no nie ukrywam, że dużo pomógł mi dietetyk, no i nie chudłam szczególnie szybko...po miesiącu dopiero około 2 kilogramy, bo organizm przestawiał sie na mniejszą iloć kalorii, czyli 1500, a wczesniej jadłam jak opetana, conajmniej 3000 dziennie. Poza tym ograniczyłam tłuszcze i węglowodany...dobre jest picie wody, pomaga trawić, oraz błonnik w tabletkach, bo wypełnia żołądek i nie czuje sie takiego głodu.
poza tym aerobic dwa razy w tygodniu, potem sukcesywnie inne sporty- jazda konna, chociaż po tym jak spadłam, mam uraz...w tej chwili nadal chodzę na fitness, chociaż już nie tak regularnie, poza tym zimą snowboard, a latem biegam i tańczę dużo, więc ruch robi swoje.

schodzenie z diety nie obyło sie bez małego jo jo, poza tym mięśnie też swoje niestety ważą...no ale jak się chce, to nie ma rzeczy niemożliwych. teraz muszę coś zrobić z dołem, bo taki mało atrakcyjny jakiś