Hej Basik!
Dzięki za wpis!Wiesz,że dzięki Tobie dowiedziałam się o kompulsywnym jedzeniu?Problem jak ulał pasuje i do mnie.Moze nie jest drastycznie nasilony,bo moje napady są nieregularne i konczą się na zjedzeniu nadprogramowych słodyczy,ale zdarzają się.A mianowicie wieczorami.
W ciągu dnia jest naprawdę OK.Rano z reguły jadam mało,bo nigdy nie mam czasu na porządne sniadanie.Jestem śpioch,wstaję na ostatni dzwonek i czasu starcza tylko na ubranie się i bieg na autobus
Obiady jadam regularnie na stołówce.Z reguły najadam się i starcza mi to do popołudnia.
I tu zaczyna się problem-jak wracam z pracy,jestem już głodna i włączam odkurzacz żołądkowy
Zaczynam spokojnie i zdrowo,ale później często kończy się na zapychaniu brzusia.No chyba,że nie ma nic w zasięgu wzroku
Wtedy wytrzymuję.
I później albo ląduje wszystko w kiblu,albo wmawiam sobie,że jakoś to przezyje.
Tylko naprawdę nie wiem,co u mnie jest tym wyzwalaczem.Chyba bodźce wzrokowe i dobre rzeczy w zasięgu pola widzenia
No ale przecież nie moge mieć tylko światła w lodówce
I jak tu sobie poradzić?Mimo wszystko staram się nad tym zapanować i rozumem przekonać żołądek.
Chciałabym jednak się dowiedzieć,czy te napady to jakiś bład w odżywianiu,czy też bardziej skomplikowana sprawa psychiki.
Zakładki