Strona 13 z 16 PierwszyPierwszy ... 3 11 12 13 14 15 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 121 do 130 z 158

Wątek: - 18 kg -- walka z wiatrakami ..

  1. #121
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Taniec to świetna sprawa: nie tylko spalasz kalorie, ale nabierasz lepszej koordynacji ruchowej i jakiegoś takiego ulotnego wdzięku. Ech, nawet głupia dyskoteka dwa razy w miesiącu sporo daje
    A to, że mniej się "rozpływasz" (podoba mi się to określenie, nota bene ), to właśnie dobry i pożądany efekt. Bo nie waga jest najważniejsza, ale dobrze uformowane, jędrne ciałko. Bywa tak, że waga pokazuje malutko, a jednak ramiona i brzuch są sflaczałe. Nie o to chodzi chyba, prawda?

  2. #122
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Mi na okrągło powtarzają, że odchudzanie nie ma większego sensu, bo wcale nie jestem gruba, tylko mam bardzo mocną budowę ciała. Tylko, że jest tak mocna, że wręcz oblężnicza (jak się rzucę na drzwi, pewno same z futryny wypadną )

    Mój nauczyciel salsy (przyjaciel) wyjechał sobie na Zachód i wraca w sierpniu.
    Trzeba radzić sobie samemu

    A obietnice dotyczącą roweru muszę na jakiś czas odwołać.. Dętka mi pękła :/

  3. #123
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Kurde no!

    Wczoraj przeprowadziłam z moim ojcem rozmowę o odchudzaniu, dość głośną i eee.. mało pokojową. Myślałam że poskutkuje. A dzisiaj co?

    .. Pizzę przywiózł!..

    Poczm stwierdził, starym argumentem że "wszystko tuczy jednakowo" i że "jedynym ratunkiem dla mnie jest mniej jeść".

    No przepraszam bardzo, jem po dwie skibki na śniadanie i kolację, obiad jem cały (w tej porze akurat głodna jestem), a w międzyczasie, jedyne, co zdarza mi się podjadać, to jabłka.

    Nie muszę dodawać, że osiągam przy tym efekt odwrotny do zamierzonego -- ważę już 75 kg :/

    Co znowu robię nie tak?

    p.s: jutro wyniki egzaminów w ZSM. Muszę się pilnować, bo jak się nie dostanę, znowu weźmie mnie Wielki Frustracyjny Głód albo Rozpaczliwe Obżarstwo.

    Właściwie to już nie wiem, co gorsze.



    p.s2: ojciec stwierdził, że nie ma zamiaru wspierać mnie w moim odchudzaniu, bo nie ma pojęcia, jak, ani co mogłabym jeść zamast tej pizzy, poza tym to jest moja sprawa i on się w to mieszał nie będzie. A nawet gdyby, to nie zamierza zmieniać swoich nawyków żywieniowych (no, on nie musi..) i że mam się tym sama zająć, bo to tylko i wyłącznie moja wina.

    Budujące, prawda?

  4. #124
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Jak na mój gust, po prostu za bardzo się przejmujesz.

    Licz kalorie. Skrupulatnie i dokładnie. Zobaczysz, ile może być w takim obiedzie czy dwóch kromkach chleba z tym czy owym. Kiedy zorientujesz się, że kromka chleba z masłem, serem i szynką jest dość kaloryczna, zastąpisz masło niskotłuszczową margaryną, szynkę filetem z indyka, a ser - sałatą. Czasem wydaje się nam, że jemy mało (bo objętościowo wcale nie jest tego dużo), ale w rzeczywistości wchłaniamy sporo. Przeliczaj sobie wszystko wieczorem, zrób rachunek sumienia

    Z rodziną taką jak twoja - wybacz, że to powiem - nie ma sensu rozmawiać o diecie. Sama mówiłaś, że nie zrozumieją. I miałaś rację. Ojciec przywiózł pizzę? A co, zamorduje cię, jak jej nie ruszysz? I nie, nie daj sobie wmówić, że musisz ją zjeść, bo ojciec ciężko na to pracuje. Nie daj sobie wkręcić wyrzutów sumienia. Nie zjesz - twoja sprawa. Niech się boczą, niech się denerwują. Skoro nie rozumieją, tylko to im pozostaje.

    I nie jedz chleba na kolację. Węglowodany wieczorem to bardzo niedobry pomysł. Jedzenie nie kończy się na kanapkach. Zrób sobie jakąś kolorową surówkę, zjedz twarożek, jabłko, jogurt. Jeśli już nie mozesz żyć bez pieczywa, zastąp to normalne - chrupkim. Powinno podziałać

    Powodzenia!

    PS: Ojciec nie musi zmieniać nawyków żywieniowych. W jednym na rację: nie jesteś od niego uzależniona i możesz jeść inne rzeczy, niekoniecznie to samo, co on.

  5. #125
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ja się zawsze wszystkim przejmuję.
    Zresztą, nawet jak coś mam w nosie, słyszę, że jestem na to chora i że mam wyluzować.
    Przejmuję się wszystkim, wszystkimi, zawsze i wszędzie.

    Mam problem tego rodzaju, że jestem niedoinformowana. Nigdzie w naszych tabelach kalorycznych nie pisze na przykład, ile kalorii ma kromka chleba z nutellą.
    A to mnie strasznie gryzie, bo nie wiem, ile nutelli mieści się na jednej skibce, a niewiedza stanowi usprawiedliwienie.Właśnie ten jeden jedyny CHLEB Z NUTELLĄ. Wrr.
    Staram się z tym walczyć, ale w chwilach rezygnacji nie zawsze mi wychodzi.

    Dzisiaj walczyłam z dwiema kiełbasami. To była bardzo ciężka walka.
    Ojciec co chwila (średnio co 10 sekund) pytał, czy na pewno nie chcę tej kiełbasy, że ona wcale nie tuczy i że jest tak dobra, że MUSZĘ ją zjeść.

  6. #126
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Ile kalorii ma kromka chleba z nutellą? Łatwo obliczyć: dodajesz kaloryczność kromki chleba do kaloryczności tej ilości nutelli, którą chleb smarujesz Poza tym - od czego jest Google? Wierz mi, jeśli szukasz informacji na jakikolwiek, choćby najbardziej niszowy temat, Google przyjdzie ci z pomocą.
    Niewiedza nie jest usprawiedliwieniem. Niewiedza powinna mobilizować do szukania i poszerzania wiedzy.
    A twój ojciec - przyznam - zachowuje się jak typowy mężczyzna. Skoro on może, to myśli, że inni mogą. Ech, panowie nigdy nie zrozumieją i już.
    (Nutellę natpomiast radziłabym omijać szerokim łukiem. To taka rada od serca.)

  7. #127
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Tylko, że nie mam pojęcia, jak obliczyć ilość nutelli, która chleb smaruję.

    Poza tym to mam ochotę rozwalać wszystko wokół siebie.
    Stoję przed lustrem, i widzę, że mam drugi podbródek!
    Siadam na krześle i czuję, jak mi brzuch wystaje.
    Kładę się do łóżka i z ciężaru deski mi trzeszczą!

    Dosyć!

    Czy naprawdę nie może być tak, żeby inni się ze mnie nie śmiali?
    Żeby ciotki, wujkowie, brat, ojciec i kuzynki mi nie robili przytyków, że w kółko tyję?
    Żebym czuła się dobrze sama ze sobą?
    No dlaczego, do [..... .....] mi to nie wychodzi?

    Muszę schudnąć do występu, który mam jeszcze w tym miesiącu.
    Choć trochę, ale jak najszybciej.
    Trema wzrasta proporcjonalnie do ilości moich kilogamów.
    Już raz przez to oblałam ważny egzamin. W szkole muzycznej.
    Przez nadwagę nie mogłam złapać tchu..!
    Nie może tak być!

    Najgorsze jest to, że rozpoczynając odchudzanie, wpadnę w paranoję. Zwłaszcza z tymi tabelami kalorycznymi.
    Po jakimś czasie zacznę się zastanawiać nad kalorycznością produktów niejadalnych albo po prostu wpadnę w anoreksję.
    Co w sumie nie będzie dziwne, bo jak na razie mam postępującą bulimię.
    Ze skrajności w skrajność. Za dobrze siebie znam, wiem, że to się tak skończy.

    I znikąd pomocy. Wsparcia zero.
    A z tym jedzeniem, to jest tak, że ojciec mówi: "Dobra, nie chcesz to nie jedz", w 20 minut później przychodzi z tym samym produktem, odmawiam, 5 minut później - znowu go widzę, potem przychodzi coraz częściej i doprowadza mnie do furii, bo nie przyjdzie raz, dwa razy, ani dziesięć, tylko będzie przychodził, dopóki nie wezmę.
    A nie będę się przecież na niego drzeć jak niektóre moje rówieśniczki: "NO KUR**, STARY, DAJ MI SPOKÓJ!"...
    Ale uprzejme metody perswazji na niego nie działają.

    Nienawidzę roztkliwiać się nad sobą.
    Przyznawać się do słabości tym bardziej.

    Raz się zawzięłam i schudłam tak szybko, że nauczyciele wpadli w przerażenie. Chciałabym tak jeszcze raz, żeby wiedzić, że przynajmniej coś potrafię.

    Co do występu - znam tekst, znam melodię, gafy nie popełnię, ale dostan potwornej tremy. Stanę na środku sceny i mnie zatka.
    A ja kocham śpiewać!
    Mimo że w ogóle się do tego nie nadaję.
    W sumie do niczego się nie nadaję, więc czemu się tak tym przejmuję..?

    W każdym razie mam dosyć.
    Pisania też, nie przynosi żadnego skutku.
    Kończę już, bo mnie zaczyna boleć głowa i mi klawiaturę od łez zalewa.
    Koszmar.

  8. #128
    maggieuk jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    10-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Wiesz, gdzie tkwi twój błąd? Nie, nie w metodach odchudzania, nie w nieumiejętności radzenia sobie z jedzeniem. Twój błąd tkwi w głowie. Właśnie tam.
    Uwierz w siebie! Inaczej naprawdę nie będziesz się do niczego nadawać. Ludzie, którzy w siebie nie wierzą, nie mają siły przebicia, nie potrafią zainteresować innych, nie są w stanie postawić na swoim. Uwierz, że potrafisz, a wkrótce okaże się, że tak właśnie jest!
    Ojciec? Niech sobie chodzi w kółko do ciebie z jedzeniem. Schudnie od tego w końcu
    A skoro masz występ, skoro już stajesz przed publicznością, to znaczy, że stajesz z jakiegoś powodu. Nie wypuszcza się przed publiczność kogoś, kto nie umie śpiewać.
    Jeszcze jedno: nie zakładaj, że popadniesz w paranoję/anoreksję/cokolwiek innego. Może i znasz siebie, ale ludzie się zmieniają. Ty też. I być może już masz za sobą tamten etap, być może już dojrzałaś do tego, by schudnąć z głową.

  9. #129
    serpentia79 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    21-09-2006
    Mieszka w
    Brzeszcze
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez maggieuk
    Wiesz, gdzie tkwi twój błąd? Nie, nie w metodach odchudzania, nie w nieumiejętności radzenia sobie z jedzeniem. Twój błąd tkwi w głowie. Właśnie tam.
    Uwierz w siebie! Inaczej naprawdę nie będziesz się do niczego nadawać. Ludzie, którzy w siebie nie wierzą, nie mają siły przebicia, nie potrafią zainteresować innych, nie są w stanie postawić na swoim. Uwierz, że potrafisz, a wkrótce okaże się, że tak właśnie jest!
    Ojciec? Niech sobie chodzi w kółko do ciebie z jedzeniem. Schudnie od tego w końcu
    Dokładnie tak, szkoda życia! Mówię to z doświadczenia. I również jako córka nadopiekuńczego ojca, który próbuje podtykać ciasta, tłuste rzeczy itp.

  10. #130
    Gauss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    19-02-2007
    Posty
    0

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez maggieuk
    Uwierz w siebie! Inaczej naprawdę nie będziesz się do niczego nadawać. Ludzie, którzy w siebie nie wierzą, nie mają siły przebicia, nie potrafią zainteresować innych, nie są w stanie postawić na swoim. Uwierz, że potrafisz, a wkrótce okaże się, że tak właśnie jest!
    "Uwierz w siebie", "Uwierz w siebie". Ta.
    Uwierzyłam i długo będę załować!

    Takiej farsy jak na tym konkursie jeszcze dawnonie udało mi się zrobić. Nie będę tego nawet rozwijać. Szkoda słów. Chyba że na priv napiszę..

Strona 13 z 16 PierwszyPierwszy ... 3 11 12 13 14 15 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •