-
witam, tak jak obiecałam opisze historie mojej diety. Hmmm od czego tu zacząć - tak...odchudzam sie całe zycie - myśle, że to najodpowiedniejsze stwierdzenie. Pamiętam jak dziś wieczorne objadanie się i mocne postanowienie "od jutra" i tak przez kilka lat mojego życia (teraz żałuje, że zmarnowałam je w te sposób
) Opamiętanie przyszło przy 79kg - to był pierwszy dzień wiosny 2006...marzyłam wtedy, że zmienie się i to lato będzie najcudowniejszym w moim życiu, tak więc machina ruszyła - schudłam do około 75kg (to była moja "wieloletnia waga" zanim utyłam do tych 79) i sobie troche odpusciłam (studia, obrona sprawiły że nie miałam czasu i siły na diete). Nie wiem dlaczego w moim przypadku jest tak, ze im więcej myśle o diecie i jedzeniu tym bardziej tyje
W kazdym razie po wielkim cyrkowaniu z wagą elektroniczną i przeliczaniu każdego zjedzonego grama na kalorie schudłam do 73kg i z taką wagą upłynął mi lipiec. Sierpień spędziłam u rodziny na wsi - nie liczyłam już kalorii (im bardziej o nich myśle tym bardziej sie zakręcam i tyje) jadłam 2 posiłki dziennie: śniadanie i obiad (robie tak do dziś). Na początku września ważyłam 70kg. Zakochałam się - ale musiałam na Niego do pażdziernika czekać
. Tak więc wrześień upłynął mi na czekaniu... i standardowo 2 posiłki dziennie, godzina na rowerze stacjonranym, raz w tygodniu areobik....ale nawet o diecie nie myślałam, ani o tym, że głodna kłade się spać - hehe zakręcał mnie każdy esemes od Niego
Aha zaznaczam, że te moje dwa posiłki to nie jest takie normalne jedzenie - nie jem chleba, żadko ziemniaki, wędliny tylko drobiowe, a główne pożywienie to płatki, mleko, twaróg, pomidory, jogurty. A teraz??.... hmm waże 64-65kg. Jestem z Nim a zakręca mnie jedzenie
Mama sie martwi i ciągle słysze tylko o anoreksji, irytuje się gdy na rowerek wchodze...a jak ja sie czuje? ciągle mi zimno, łatwo się złoszcze, brak mi celu, chęci i radości. Wymarzona waga jest w zasięgu mojej ręki a ja mogłabym krzyczeć z rozpaczy. To co się teraz dzieje z moim życiem zaczyna mnie przerażać: są produkty, których nie zjem za żadne skarby a gdy z czymś przecholuje biore środki przeczyszczające - to straszne wiem, sama też sie boje... ale inaczej nie potrafie wyrzuty sumienie i strach przed utyciem by mnie zabiły
Wszystko mam takie poukładane i przemyślone (jeśli chodzi o jedzenie bo inne sfery mojego życia są w rozsypce): dziś jogurt, to jutro troche mięsa, rano nie kawa tylko magnez rozpuszczony z multiwitaminą... nie zjem już nic spontanicznie bo mam ochote... To byłoby na tyle. Powiem może jeszcze tylko tyle, że mam 22 lata.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki