-
Aaaaa! No, nie mogę!
Nie chodzi tutaj o to, że nie potrafię się opanować, tylko..
no właśnie, o co chodzi?
Mam wspaniały dzień:
budzę się rano, zjadam sobie 2 skibki z żółtym serem (to najchudsze, co znalazłam w lodówce). Wychodzę do szkoły, w najlepszym momencie nadjeżdża tramwaj (zwykle idę pieszo, ale spóźniam się tak często, że postanowiłam skorzystać z okazji), wchodzę do szkoły, patrzę: na ścianie wisi mój szczęśliwy numerek, hurra, mam dziś spokój, nikt ode mnie nie wymuszał zadania domowego, nie dostałam ani jednej jedynki, a okazji dziś było wiele, dostałam za to dwie piątki i ustną pochwałę, napisałam całkiem nieźle pracę klasową, wracam, jest jeszcze fajniej, słońce grzeje, wchodzę do domu, na stole już czeka na mnie obiad (pizza akurat).. Najedzona, szczęśliwa siadam przed komputerem, żeby tutaj coś napisać.. i czuję, jak mi się wylewa tłuszcz znad spodni.
Dzień bardzo piękny w jednej chwili zamienił się w coś beznadziejnego.
Teraz jest mi ciężko, mam złe samopoczucie i wyrzuty sumienia. I głowa mnie zaczęła boleć z tego wszystkiego.
A mogło być tak fajnie
..
Nie mogę służej z tym siedzieć, moją skórę mogę chwytać garściami i w dowolnym miejscu, mam już tego dosyć, precz przeklęte wałki!!!
Ale proszę, powiedzcie mi jasno: no co ja mam zrobić?!
Mówi się: przejdź na dietę, poćwicz trochę, ograniczaj się.
Na JAKĄ dietę przejść? CO ćwiczyć? JAK się ograniczać?
Beznadzieja
...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki