Zapewne jak nie jedna z nas tutaj odchudzam się nie po raz pierwszy. Zaczynałam od głodówek, potem kopenhaska (szczerze nikomu nie polecam - osłabia, a efekt jojo gwarantowany), wyjazd do sanatorium gdzie niestety w przerwach miedzy ćwiczeniami podjadało sie grupowo batoniki i inne czekoladki. Efekty, jeśli jakieś były to były krótkotrwałe i niezadowalające
ah. Mówią mi Anuś. mam 18 lat (no dobra w maju stuknie 19 ale cii). 168cm wzrostu i 81, 5 kg. Jestem zbudowana tak, że nie jestem chodząca kulką ale wiadomo, tu i ówdzie widać te 'cudowne' 20 kg nadwagi. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów, mam mase znajomych, którzy akceptują mnie taką jaką jestem wiec problem nie tkwi w braku akceptacji i odnalezieniu się w społeczeństwie.
Chcę zrobić coś dla siebie.
Jakie plany przyszłościowe?
Byłam 6 dni na kopenhaskiej. Wprawdzie spadło mi te 5kg ale męka to była niesamowita. Ciągle zawroty głowy były nie do zniesienia. Teraz pochłaniam tylko i wyłącznie warzywa, owoce, chude mięso kurczaka bądź królika, ryby i ser biały bo bez niego żyć nie mogę. Pijam wodę niegazowaną truskawkową (bo zwykłej nie przełknę) i różnego rodzaju herbatki oczyszczające i przeczyszczające. Ogólnie staram się nie przekraczać 800 kcal dziennie. Do tego jeżdżę codzienie ok 1h na rowerku stacjonarnym. Dłużej się da, owszem ale nie w momencie kiedy krajobraz ni choler zmienić się nie chce a tyłek boli od zabójczo niewygodnego siodełka.
Długo się zbierałam coby tu cokolwiek napisać. bo jak to.. prosić o wsparcie? o wspólną walkę? hmm..? nie jestem zwolenniczką robienia publicznej listy co dziś zjadłam i czym zgrzeszyłam. czytam jednak posty innych i dochodze do wniosku, że cholera trzeba się przemóc bo to naprawde pomaga! Jesteście naprawde cudowne i wsparcie jakie dajecie dziewczynom może wiele zdziałać.
no, więc bez pytania wkraczam z buziorami i zbędnym balastem
***************
cel pierwszy:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
cel drugi:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Zakładki