupić na nauce, kurcze jak bym chciała wyjśc tego bagna które sobie sama zaserwowałam...
waga ciagle pokazuje 60 a dziś nawet troszkę mniej... nie wie czemu, przecież wciąż obżeram się słodyczami? możliwe, zeby ilośc moich mięsni malała? ale od czego? przecież restrykcyjnej diety nie mam!
no nic, dziś cały wieczór spędziłam na użalaniu się nad sobą ( jak wiele wieczorów wrzesnowych ) także juz się raczej nie poucze, spadam tj. udezam w kimono hiehiehie, ciekawe czy zasne, bo zawsze chodze spac ok 24.00 a teraz dopiero 22.00 hihihi, a co tam! raz się zyje nie? można sobie pospać :P
zresztą tyle dobrze, ze jak śpię to nie jem :P no ni spadam, oooo! może trochę na rowerku pokrece CYA!!
:*
-
Kurcze szkoda że tak późno trafiłam na ten topic!
Jakbym czytała o sobie. Słuchaj tez byłam uzależniona od słodyczy. Czekolada 3x dziennie, a jeśli nie to cała się trzęsłam. Nawet nie wiem kiedy się uzalezniłam, tata zawsze zpracy przynosił słodycze i było to dla mnie czymś naturalnym, że codziennie jem coś słodkiego. Jeśli chcesz uwolnić się od nałogu, kochana nie da rady musisz całkoiwcie zrezygnować z łakoci.. Jesli chcesz się pozbyć problemu trzeba go porpostu wykorzenić. Popierwsze dietka oczyszczająca, która odtruje cię od batonów, tzw detox. Jest cięzko jest baaaaardzo cięzko ale mam kilka patentów, żeby było trochę lzęj
Jedz dużo owoców, aż do zrzygania, ważne żeby podniesć poziom cuikru we krwi tak abyś nie telepała się bez dziennej dawki czekolady. No i ryba, ryba podnosi poziom cukru i utrzymuje go na parę godzin!
Bannerko, dałam radę, a był czas kiedy nie umiałąm skupić się na żadnej czynności, cłay czas yślałam co by tu sobie schrupać dobrego. Zupełnie jak ty. I wiesz co? W takich chwilach poprostu się wyłącz, najlepiej przy dobrym filmie, który wciąga. Albo porozmawiaj z przyjaciółmi, cudz eporoblemy odwracają uwagę od własnych
Uda ci się kochana, tlyko rzuć te batony, nie usprawiedliwiaj się, walcz!!
Słodycze są zbędne dla funkcjonowania naszgo org. nie maja ŻĄDNYCVH wartosci odzywczych, to takie śmieci tylko w ładnym opakowaniu
Dasz radęęę!!!
-
HEj bulek 17! dzieki że wpadłaś, bardzo optymistycznie mnie nastroiłaś czyli mówisz, że jednak się da? ;( ja już sama do siebie nie mam siły, ale masz rację z tym detoxem... wpadnij do mnie jeszcze opowiedz trochę jak ci się udało wyjść z uzaleznienia, bo wogóle... mam trochę pytań hehe
- czy długo trwał Twój detox?
- czy teraz myslisz jeszcze o sodyczach? masz słodyczowe chcice?
- po jakim czasie przestaje się odczuwac chęc na słodycze i to męczące rozdraznienie?
- pozwalasz sobie teraz na słodycze? jeśli tak to czy wraca Ci ta dawna chęc na słodkie?
dzieki że wpadłąś przynajmniej nie czuję sie osamotniona, ostatnio komu mówie o moim uzaleznieniu to dziwnie sie na mnie patrzy i zaczyna się śmiać... przeciez człowiek od wszystkiego może się uzaleznić. W sumie nie chodzi mi tak o to słodkie jak o te nerwy rozdraznienie nie moznośc skupienia się które odczuwam jak brak mi słodkiego jestem tak przygnębiona, że wszystko widze w czarnych barwach...a chce tylko normalnie zyć...
mam nadzieje, ze sie uda i znów kolejny dzień i znów walka... szkoda mi casu na myślenie ciągłe o jedzeniu i mojej walce, bo nic innego nie moge zrobić a matura coraz bliżej i nawet się nie zorientowałam że minął miesiąc...
pozatym cholerna ze nie pesymistka, wszyscy mowią,bywidzieć do połowy pełną szklaneczkę, a ja jednak zawsze zastanawiam sie dlaczeo ona jest do połowy PUSTA hehe
no nic. Jutro znów zaczynam...
-
bannera ja też byłam uzalkeżniona od slodyczy tzn tak mi sie wydawało,ze nie mogłabym bez nich zyc, no moze nie jadłam ich codziennie ale w jesienne smutne wieczorki to było dobre lekarstwo,niby nic taki jeden wafelek,czy kilka ciastek,nie widziałam w tym nic zlego, dopóki nie postanowiłam wreszcie sie wziąc za siebie.
Przeanalizowałam wszystkie za i przeciw ,a było to wtedy kiedy byłam na 13 dniowej diecie,która zabraniała jakiech kolwiek slodyczny,powiedziałam sobie wtedy,ze jak tylko ja skończe to kupie sobie olbrzymie ciacho
męczyłam sie strasznie podczas diety,bo pomimo,ze wcale nie byłam głodna to psychika dawała mi w kosc,teskniłam za rzecami,których wcale az tak nie jem.a ze jestem pod tym względem masochistką zaczęłam czytac książke o jedzeniu i tak mnie wciągnęło,widziałam ile błędów robię ,zazwyczaj myślałam,ze mało jem,tylko mam złą przemiane materii,a okazuje sie,ze poprostu źle dobierałam posiłki,duzo pustych kalorii itp.
po skonczeniu diety (az sama się dziwię) nie siegnęłam po słodycze,miałam schowany kawałek czekolady ,którego nie wolno mi było zje3śc podczas diety,a teraz patrzyłam na niego i nic, żadnej ochoty
w sklepie tez juz moge przejść obok slodyczy i mysle sobie tak,taki mały kawałek,kilka chwil szczęścia i mnóstwo placzu z powoidu tycia,i co robię? wybieram brzoskwińkę,ma duuuuzo mniej kalorii,a do tego ma podobno działanie odstresowujace,swietnie smakuje i poprawia humor,nie mam wyrzutow sumienie -spróbuj
a jak juz kon iecznie musze cos slodkiego,to dziele na kawałki i zamiast całego jem np. pół batona-wilk syty i owca cała
sorki,ze sie tak rozpisałam
trzymaj się
-
super że tak się rozpisałaś
dziekuje bardzo za rady Tobie i wszystkim, bede je stopniowo wprowadzała w życie, od jutra he, znow od jutra zaczynam, ale własnie chyba przejdę na ten detox może własnie tego mi potrzeba poczuję sie inaczej i spojrze inaczej na pewne sprawy, trzymajcie za mnie kciuki!
dziekuje :*
-
dziś w szkoel miała miejsce całkiem śmieszna w sumie tragikomiczna sytuacja... w tym roku kupili nam piękny autoamat z batonami NA MOJE NIESZCZEŚCIE!!!
no i kumpele wiedzą, ze mam słodyczowy problem, wielokrotnie im się żaliłam, one doradzały... zeszłam sobie na dół wrzuciłam 2 zł by kupić za 1 ł kranczera ( nie miałam drobnych) jak to zobaczyły moje kumpele to zaczeły mnie od maszynki odciągać
okazałos ię, że coś sie zacieło i zamiast batona wyleciało mi 2 zł ale jako 2 monety 1złotowe, te w smiech, że baton NIE jest mi dany, ale ja nie dałam za wygraną i spowrotem do automatu, zaczełyśmys ie szarpać, zaczeły mnie gilgotać, podszczypywać, zastawiać otwór gdzie wrzuca się monety i klawiaturę na której wybiera się nr produktu, który sie wybrało, wszystkie śnie nieźle naśmiałyśmy i nakrzczałyśmy, zaczełam mowić, że ich nienawidzę ( na żarty i przez śmiech rzecz jasna, żeby sie odczepily hehe ) najgorsze, ze ten cały automat stoi zaraz przy wejściu do pokoju nauczuucielskiego, narobiłyśmy tyle hałąsu , że raz po raz w drzwiach pojawiała się głowa jakiegos nauczyciela...w koncu udało mi się je pokonac i z maszyny wypadł baton, byłyśmy całe obolałe, koleżance zdrapałam skórke przy paznokciu... od maszyny odeszłam z uczuciem wygranej i świadomości wielkiej klęski...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki