no coz, wczoraj chyba dalam ciala, bo nawet tutaj nie zajrzalam ale to z braku czasu - przedswiateczne porzadki.
niestety po weekendowym szalenstwie przybylo 70 dkg i jak na zlosc juz drugi dzien mi sie ta waga utrzymuje i nie spada. szkoda, bo juz tak fajnie bylo, juz sie cieszylam, ze 63 wybilo, no ale trudno. przeciez w koncu kiedys ruszy. a poki co jest 64,5 ale narazie nie zmieniam tickerka, bo motywuje mnie do walki.
co do wczorajszego dnia to na sniadanko serek wiejski z pomidorkiem, na obiad rybka z sosem grzybowo-pomidorowym (juz nigdy nie dodam pomidorow do pieczarek!!!) + brokuly, a kolacji nie bylo, bo nie bylam glodna. ale za to musialam wypic kubek mleka z miodem i maslem, bo jeszcze jestem chora. bomba kaloryczna straszna! no ale coz, jak trzeba to trzeba. ale mysle, ze to spalilam w czasie tych porzadkow przedswiatecznych. co do gimnastyki to poprzestalam na 6-tce weidera z braku czasu.
a dzisiaj?
narazie na sniadanko salatka: pomidor, ogorek, papryka, feta, por, koperek - porcja baaaaardzo duza - ok. 170 kcal. a co pozniej to sie zobaczy
milego dnia
Zakładki