Dzieki za mile przyjecie :) bede teraz tu czesciej zagladac bo jak bylo "od jutra" to nie mialam nawet odwagi tu wejsc :)
Wersja do druku
Dzieki za mile przyjecie :) bede teraz tu czesciej zagladac bo jak bylo "od jutra" to nie mialam nawet odwagi tu wejsc :)
Witajcie :)
Bardzo mi sie podoba ta teoria ze spalaniem kalorii przez śmiach :)
Ja się dużo smieje, a teraz będę jeszcze więcej :D
Pozdrawiami zyczę wytrwałości
http://www.3fatchicks.net/img/bar013.../80/57/68/.png
Szagosik: Wpadaj często, będzie mi bardzo miło=P Tylko nie uciekaj z forum jak przydarzy Ci się kolejne "od jutra", albo coś nie pójdzie. Oczywiście zakładam, że już Ci się to nie będzie zdarzać, no ale...profilaktycznie tak mówię=P. To nic nie daje, wiem z autopsji :oops: .
SaraP: Cieszę się, że znowu do mnie wpadłaś=).
A swoją drogą to chudniesz w zaskakującym tempie. Pamiętam jak jeszcze niedawno było jakieś 76 czy coś...
Gratuluję!=).
A tak w ogóle dziewczyny, to mam pewien problem=P.
Prawie nigdy nie dobijam do 1000kcal, a jem naprawdę sporo. Co mam robić?, bo zdecydowanie nie chcę jojo :? . Na dodatek sporo ćwiczę. Mimo, że jem teoretycznie mało, w sensie energetycznym, to jestem pełna energii, ale obawiam się, że jak tak dalej pójdzie to ta energia niedługo się skończy. Nie mam już gdzie wpychać tego jedzenia, bo jem coś co 2h i naprawdę się najadam...
Mam problem i nie wiem jak go rozwiązać=P.
Wiem, że najprościej jeść więcej, albo jeść bardziej kaloryczne potrawy ale to nie jest takie proste.
Czuję, że znalazłam się w sytuacji bez wyjścia...=P.
Witaj MAdziii,
jeśli chodzi o moją wagę, to chyba dawno u mnie byłas, bo ja ważyłam 76 kg w listopadzie ;) No ale czy ja tak szybko chudnę...hmmm. Staram sie bardzo dużo ruszać ;) Poza tym na początku idzie najlepiej , teraz już wolniej, ale i tak się cieszę :D
Co do kalorii, to ja myślę że możesz pić jakieś soki przecierowe. Ja sobie kupuje np. karotke, ma sporo kalorii i mnóstwo witamin. Pyszna jest marchewka z karotki :D
Moze to Ci pomoze dobic jakos bilans ;)
Pozwodzenia
Pozdrawiam
http://www.3fatchicks.net/img/bar013.../80/57/68/.png
No, SaroP, wsyd się przyznać, ale naprawdę dawno nie byłam :oops: . Ale nadrobię to=P. Obiecuję=).
Hm...soki? W sumie dobry patent. Tylko, że takie soki mają cukier i w ogóle. Ja to dużo zawsze piłam tych soczków świeżo wyciskanych Marvit czy jakoś tak=P. Ale one to raptem mają jakieś 150kcal=P.
Mimo wszystko myślę, że skorzystam z Twojej rady. Dzięki=).
ale w sumie to jak Ty to robisz, ze nie dobijasz do 1000kcal? bo ja już sama nie wiem czy przekraczam tę granicę czy nie. tzn. jedząc rano śniadanie (jakiś chleb razowy z sałatą, wędliną, serem etc.), po powrocie ze szkoły obiad (zestawy kurczakowo-marchewkowo-ryżowo-kalafiorowo-pieczarkowe i inne :D) i kolacja (np. płatki cornflakes z jogurtem naturalnym). do tego soki, woda. ewentualnie owocowa galaretka. i mam wrażenie, ze pochłaniam jakieś 2000kcal, mimo, że to są tylko 3 posiłki... w porywach do 3,5 :D i to niskokaloryczne, wg moich obliczen na oko dają jednak te 1000kcal. poza tym sie troche spala codziennie...
a Ty mówisz, ze jesz co 2h i to jeszcze z sycącym efektem... no to jakim cudem? :D
cordelia: To jest tak, że:
moje śniadanie= jakieś 200kcal
II śniadanie= dziś np. 80kcal
III śniadanie= dziś 70kcal
lunch=P=dziś jakieś 200kcal
obiad=zupa jarzynowa= jakieś 100kcal
kolacja=dziś akurat brak, ale przeważnie jest to jakieś 100-200kcal
Soków nie piję, bo mają cukier i w ogóle.
W sumie dziennie wychodzi mi jakieś 700-max 900kcal.
W ten oto sposób nie dobijam do 1000kcal, jedząc sporo=P.
Jakoś muszę dać temu radę=P. Hehehe...
A w ogóle zaczynam wątpić w to, że uda mi się schudnąc, boję się, że się złamię po jakimś miesiącu :? . Zawsze się tak kończyło, jeśli już wytrzymałam trochę dłużej na dietce...
NIE, nie mogę. Wyrzucam te myśli=P...
Madziii a ja mam propozycje. Napisz jutro na koniec dnia co zjadłaś, ale w dokładnych ilościach. Postaraj się ważyć jedzenie jeśli masz taką możliwość. A jak nie to na oko np, pół szklanki ryżu itp. I później każda z znas obliczy po swojemu ile to było kalorii. Może się okazjuje, że zjadasz więcej niż sobie liczysz. Ja się wprawdzie nie znam na liczeniu kalorii, bo tylko raz w życiu je liczyłam przez miesiąc, ale mam fajną tabele, więc postaram się to zrobić :wink:
A jeśli faktycznie się okaże, że jesz za mało to możesz sobie w prosty sposób zwiększać kaloryczność posiłków dodając do sałaty łyżke oliwy. Albo wybierając bardziej kaloryczne zamienniki. Np. mleko zamiast 0,5% pij 2% (przykład oczywiście, bo nie wiem jakie pijesz). W ten sposób nie odczujesz tej zwiększonej kalorycznośći, bo tak naprawdę więcej nie zjesz, ale za to bardziej wartościowo.
A tak mnie natchnęłaś, że sobie policze kaloriie dzisiejsze :D
Newa i jej sklepik z dobrymi pomysłami :D Jakby co to ja jestem ekspertką od liczenia, służę pomocą :]
Niedługo zacznę sprzedawać swoje pomysły :wink: A ja właśnie miałam Ci napisać żebyś policzyła jutro Madziii te kalorie. To już będziemy miały 3 wyniki. Ciekawe jak różne będą od siebie.
Policzyłam swoje kalorie i wyszło mi 860-900kcal. Ups chyba trochę za mało. Ale dzisiaj taki dzień miałam, że nie było nawet kiedy jeść. Jutro będzie 1000kcal.
Dobra, dziewczyny, to jutro wieczorkiem napiszę wszystko co zjadłam=].
Liczę na waszą pomoc, w takim razie=D.
Newa: Rzeczywiście jesteś genialna=D.
Nie słodźcie mi tyle bo w samozachwyt wpadnę :wink: To jutro robimy wspólną spowiedź. Ja też zapiszę dokładnie co zjadłam i o której godzinie.
dobry pomysł :) chociaż wydaje mi się, ze DOKŁADNIE nie jesteśmy w stanie policzyć ile kalorii zjadłyśmy, a ile spaliłysmy. ale zawsze mozemy probowac :) ja muszę liczyc na oko - w sumie nawyk po SB. dlatego uwielbiałam tę dietę, bo nic nie trzeba było liczyc :D
ale i tak Newa brilliant pomysł :D
cordelia: Jasne, że dokładnie się nie da, ale chociaż orientacyjne dobrze jest sobie policzyć=P.
W ogóle dziś się strasznie źle czuję, nie mam na nic ochoty, boli mnie głowa i chyba zaraz pójdę spać=P.
Wieczorkiem jak wejdę to napiszę wszystko co zjdadłam.
Ale ćwiczonka jak mi się nie poprawi chyba sobie odpuszczę, ale nie kopcie mnie=P, jak dam radę to poćwiczę=].
Madzii dasz rade...
lepiej sobie odpocznij, a jak będziesz pełna energii to poćwicz... bo tak ze złym samopoczuciem to się odechciewa... :)
Kurde, dziś chyba nie dam rady poćwiczyć :? . W ogóle umieram i zaraz idę spać. Chyba łapie mnie jakieś przeziębienie. Ech...życie=P.
A więc spełniam obietnicę i piszę co zjadłam=):
śniadanie: dwie kromki chleba Schulstad "pełen ziaren" (na opakowaniu jest napisane, że kromka ma 57kcal); jajko na twardo, pomidor
II śniadanie: dwie mandarynki
III śniadanie: kanapka z dwóch kromek tego samego chleba co na śniadanie; 2 plasterki polędwicy sopockiej
obiad: zupa jarzynowa
kolacja: grejpfrut; kiwi (wiem, że owoców na kolacje nie powinnam, ale jakoś tak miałam ochotę :oops: )
No, to moich wielkich obliczeniach wyszło mi jakieś 700kcal. Dziewczynki a wy co zjadłyście, proszę się spowiadać?
I według was ile zjadłam?=P. Ja też was podliczę=P.
Madzia, zaglądam do Ciebie codziennie, ale jakoś nie zawsze piszę. Poprawię się ;) Napiszę co zjadłam - jak komuś się będzie chciało mnie podliczyć to fajnie :) ale nie sądzę, żebym źle liczyła. Liczę wg tabeli kalorycznych na tym portalu.
Śniadanie: Grahamka (50g) z łyżeczką serka Turek 3% tłuszczu, kawa z mlekiem 0,5% tł.
Obiad: Kasza gryczana (50g suchej) + brukselka (250g)
Podwieczorek: 2 mandarynki (razem 160g)
Kolacja: Kalafior (250g)
Przekąska: kefir 3% tł. (100ml)
Podjadłam sobie jeszcze ok. 100g groszku konserwowego, bo mama robiła sałatkę ;)
Madziii według moich obliczeń to zjadłaś 730kcal o ile te kanapki były bez masła. A ten chleb naprawde ma tyle kalorii? Bo coś mi się wierzyć nie chce. Chyba, że to małe kromki są. Bo zazwyczaj kromka chleba wielozarnistego ma ok 100kcal. Tak czy inaczej wyszło nam podobnie. Troche malo. Postaraj się jeść więcej, bo na dłuższą metę takie odżywianie nie sprzyja.
A teraz moja spowiedź:
:arrow: owsianka
:arrow: 2 jajka, kawałek kiełbasy (swjskiej bez żadnych sztucznych dodatków), pomidor, kawałek pora, łyżeczka oliwy z oliwek
:arrow: 3 kromki chleba wieloziarnistego cienko posmarowane masłem, ogórek, papryka
Weedług moich obliczeń wyszło 940kcal. Owsianke mam dokładnie policzoną- 270kcal. Bo kiedyś odliczałam ile waży łyżka tego, tamtego i mam odliczone stałe porcje.
Mycha nie chce mi się teraz liczyć. Podliczę później.
Madziii, Policzyłam Cię mniej więcej z pamięci, bo internet mi coś ostatnio strasznie wolno chodzi i chyba bym to do jutra liczyła, wyszło mi ok 740 :> Ja na Twoim miejscu wszamałabym jeszcze z 500 :P conajmniej :P nie wiem ile mogła mieć Twoja zupa, zależy co w niej było i na czym była, zakładam ze jakies 70-120. Więc policzyłam 100 :]
U Newy wyszło mi ponad jakies 770 bez kiełbasy, bo nie wiem ile ważyłą ta kiełbasa :>
Mycha u Ciebie ok 700. Jezu, jak wy to robicie? Jak tak patrze na te wasze mikrojadłospisy, to myślę sobie, że nie dość, że bym tak nie mogła, to jeszcze nie chciała nawet. Ja lubie jeść :> Dużo dużo dużo :P
Dzisiaj pochłonęłam
Na śniadanie: kromkę chleba (taki z soją) + 100g chudego twarożku + mały pomidorek
2 śniad: 4 mandarynki
obiad: a danie se zrobiłam: 300g mrożonki zupnej,120 g soli i 50g makarobu pełnoziarnistego z lubelli, ugotowałam razem to wszystko a wodę wygotowałam
podwieczorek: kajzerka (jeszcze ciepła była, nie mogłąm się oprzeć..) jogurt 1% 150g
kolacja: ok 100g jakiejś kiełbasy, łyżka musztardy, startem pół jabłka i marchewka
A na koniec 2 kokosanki :twisted:
I wyszłam na jakies 1395
Co prawda nie wiem czy w ogóle coś schudnę na takiej dawce (latem chudłam, ale to lato było no i się ruszałam), ale jest jeden plus: Nie mam jadłospisu z gazety a i tak w tym tygodniu dopiero jedna poważna wpadka (czyli 1 wpadka na 5 dni, nie wiem z czego ja się tak cieszę :P). Ale ostatnio miałam problem z przyhamowaniem bez jadłospisu - po świętach się tak rozbuchałam.
Eh, idę i komputer tez wyłączam, dzisiaj uczyłam się tylko 2 godziny, cały dzień zmarnowałam ;/ jutro i pojutrze będę musiała to nadrobić.. więc chyba pokażę się dopiero jutro wieczorem. Póki co to papa :]
hmmm... to ja też napiszę:
śniadanie: 3 małe cienkie kromki chleba razowego z jajkiem na twardo i odrobiną ketchupu, kawa z mlekiem
obiad: talerz zupy grzybowej (mrożonka hortex + makaron z pszenicy durum), sok tarczyn multiwitamina (0,33l, ale nie wiem ile ta było kalorii)
kolacja: płatki cornflakes (moze 150g) z połową jogurtu naturalnego danone bez cukru
+ 1l soku brzoskwiniowo-pomarańczowego (tam jest 38kcal/100ml)
jeśli ktoś będzie miał chwilkę to tak z ciekawości proszę o policzenie, nawet na oko :D bo ja już w sumie sama nie wiem. w zasadzie to sam sok mi dodaje 380kcal, ale żal mi nie było. ktoś go musiał wypić zeby się nie zmarnował (; od jutra piję tylko wodę.
Dziewczyny, wczoraj już nie wchodziłam bo o 19 poszłam spać i spałam już do rana=P.
Wszystko popodliczam jak wrócę z treningu, bo teraz nie mam czasu, ale obiecuję że was podliczę=P.
Coś czuję, że dziś moja dietka trszkę legnie w gruzach, ale tylko jednodniowo, bo idę do babci na imieniny=P. Ja nie potrafię się hamować na tego typu imprezach :oops:
Ale w końcu to tylko jeden dzień...
Dobra, wpadnę, po treningu, albo już wieczorkiem, bo teraz lecę=P.
no to Madziiii trzymaj się na imieninach... ważne by z umiarem wszystko :)
Hej Madziii,
to życzę miłego wieczorku :D
Pozdrawiam ciepło
Madzia - Miłej imprezki rodzinnej :) pamiętaj, że wszystko z umiarem jest dozwolone ;)
Pgosia - mi też się na początku wydawało, że nie mogłabym być na takiej diecie, ale się szybko nauczyłam tak jeść. Do mniejszych ilości da się przyzwyczaić. Nie lubię mięsa, więc to dla mnie żadne wyrzeczenie. Jem tylko pierś z kurczaka i ryby. Innego mięsa nie jadam i szczerze mówiąc jak nie byłam na diecie też nie jadłam.
Madziii...pilnuj sie pilnuj na imprezkach bo potem nie bedzie niespodzianki :)....trzymam kciuki...
Pozdrawiam wekendowo...
Madziiii na pewno da radę :D
MychaNaDiecie - mam podobnie... z mięsa tylko filety z kurczaka, ewentualnie indyka, a ryby tez, ale bardzo rzadko. oprocz tego mięsa w ogole nie jem... i to tez od zawsze, nie tylko na diecie :)
Bo mięso jest niedobre. Nawet nie chcę myśleć co oni tam dają do takiej kiełbasy czy parówki :? nie mówiąc już o pasztetach... No, ale jak ktoś lubi to smacznego :D U mnie mama z babcią to bez mięsa żyć nie mogą :lol:
A ja mogę żyć bez mięsa. Kiedyś byłam wegetarianką przez 4 lata. Jadłam jednak ryby, bo byłam młoda i potrzebowałam trochę białka zwierzęcego. Teraz też żadko jem mięso ale nie dlatego, że nie lubię ale dlatego, że nie kupuję i nie chce mi się go przyrządzać. Jak mama coś przygotuje to z chęcią zjem. A kiełbase jem tylko taką swojską, najlepiej z dzika :)
Madziii trzymaj się dzielnie :!:
No i jak Magda było na imieninkach u babci? Mocno nagrzeszyłaś? ;) Przyznaj się. Jeszcze nie wiem co odpowiesz, ale już na wszeliki wypadek powiem, że masz się nie martwić - jeden dzień bez diety to jeszcze nie koniec świata :D
no wlasnie Madziiii jak tam? :D
Nawet jak nagrzeszyłas Madziu to niczym sie nie przejmuj i dalej dietku...
To takie fajne uczucie lekkosci...:)
WITAM!!!!
O jeny jak ja tu dawno nie byłam,ale to przez to ze zapominam nazwe wątków i pozniej nie moge odnalesc gdzie zagladałam.Teraz zaczełam juz leciec po imionach,wiec Madziiii WRÓCIŁAM!!!! mam nadzieje ze nie gniewasz sie na mnie ze tak cie zaniedbałam:)Ale widze ze sama tu nie byłas,nie nudziłas sie :D Jak tam odchudzanko?
U mnie pomalutku.Żadnej rewali,ale nie jest źle:)
Wpadne jutro do ciebie na kawusie.Trzymaj sie ciepło w tem wietrzny dzionek( w sumie juz wieczór).Buzka
rolini...ładnie ostatnio pamietam ze mialas 100...a dzis 98 kiloskow...gratuluje..i pozdrawiam..
No to jestem!=].
Więc....wczoraj, nie żałowałam sobie, ale bez przasady, w sumie koło 19 zaczął mnie boleć brzuch do tego stopnia, że ledwo chodziłam i już myślałam, że do szpitala jakiegoś pojadę, bo nie mogłam chodzić, siedzieć po prostu skręcałam się z bólu. Ale na szczęście w końcu mi minęło.
Nie zjadałam dużo, tzn. sałatkę (z majonezem), troszkę chips'ów i ciasto (hahaha, nie dużo) no i mandarynki, ale to prawie nic=P. A poza tym, w końcu nie jadłam po 19=P.
Za to dziś tak średnio...właśnei zjadłam lody i w ogóle dzień takie niedietkowy...kurczę, kopnijcie mnie w ten gruby tyłek=P.
Szczerze mówiąc, to zdałam sobie właśnie sprawę, że czas najwyższy naprawdę zawziąć się i zacząć dietkować bez wapdek i przerw na imprezy. Do maja coraz mniej czasu...
Muszę się ogarnąć!
A w ogóle to dzięki dziewczyny za wszystkie słowa wsparcia i w ogóle, aż miło się robi na serduchu=).
rolini: Oczywiście, że się nie gniewam! Cieszę się raczej, że wróciłaś=).
Moje odchudzanie, tak jak widać powyżej, no ale "od jutra" :x , poważnie zbieram się w sobie i po prostu chudnę=P.
To co rolini? Przyłączasz się do mnie po raz kolejny?=).
Ahaaa, obiecałam was podliczyć...tochę późno, ale jak obiecałam to muszę to zrobić=P.
Więc:
MychaNaDiecie: około 700kcal
Newa: około 800-900kcal
Pgosia: około 133-1400kcal
cordelia: około, coś ponad 1200...
Ale nie sugrujcie się tymi moimi obliczeniami bo możliwe, że są na wyrost albo są zbyt niskie...ja tak zawsze liczę mniej więcej...zazwyczaj na wyrost=P.
Hej Magda!
Skoro sama się prosisz to masz kopniaka ode mnie :lol: Nie za wczoraj - na wczorajsze szlaeństwo jedzeniowe miałaś przyzwolenie ;) Kopniaka masz za dzisiaj! Miałaś ładnie na dietkę wrócić a tu lody...
Tak na serio to nie przejmuj się. Od jutra zaczniesz i będzie super. Dwa dni jakoś szybko nadrobisz ;) Tylko naprawdę zacznij od jutra a nie od następnego jutra albo jeszcze następnego... ;)
MychaNaDiecie: Obiecuję, że zacznę od jutra, jutrzejszego, a nie żadnego następnego. Jutro- 15.01.07 wznawiam dietę, a raczej na zawsze zmieniam nawyki żywieniowe.
Jutro kolejny dzień pierwszy, ale obiecuję, że ostatni=P.
Pierwszy ale ostatni :D Fajna teoria. Ostatni będą pierwszymi itd. Ja też od jutra biorę się za ostre odchudzanko, ale tylko przez tydzień a raczej 5 dni. Bo w sobotę będę w domu to tak ostro już się nie da :wink:
no to aż tak źle nie jest :) tylko troszkę samozaparcia, naszej pomocy i wszystko będzie pięknie szło :) zobaczysz.