Dziś dla odmiany jest trochę lepiej, nie pod względem jakościowym, alwe ilościowym na pewno..

Zjadłam co prawda 4 naleśniki, ale po raz pierwszy od dawna nie czuję wyrzutów sumienia.

Za to, sprzątając niedawno pokój, znalazłam sterty opakowań po słodyczach, które jadłam już dawno, ale kiedy spojrzałam na nie wszystkie razem wzięte.. aż mnie strzeliło.

Były tam:
3 opakowania po Delicjach
papierek po czekoladzie
puste opakowanie Kinder Bueno
2 Snickersy (aaa!)
pudełko po czerwonej herbacie, kupionej raz w życiu
pięć opakowań po waflach O_o


Od tamtej pory odczuwam już prawdziwy, szczery wstręt do słodyczy.
Hamowanie się od nich już nie sprawia mi problemu.