Trzymam za ciebie kciuki. Wiem, co przeżywasz, bo byłam/jestem w podobnej sytuacji. Do wzięcia się za siebie zmotywowało mnie to, ze jestem samotną mamusią półrocznej cudnej istotki i nie chcę całe życie mieszkać tylko z córką, ale chyba jeszcze bardziej to, że kiedyś mająć super humor pomalowałam się przed wyjściem z Emilką na spacer, rozpuściłam włosy i tak sobie łaziłam. A na dzień dobry mój najlepszy przyjaciel spytał, co ze sobą zrobiłam, bo dawno mnie nie widział tak fajnie wyglądającej. To mi dało kopa. W tej chwili walczę. Bardzo bardzo mocno i wiem, że dam radę. Cel może nie jest ambitny, ale ja jestem realistką. Oczywiście że mam apetyt na więcej, ale najpierw muszę osiagnąć i utrzymać choć przez 2 miesiące ten, a potem się pomyśli o reszcie.