-
Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re
Cieszę się bardzo , że mogę Ci pomóc i wesprzeć .Wierz mi kto jak kto ale ja naprawde wiem co to znaczy walka o 5 na początku .Ja chudłam etapami .Najpierw szybko zeszłam do 62/61 i długo potem zajęło mi by pójść dalej .Raz waga szła w górę nawet do 64 potem szybko znów wracała do 62 (to co teraz Ci przybyło to napewno woda i wystarczy , że dzień się przegłodzisz i zejdzie ) .Więc już tylko marzyłam o tych 60ciu.Jak się wreszcie udało to wtedy szybko schudłam do 58 ale miałam tego pecha , że to było tuż przed świętami
Kilka dni na pierogach i 61 wróciło...załamałam się wtedy i dałam spokój z chudnięciem .Aż tu niespodzianka ! Kilka dni do sylwestra jadłam "grzecznie" na sylwestra się upiłam i co i okazało się , że znów waże 59 ! To mi dało takiego kopa , taką motywację , że zaczęłam chudnąć dalej . Moją wagą docelową było 58 , ale jak je ośiągnęłam to okazało się , że mnie to nie zadowala ... i chudłam dalej .Doszłam do 55 i teraz z tą wagą czuję się fenomenalnie i tą wagę chce utrzymać
Czoki ! Nawet nie wiesz jak bardzo moje życie zmieniło się od kiedy schudłam ! (a mówi się że wygląd nie ma znaczenia
Przede wszystkim od razu znalazłam faceta i okazało się , że mam powodzenie ...
Jeśli chodzi o mój system chudnięcia to metodą prób i błędów znalazłam swój sposób .I tak .Przez kilka dni (zaczynałam od tygodnia potem to było 2-3) jadłam bardzo mało np. piłam tylko kefir albo jadłam tylko jogurty i waga spadała 1-2 kg .Potem robiłam od tygodnia do nawet trzech przerwy gdzie jadłam normalnie ale pod kontrolą .Brałam też cały czas Topinulin i CLA .
Acha wzrostu mam 167 .
Pozdrawiam i służe pomocą .
Ka .
-
Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re
CZOKUSIU no słonko uśmiech please.Nie może być tak źle.Wiesz jakie nastawienie jest ważne.Kasandra ma rację,ja również spróbuję brać z niej przykład.Uda się jeśli będziemy silne i będziemy dążyły do celu mimo naszych kryzysów.Buzi Czokusia!!
-
Re: Re: No i kolejny dzień walki przed nami...:)
No i się postawiłam............. taaaaaaaaaaaaaaaaa............. cholerkaaaaa!!!! Grrrr! Zawaliłam sprawę... Niby sama sobie nakładałam, ale wiecie jak to jest u rodziny... kuszą tymi wszystkimi i potem człowiek nie umie sobie odżałować.. szczególnie taki jak ja.. u którego obserwujemy znikome racje silnej woli...:////////
Ale... jutro... nadchodzi nowy tydzień i ja to odrobię i jeszcze schudnę dodatkowe kilogramy!!!!!!!!!!!!!! Grunt to się nie dać!!! A w końcu jak będe tak chcieć schudnąć to schudnę i koniec! No. To pędze na rowerek! Nawet dorby humorek mam i nastawienie jak na taka wpadkę..hmm.. Dzieki Cinni!:**
-
Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re
Ah dziękuje kobitki wam za te słowa......... Tylko że ja tu ciągle nawalam!!! Jak zaczełam te 1,5 tyg. temu jeść gorzej jak baba w ciąży, to nie umiem przestać do teraz! I z ćwiczeń już też tylko ta joga, brzuszki i pompki się ostały..... Jest coraz gorzej.... Z dnia na dzień notuję regularny przyrost wagi! I czuję Kasandro że to teraz już nie jest tylko woda.....! Ale właśnie. Ja jak kiedyś zeszłam do tego 57 to miałam podobnie. Później jak już się widzi że się osiągnęło to co chciało to się już zupełnie bez wysiłku prawie traci po kolei następne kilogramy. Tylko pokonać tą granicę 60 kg! Najtrudniej mi jest zejść poniżej 61 tak żeby nie głodować za bardzo.. A tego naprawdę nie chcę, bo ja potem rzucam się na jedzenie ze zdwojoną łakomością, załamuję się i zamiast pokonać 1 kg mam już kolejnych kilka na koncie! I te etapy to są bardzo podobne do tych co ja przechodziłam wtedy............ Tylko jak ja to zrobiłam?? Grr.. No ale postaram się na podstawie tego Twojego rozpisu jakoś pokonać to moje obecne zrezygnowanie i dopne w końu swego? Postaram się!! Muuuuuuuuusi się udac! Kasandra, Cinni :******
-
Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re
wracam.
schudne. i Ty moj Skarbie kochany tez schudniesz!
nie bylo mnie, bo to byla po prostu masakra, co robilam... dalej jestem na 52-53kg... ale mam dwa miesiace, zeby schudnac do 48... nawet jesli bede chudla 1kg/tydzien, to mi sie uda... czyli mi sie uda!!!od jutra zaczynam MOJA WLASNA DIETKE - czyli taka, na ktorej wytrwam dlugo i w ogole... tez sie zastanawiam, jak ja to wtedy zrobilam... tak latwo przyszlo... jak zeszlam do 50kg, to juz potem same lecialy... i to jak szybko... teraz tez mi sie uda! wystarczy troszeczke silnej woli i juz!
przepraszam, ze tak to tutaj wszystko pisze, ale jakos nawet nie mam ochoty wracac do taktego mojego poscika... mam nadzieje, ze sie nie obrazisz, jesli bede tu od czasu do czasu cos zapisywac? przepraszam, ze sie tak podpinam do Twojego poscika... jesli Ci by to przeszkadzalo, to prosze - powiedz...
pozdrawiam Cie goraco!!! ******** UDA NAM SIE!!!!
-
Re: Re: W pogoni za dawna sylwetką...
Hm... po pierwsze...
Hurraaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Rano weszłam na wagę i pomimo tego 3dniowego obżerania się (włącznie z wafelkami, ptasimi mleczkami, czekoladowymi cukierkami, ciastami, paczkami ----------- czyli kupa kalorcznego i niezdrowego zarcia + ładne śniadanka i obiadki) u rodziny, nic nie przytyłam!!!!!!!!!!!! Rano było nadal 63,1kg a potem zjadłam znowu śniadanko (dwie kromki pieczywa pełnoziarnistego-żytniego z almette, ramą cremem bonjour i z ogórkiem konserwowym i do tego małe jabłuszko i kawka), pojechałam na projekcje filmową, a jak wróciłam ok. 15 do domku i weszłam zleksza już podgłodzona na wagę to ujrzałam 62,6kg!!!!!! Hurra hurra hurra!!)))) No i przed chwilą ładnie zjadłam obiadek, małe jabłuszko i kolejną kawkę rozpuszczalną na przychamowanie apetytu..... Będzie dobrze!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Już jestem pewna że mi się uda!
Po drugie....
Kupiłam sobie tą gazetkę Vity... Mam pełno Shape-ików z ćwiczeniami niby.. i miałam nie kupować już.. no ale jakoś tak mnie tknęło jak znajoma ze mną kupowała egzemplarz dla siebie.. No więc będzie okazja do dodatkowego spalania..
Po trzecie...
Ciesze się Dorotko że cokolwiek Ci dał ten mój pościk... chociaż ja tu nie widzę nic aż tak mobilizującego, no ale gruncik że coś w nim znalazłaś!:**
Po czwarte....
Marzena.. Przecież ja bym zdechła już do tego czasu, gdybym jadła ciągle tylko owoce!!! A w żadne szczególnie zdrowe odżywianie i narzucające poszczególne artykuły spożywcze diety się nie bawię, bo wiem, że szybko by mi wróciło wszystko co schudłam, a poza tym pewnie w końcu rzuciłabym się na to co lubię, a byłoby mi zakazane.. Tak więc stosuję swoje własne dietki i pomysły i wierze, tfuu! jestem pewna że dopne swego!!
No. I to by było na tyle.. Kawka się skończyła.. Dziękuję paniom!):**
-
Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re
Oczywiście że się nie obrażę i pisz jak najwięcej Dorotko! Może to mnie zmobilizuje do własnej walki....... Dziś na liczniku zanotowano 64.. Porażka... No ale ok. W planach mamy dziś nie jedzenie zupełnie niczego. A od jutra znowu zacznę się pilnować! Poza tym od środy wchodzi w życie mój cudowny plan postu mięsno słodyczowego, więc musi być dobrze! Heh widzę że dokładnie 3mam się rozpisu Kasandry... ale według niego muszę tylko dojść do tego 60 i potem będzie już łatwiej, a więc do dzieła! No nic lece już Miłego dnia!!!!!!!:****
-
Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re: Re
No Czokuś,bardzo mocno trzymam kciuki.Po zejściu do 60 będziesz widziała większe efekty i to Cię zmobilizuje do dalszej pracy nad sobą.Poza tym jak człowiek nie jest zdołowany swoją wagą,to juz jest łatwiej,nie myśli tyle o tym i o JEDZENIU.Od dzisiaj ja postaram się właśnie nie myślec o tym,do wiosny ma być 3kg mniej i UDA SIĘ !!!!
-
do czoki
Hej czoki,
pozwole sie wtrącić, OK?
Z mojej praktyki odchudzania, wyciagnełam jeden bardzo ważny wniosek- dla organizmu najważniejsza jest regularność- wszelkie huśtawki typu dzis mnóstwo jutro nic doprowadza tylko do ciągłych wahań apetytu i wagi.
Jeśli chcac odpokutować wczorajsze nadmiary zakładasz , ze "dzisiaj nic" to jutro znowu możesz mieć problemy.
Dlatego ja staram się jeść o ustalonych, stałych porach a jeśli zdarzy mi się (a zdarza sie oj zdarza) jakieś jednodniowe obżarstwo to następnego dnia staram się wrócić do stałego reżimu a nie panikować ))
Pozdrawiam i zycze wytrwałości!
reni~~
-
Re: Re: do czoki
No właśnie, właśnie.. Ja też doskonale wiem że ta regularność przynosi najlepsze efekty, ale ja jej nie umiem wcielić w życie! Tyle prób już było. i co? Na liczniku pojawiają się jak zwykle dodatkowe kg. Bo ja mam już tak rozchwiany ten żołądek że jakoś nie umiem jeść regularnych dawek żywieniowych. Raz mnie napadnie i zjem tonę (oj ostatnio ten piekielny okres trwał cały tydzień!!! I stąd te cholerne 3kg wróciły!) a potem znowuż w ogóle jakoś sama z siebie nie mam apetytu. No ale co robić. Jak tylko schudnę do tego choćby 59 to wtedy obiecuję wcielić do swego rozkładu dnia te regularności w jedzeniu, ale póki co nie da rady!
A dzień odzielający kolejny etap walki od tego tygodnia obżarstwa, przebiega planowo, czyli jeszcze nic nie tknęłam i raczę się poki co tylko herbatkami owocowo-rózanymi, kawką i herbatką Pu-Erh I czuję że uda mi się wytrzymać do końca dnia! Wieczorem jak zwykle joga (już na powrót wyrobił mi się ten zdrowy nawyk), brzuszki, pomki i moooże jak znajdę chwilkę czasu to ze 3km na rowerku! Więcej nie da rady przy tak małej dawce pożywienia. A jutro zaczynamy się pilnować i koniecznie zjem śniadanie! Bo bez tego potem zawsze są problemy! No to kończę już i zajmę się czymś pożytecznym to dzień szybciej upłynie.. Dzięki za wszystko dziewczyny, buzkaaa!!
PS. Kasandro! Coś ty sobie do tej głowy wpoiła, że wtedy po tylu podejściach w końcu wyszło Ci to obalenie graniy 60 kg?? Może jakieś drobniutkie rady jak się z tym uporać??? Bo mi coś to za ciężko idzie........ No chyba że nie kojarzysz nic takiego konkretnego? Hm? Z góry dziękuje..
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki