Tak tak, kiedyś to były czasy. Hmm.. W sumie nie aż tak strasznie dawno... Jakieś kilkanaście miesięcy temu.. Już zaczynałam być zadowoloną ze swojego wyglądu istotą, kiedy to za sprawą przyjazdu mojej kochanej starszej siostry wpadłam w błędne koło obżarstwa. No ale.. miłość nadchodzi niespodziewanie i niekiedy dłuuugo nie chce wypuścić ze swych szpon.. także i ta --> miłość do jedzenia.. Tylko licznik wagi w takim tempie zaczął odnotowywać coraz to większe liczby.. Oj! No i właśnie dzisiaj postanowiłam podjąć ostatnią próbę przerwania tego kręgu i powrotu do dawnej ładnej sylwetki!
A że nie wiedziałam w który to wątek się wplątać, rozpoczełam sobie nowy...
Na dziś dzień waga pokazuje 66kg i z każdym tygodniem rośnie. Zobaczymy co z tego ostatecznego postanowienia wyjdzie..
Poki co, za 2 dni czeka mnie wbijanie się w gorsetowo-balową kreację, która kupowana była ponad miesiąc temu i teraz się zrobiła zdeńko za ciasna tu i ówdzie.... Szczerze mówiąc to prawie w nią nie wchodze!:/

Ale, już niedługo wierze że będzie dobrze.. Grunt to pozytywne nastawienie!

Na dzisiaj, pierwszy dzień wypełniania tego postanowienia lista zjedzonych rzeczy przedstawia się tak:
4 jabłka średniej wielkośći
4 pomarańcze również wielkości średniej

No i zapewne liczby te zwiększą się jeszcze do końca dnia, ale w zamierzeniu nie tkne dzisiaj nic oprócz owoców, a od jutra zaczynamy się pilnować i regularnie ćwiczyć!

A może ktoś się dołączy? Może jeszcze jakaś inna istota postanowiła solidnie wziąć się za siebie od dnia dzisiejszego?