-
Witam:)
Na początku powiem, że dzisiaj byłam na ostatnim zabiegu!!! WKOŃCU, bo już mnie nudziło chodzenie tam... A czy efekty są? A bo ja wiem... :roll: Boli, nie boli, i tak już mi zostanie do końca świata hehe
Gagatka: Mój ciur, to mój jedyny zwierz, jakiego miałam i jakiego będę chyba miała, bo... Może to głupi powód, ale wiem, że jeśli którego dnia zdarzy się, że ON postanowi odejść, to ja tego nie przeżyję, i w życiu nie będę chciała tego powtarzać, już raz bałam się o Jego żywot i dziękuję... Ile ja łez wtedy wylałam, bo to jak bardzo Go kocham, tego futrzaka, to jest nie do opisania... Aż mi się łezka w oku kręci :wink:
Dziś rano znów miał altacetkiem posmarowaną łapusię, i podkuloną ją trzyma, ale jest dzielny, da sobie radę bestia mała :wink:
A co do spacerków Sephrena, to te spacerki chyba by musiały być w nocy, bo On wtedy szaleje:) Cały dzień to On poświęca na spanie, z przerwami na papu, siusiu i kupkę :mrgreen: Idzie w kime około 10 rano, a wstaje około 20 wieczorem:) A pozatym, takie spacerowanie jak u fretek na smyczce, to odpada, bo On w życiu by się nie dał złapać by COŚ Mu założyć, a pozatym, to byłby niewyobrażalny stres i nerw dla Niego, a ciury są bardzo podatne na stres, i przy poddawaniu ich długotrwałemu stresowi, doprowadza to, do spadku odporności i łapania choróbsk, a odporność i tak mają nie za wysoką, więc nawet nie brałabym Go nigdzie na dwór bez powodu i nie puszczała nigdzie, by czegoś nie złapał... :mrgreen: tak samo jak w życiu by nie wszedł do takiego kółka, co to niektóre gryzonie, jak chomiki lubią w tym biegać, ja nigdy nawet nie próbowałam, bo i nawet ciury są do tego za duże, a po drugie On by w tym nie biegał, bo nie zrobią nic bezcelowo, i bezsensu co ich do nieczego nie doprowadzi... Takie bieganie wkółko:| Ach wiele tajemnic kryją te ciurki... :mrgreen:
Markowa: Przeogromnie gratuluję sukcesu, bo jest to przełomowa chwila, zobaczyć z przodu inną cyfrę! Wiem, jak ja to przeżywałam :mrgreen: uczucie bombowe prawda?:) Wczoraj nie byłam biegać z bólu, ale dziś mam zamiar iść, o ile będę się dobrze czuła, no i pogoda pozwoli, bo jest strasznie zimno, i wieje wiatr... No, ale zobaczymy:)
Tluscioszek: Kochana, wczoraj pisałam, że z rana waga pokazała mi coś około 63,5 - 64 kg?:) A za kilka godzin dostałam wczoraj okres... I choć OCZYWIŚCIE MIAŁAM TEGO NIE ROBIĆ, z czystej ciekawości weszłam dziś na wagę, i co? 65! ha! I tu mamy ten cały psikus tego naszego okresu... U mnie szczyt wagi - NO, BO PRZECIEŻ JUŻ CHYBA NIE BĘDZIE ROSŁA??? - wypadł na dzień 2, i tak jak Sephrena napisała, dzień największego krwawienia i jeszcze bólu... Oby mi ta waga już wróciła do normy PO okresie, czyli... Hmm czuli gdzieś w sobotę! Ale NIE, nie zważę się w sobotę, poczekam do poniedziałku przyszłego... Powinno być wtedy upragnione 63 kg :mrgreen:
No nic, lecę na obiadek, makaroniku troszkę z kotlecikiem mielonym:) MNIAM:D
-
Pewnie cholewka, ze fajnie zobaczyc inna cyfre z przodu. A jaka mobilizacja?!! :D
Ty tam lepiej sie snoi nie nadwyrezaj, bo jeszcze przesadzisz. A my tu musimy o Ciebie dbac!
Smacznego!
-
snoi :arrow: Właśnie przjerzałam Twoj temat i jestem pod wrażeniem, osiągnełas to o czym ja zawsze marzyłam wrócić do szkoły po wakacjach odmieniona i szczupła. Serdecznie gratuluje, bo osiągnełam bardzo wiele. Mnie zostal juz miesiąc wakacji i mam nadzieje, że wróce choć troche szczuplejsza do szkoły...
Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluje odmiany na lepsze :!: :!:
-
Markowa: Właśnie przed chwilką miałam straszny dylemacik... Iść, czy nie iść... I padło: IDĘ :mrgreen: Tylko cholipcia, niepotrzebnie w takim razie, jakieś 10 minut temu wypiłam kubek zielonej herbatki (+ 2 słodziki, tj. 0,4 kcal hehehe) i zjadłam jabłko... Pewnie mnie kolka złapie, ale co potuptam, to potuptam:) Rozwarzałam wszystkie ZA i PRZECIW dzisiejszego biegania i moje sumienie było ZA, bo chyba nie dałoby mi spokoju... Ale kochanieńka nie martw się, będę biegła ile będę miała sił, postaram się nie paść:) Ale od jakiegoś czasu mam przy sobie tel. jak biegam, także lajcik, jak nawet się połamię hihi
Czeri: Dziękuję bardzo i witam serdecznie:) Do mojego CELU jeszcze troszkę zostało, ale masz rację, bo jestem sama z siebie, gdzieś tam w środku dumna, że w tym roku (bo oczywiście, takie wakacyjne postanowienia były co rok, chyba od podstawówki... :roll: ) wkońcu zebrałam w sobie wszystkie siły i powiedziałam stanowcze DOŚĆ, dotychczasowemu "życiu" :mrgreen: Mam nadzieję, że mi się uda...
A tymczasem idę się powyginać troszkę w domku i na stadion pobiegać... hihi
Do wieczorka babeczki:*
-
Och, ale z Ciebie uparciuch! :wink: Ale dobrze, ze przynajmniej telefon masz ze soba :D .
Powiedz sama, ile w tym calym chudnieciu jest zaslugi forumoterapii :D . Dobrze, ze tu trafilysmy :D :D :D .
I niech tworca internetu bedzie blogoslawiony i wychwalany po wsze czasy :lol: (a swoja droga, wie ktos kto byl tworca internetu :?: )
-
he dziewczyny co do wagi to masakra, ja mam oficjalne sie mierzyc w srode na 3 dzien @ ale zobaczymy wpisze tyle ile bede miala nie ma co... najwyzej w nastepnym tygodniu zobacze ze duzo spadlo mi w centymetrach hehe:) ja niewiem kto jest tworca internetu
ale wiem ze tworca gg jest moj daleki kumpel:DD
buziaczki:*
-
Jak byłam mała to też tak myślałam, ale każde nowe zwierzątko darzyłam także wielką miłością. Takie już życie, ale nie ma co się dołować. Będzie dobrze, musi!
Ja miłość do zwierzaków mam wpajaną od dziecka.
Jak dietka? (;
-
Ooo, Tluscioczek - to fajnych masz kolegów, no :) ! Ja tez chcę takich... :wink:
Snoi, a ty gdzie się podziałaś robaczku (ale pieszczotliwie, co?). Chyba zaraz będę musiała do Ciebie zadzwonić :lol: ...
-
Siem Robale:D hihi
I powiem Wam jedno! Było BOSKO!!! A tak się wahałam... Niby ten @ mi trochę nie za bardzo pasował do biegania, ale za to pogoda dopisała, było nawet chłodno jak wychodziłam z domku, ale jak zaczęłam biegać, to się rozgrzałam, ale nie zgrzałam odrazu i tym sposobem spokojnie przebiegłam sobie 10 okrążeń, hihi czyli 4km :mrgreen: I czułam się PO fenomenalnie... Kurczę, naprawdę, jeszcze nigdy sie tak nie czułam, ale to chyba naprawdę zasługa pogody :wink: Przed biegiem jakieś wygibasy w domu i PO też jeszcze chwilkę...:)
***
Ale zjadłam... Około 987,4 kcal :oops: Tak około, więc mam nadzieję, że tak naprawdę, było ciut ponad 1000 kcal... 8)
Śniadanie:
:arrow: Serek wiejski + 2 wasy;
Obiad:
:arrow: Pomniejszona porcja makaroniku + 1 kotlecik mielony + ogóreczek kiszony;
Kolacja:
:arrow: Kromka chleba 'graham' + plasterek sera żółtego + suróweczka z pomidorka, cebulki i odrobiny kukurydzy;
Coś pomiędzy:
:arrow: Jabłko + Wafel ryżowy + Herbatka zielona + woooooooooda;-)
***
Za chwilkę sobie pójde obejrzeć "Nieustraszonych" i może do łózia, albo jeszcze na komputerek... :wink: No i jeszcze raz (już 4) posmaruję Łobuziakowi łapusie:)
Kurczę, tak sobie pomyślałam, że jakoś równo za 4 tygodnie, to ja już będę spakowana chyba raczej, i będę zawozić rzeczy do Olsztyna :mrgreen: Juuuhuuu...
A tymczasem: Kolejny dowód na to, że mam coś z klepkami nie tak... No bo KTO robi sobie zdjęcie w 2 dniu @, po całym dniu, wieczorem? I kto zamieszcza je w swoim wątku tuż przed nadejściem nocki, żeby postraszyć odwiedzających? Odpowiedz jest prosta: JA :mrgreen:
http://images21.fotosik.pl/386/f99f01069c1cd524.jpg
I dziewuszki, nie mydlijcie mi oczków moich brązowych, że tu niby jakąś różnicę widać, bo choćbym lupe przykładała nic nie ma... :( Tylko jak dotykam, to jest jakby twardszy, pozatym NIC... Durna ja.[/img]
-
kochana a ja widze roznice:)) masz bardziej wyrzezbiony brzuszek;)) i dam ci jedna rade odnosnie fotek jesli pozwolisz;)) zeby lepiej widziec roznice rob zdjecia w tym samym miejscu i z tej samej odleglosci... bedziesz miala lepsze porownanie, bo jak teraz zrobilas obecne zdjecie brzucha moze nawet optycznie wydawac sie wiekszy niz poprzednio:)) to chyba logiczne:)))
Ty na drugi dzien @ zrobilas trening a ja mam tak samo bolesny jak wczoraj a nawet gorzej:(( i niewiem co na to poradze...
Zycze udanego dietkowania i treningowania:))
P.S. u mnie tez sie zimno zrobilo vabank wychodze w sweterku lub w kurteczce w ktorej sie juz normalnie mieszcze:)))
-
No to nie będę mydlić Twoich pięknych, bronzowych oczek, ale i tak powiem, że masz ładny brzuszek :)
-
Witam:)
A tam, kichać już na te zdjęcia... :( Ja poprostu jeszcze bardzo długo nie będę zadowolona ze swojego wyglądu... :( I wiem, jedno, że jeśli w poniedziałek waga - nie daj Boże - się nie pokaże mniej, to ja już inaczej ze sobą pogadam... :evil:
A tymczasem wcinam sobie activie śliwkową, i popełznę chyba przed tv, oglądać Mistrozstwa Świata w Lekkiejatletyce w Osace :wink: Dziś nigdzie nie wychodzę, no oprócz biegania oczywiście... Więc, tv, komp, i gazetka... :wink:
Udanego dietkowania Łobuzy:)
-
Snoi, witaj!
Jesli jeszcze raz tu zobacze ze nie ma roznicy to udusze wlasnymi rekoma!!!
Proponuje zlapac troszke opalenizny a wtedy to dopiero bedzie roznica:)
GRATULUJE!!
Matylda
-
wiesz co?? mozesz mi za to kopa w tylek dac ale jestes straszna maruda!!:)))) Ty zapewne ogladasz siebie codziennie w lustrze jak wiekszosc z nas wiec nie widzisz roznicy... najlepiej zapytac sie kogos kto cie dawno nie widzial:DD a najlepiej TDP w Olsztynie heheh;DD Wiec ciii bo ja Ci kopa dam;DDD
-
Chyba taki kop w mój wielki tyłek, by się przydał i może przywołałby mnie do porządku :evil: Ja nie wiem, jak to jest, ale w tym moim wielkim brzuchu, nie mam narazie miejsca na zjedzenie więcej, a mam na liczniku... 431,9 kcal :!: :evil: Kiedy niby ja to dojem... :roll: Jest godzina 16 z groszami... Od 17 jakoś zaczynam ćwiczyć i idę biegać, więc za wiele to ja zjeść nie mogę, bo chcę biegać, a nie zwijać się z bólu jak mnie kolka złapie...:| Na kolację zjem jogurt z płatkami, więc 200 kcal... A reszta? Tylko pogratulowac sobie głupoty... Owszem, kalorii mogłoby być dużo więcej, ale wykłóciłam się, że NIE BĘDĘ JADŁA NA OBIAD PIZZY z mamuśką, i NIE JADŁAM :evil: Jeszcze tylko rodzicom ją przygotowywałam, i wkółko było "No zjedz kawałek... Nie utyjesz przecież odrazu..." bla bla bla... Jak ja nie nawidzę takiego wmawiania. Nie mam ochoty, to nie jem, jak będę miała to wtedy się skuszę... No i rodzice zjedli po pizzy, a ja zupkę knorra grzybową, taką z makaronikiem, a do tego zagrzałam sobie 2 male kromki chleba grahamka... Objadłam się. Bo chyba jak to się mówi wszędzie, najgorzej to jest na początku, później już i żołądeczek i organizam się przyzwyczaja... I z ręką na sercu przyznam, się, że nie miałam skrętu kiszek na widok Ich pizzy, koło noska mi ona latała i tyle :wink: Wiem, idę zjem banana chyba... To i energia do biegania większa będzie:) Ale to i tak dziś wyjdzie 751,9 kcal w sumie... Brawo, brawo, tylko sobie w łeb strzelić:|
-
hehe Snoi:)) moze skusisz sie na wafle ryzowe Sonko?? sa bardzo dobre:D ale neiwiem ile bys ich musiala zjesc zeby bylo rowno 1000 kalorii:DD ale sa lekkie wiec moze... hehe ja sie dzisiaj najadlam jablek kwasnych a babka wcisnela mi ze sa slodkie:// ale z glodu je wchrzanialam i zjadlam wszystko czyli 1 kg:)) ja niewiem ile kalorii zjadlam ale zaraz policze w kalkulatorze:))
<kop wielki> w du pe zadzialalo? czy jeszcze chcesz?? ja dzisiaj nie cwicze bo bol nie ustepuje...
-
Snoi, no ja tu wchodzę dzisiaj i czytam o jakiś zdjęciach i zastanawiam się o jakie zdjęcia chodzi, a tu taka niespodzianka! Brzuszek rzeczywiście bardzo ladnie Ci się wyrzeźbił (szczególnie górne partie). Pochwałka :D :!: :!: :!:
Ja tez już przyzwyczajona do niejedzenia - najem się jedną kromką chlebka i potem problem - skąd wziąć pozostałe brakujące kalorie? Godzinę temu było ich około 600. Ech, chyba możemy jakieś zbiorowe harakiri popełnić snoi :lol: . I powiem Ci, najlepsza sprawa, że mnie juz nie ciągnie do ziemniaków, słodyczy. Czasami jak czuję taki cieplutki chlebek biały to mam ochotę wsunąć cały popijając mlekiem. Ale udaje mi się powstrzymać pokusę :D .
Miłego wieczorku kochana :!:
-
No to jakoś się udało, płateczków było ciut więcej, a i kubusia wypiłam z 200ml, ale to i tak da max coś około 900 kcal... :roll: No cóż. Chyba jednak zacznę kąsać, jak mi będzie wmawiane jedzenie jeszcze kiedykolwiek i jak usłysze po raz kolejny tekst mojej mamy: "No przecież nie utyjesz od takiego kawałka... Już, nie przesadzaj... I tak jak pojedziesz do Olsztyna, to będziesz znowu jadła..." A figa z makiem. Guzik. O nie, nie, nie... Ja jeszcze pokaże. Mowy nie ma. Ale mam nerwa... :evil: Grr...
Cholercia, wiecie, co, ale już chyba tak na poważnie jesień idzie... Bo już te wieczory, jak dla mnie naprawdę są chłodne :!: Stopni jakoś pod 20 było u mnie, słońce niby jakoś próbowało się przedrzeć, ale wiatr jakiś taki... Hmm "mroźny"? No taki jesienny wybitnie... A fuu :? Aż się dziwnie tak biega... Przebiegłam dziś 8 okrążeń, i prawie się nie spociłam :wink: Ale myślę, iż to zasługa tylko tego wiaterku i chłodu... I kurczę biegałabym dłużej ale na boisko weszła banda chłopaków, bo akurat trening mieli i zaczęli też biegać, a ja tak nie lubię... :evil: No, ale to i tak mnie satysfakcjoonuje, bo jakby nie patrzeć 3200m było i spacerek do domku...:) Biegam więcej, niż na samym początku...:)
Ale jest + tego chłodku i zapachu jesiennego wiatru (ale poeta ze mnie...), bo to znak, że zbliża się jesień, a jak jesień to wrzesień, a jak wrzesień to i już październik, a jak październik, to... Achhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh :mrgreen: Się tak emocjonuję, do pierwszych zajęć i pierwszego koła, pewnie hehe ale jest wieeele + bycia TAM, a nie TU :mrgreen: Tylko ciurek zostanie z mamuśką w domku... Ale TU jest Jego DOM, szkoda mi zwierza, na takie stresy akademickie :( Ale On wie, że pancia Go kocha całym serduszkiem:) hihi
Nooo, także dzień dietkowy można zaliczyć na +... No i 3 dzień @ za mną hehe już będzie z górki, ale zobaczymy jak z wagą... :evil: :evil: :evil:
-
Sia la la la, nie ma to jak sobie w nocy na forum siedzieć :roll: :mrgreen:
Ja na kompie, a ciur mimo chorej łapki, to łobuzuje... :mrgreen:
I co by tu zrobić, żeby iść spaćku...
Też mam problem z tym spaniem hehe
:(
-
No i masz babo placek... Snoiii, to ja tu specjalnie czekam na czas kiedy wszyscy smacznie śpią, a ty na nogach :?:
Jak tak można :?: :!: :?: Jestem oburzona... :wink:
Gratuluję konsekwencji w bieganiu. Dobra jesteś :!: Moja krew :wink:
Buziole dla Ciebie gorące maleńka :D
-
hehe o nie, nie, nie kochanieńka:D Ze mną nie ma tak łatwo... Ale już mi ślepka zaczynają się kleić i chyba pójde powalczyć do łóżka z moją bezsennościa ostatnio...:)
A tak nawiasem mówiąc, tak spojrzałam na tego felka, co to niby strzeże mojej wagi, i sobie pomyślałam, że z chęcią bym Mu tak w dupsko kopa zasadziła, że by nie wiedział, gdzie Mu się te oczyska wielkie podziały :roll: :wink: Niech sobie idzie strzec innej wagi... Mniejszej:) hehe
Ale Markowa sęk w tym, że ja nie na nogach ale na moim tyłeczku pięknym, zgrabniutkim i powabnym :mrgreen: JOKE of course:) Zaufaj, że jest na "czym siedzieć":) Ale mimo wszystko to ja już sobie chyba pójdę:) Jeszcze ciurowi dam witaminki, tj. vibovicik do polizania z paluszka:) Pogadam sobie z Nim chwilkę i pójdę śniiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiić... :mrgreen:
BUZIOLE;-*
-
Snoi :!: Ty mu żadnych kopów nie zasadzaj, bo jeszcze Organizacja Ochrony Praw Zwierząt zwinie Cię niepostrzeżenie z ulicy... Lub jacyś fanatycy UFO! :wink:
Sam pójdzie, po dobroci, wierz mi na słowo :D
I wierzę, że tyłek może być ładny, piękny, powabny, zaokrąglony kobieco, seksowny (etc.) i duży ( :!: ) bo... sama taki mam :wink: :wink: :wink: . Hehe, a co się będę okłamywać - fajny jest no, tylko bioderka (że co? bioderka???)... ech, szkoda gadać 8) .
Snoi, ja mam jeszcze takie pytanko. Za co się te punkty pod awatarem dostaje? Bo wiem, że między innymi za posty, ale zaczęło mnie zastanawiać skąd masz więcej punktów niż postów 8) . I to nie tylko ty.... Hmmm...
Miłego spania, byleby udało się zasnąć.
Dobranoc, pchły na noc :D
-
ehhs dziewczyny;DD ja do niedawna mialam problem ze spaniem i to przez pare lat a teraz?? 22 to juz do lozka lece bo usypiam, ale to z przemeczenia organizmu... ja wczoraj grzeszek popelnilam razem z chlopakiem, zjadlam herbatniki i 4 duze pierniki :oops: ale dzisiaj juz nie mam apetytu wrecz przeciwnie!!! te pierwsze 2 dni @ (czyli te najgorsze) mam za sobą:DD
buziak:*
-
Snoi, gdzie jestes myszko :!: :?: :?:
-
snoi nareszcie dokopałam się do Twojego wątku, i chyba się tu na dobre przeniosę :D więc witam wszystkie współwalczące z tłuszczykiem kobitki :D
Mi jak na razie idzie dobrze, za 2 h lecę na fitness. Nareszcie autko mam sprawne, więc mogę sobie na ćwiczonka pomykać :D Licznik pokazuje 352,03kcal Od rana załatwiałam mnóstwo spraw i na śniadanku się skończyło, ale jestem już w domku i idę wszamać zupkę pomidorawą domowej roboty, w wersji light (porcja ma 55,5kcal więc mogę się porządnie najeść :wink: )
Miłego dzionka dziewczynki :D
Pozdrawiam :D
-
Już jestem, jestem...:)
prinzessin - cieszę, się, że sie do mnie "dokopałaś", a ja się cieszę jeszcze bardziej, że dokopałam się do Ciebie na forum i odnalazłam, bo myślałam, że naprawdę nad tym morzem Cię "wcięło" :mrgreen:
Zatem dziewuszki, dziś kolejny dzień, kiedy możecie składać mi gratulacje, za moja głupotę, ale cóż... Dopiero wróciłam do domku z miasta, i na liczniku mam 604,98 kcal, a tak naprawdę, to siedzę już w dresiku, żeby poćwiczyć i pójść biegać, o ile zdąrzę bo już dwa razy padało przed chwilą jak autkiem jeździłam :roll: A dietkowo, to dziś raczej pozytywnie...
Śniadanko:
1/2 jogurtu naturalnego z ziarnami zbóż, a do tego dosypane musli "etkera" i jeszcze płatki pszenne...
Obidek:
Ziemniaczki z koperkiem + 1 sadzone jajeczko (normalnie były zawsze 2) + do popicia kefirek naturalny...
Kolacja:
Jeszcze przedemną... Ale coś się wymyśli, najpierw trzeba iść pobiegać!:)
Coś pomiędzy:
wafel ryżowy SONKO z cynamonem... btw. a dziś kupiłam sobie takie same, tylko z papryką, ciekawe jak będą smakować :roll:
Na więcej czasu nie miałam, bo trochę się pokręciłam dziś autem po mieście i jak wracaliśmy już do domku, i tak sobie szłam i szłam, a rodzice za mną, to mój tatko przemówił..." Nooo, muszę Ci coś powiedzieć, że ten tyłek, to jakby Ci trochę zmalał, mierzyłaś się?" A ja? Myślałam, że padnę. Bo mój tata, to należy do ludzi... Hmm baaardzo rzadko, naprawdę bardzooo, powie coś DOBREGO, coś pochwali, pogratuluje... Musi naprawdę coś się chyba zdarzyć, albo musi mieć bardzo dobry humor, bo słowa pochwały bardzo trudno przechodzą Mu przez gardło, na palcach jednej ręki mogę policzyć ilość razy kiedy powiedział, że np. obiad był dobry:) Smakuje Mu zawsze, tylko poprostu bardzo ciężko wyciagnąć od Niego dobre słowo... Się rozpisałam, ale naprawdę nie wiem, o co Mu chodziło hehe Co to znaczyło, to Jego "trochę"... Aj, zresztą nieważne:) hehe ale tak jak rzuciłam rano okiem u Tluscioszka, to ja też myślałam o zaciśnięciu pasa, tak by ten mój plan jednak się udał i było te 60! Tylko coś czuję, że ten @ to mi plany popsuł... Kurczę się rozpisałam, a tu już tak późno... Obawiam się, że mogą być nici z biegania, bo musze jeszcze skoczyć na parking, do samochodu - a to kawałek jest -, bo zostawiłam chyba w bagażniku część dzisiejszych zakupów... Banany, jabłuszka, cytrynki i melona... Jeszcze go nigdy nie jadłam i chciałabym spróbować:) hehe a mojemu ciurowi dziś kupiłam "gerberka" - "jabłka z bananem" i wcinał, aż Mu się uszka trzęsły, a z łapusią powolutku, powolutku coraz lepiej...
Aha, no i plecy mnie dziś ZNÓW bolą mocno, ale... Kichać na to. :mrgreen:
Dziewuszki przepraszam, ze ta moja wypowiedź taka nie poukłądana, ale spiesze się strasznie, więc później Was odwiedzę dobrze?:)
Buziaki:*
-
Gratuluję Snoi!!
Na kolacje wrzuć jakieś węgle po wysiłku - proponuje razowca z tunczykiem i sałake coś jak grecka
Trzymam kciuki!!
Matylda
-
Matylda po wysiłku to tylko białko. Lepiej służy mięśniom niż węglowodany.
Snoi podziwiam Cię za takie samozaparcie :) Ja nie potrafię sobie wielu rzeczy odmówić :( A pizza to już za mną od miesiąca chodzi i chyba niedługo ją sobie zrobię w domku, bo pizzeriom grozi napad ;) Ostatnio coś mi się "popsuło" z jedzeniem, bo najbardziej głodna jestem wieczorem. Rano to średnio mi się chce jeść. Jem, bo muszę, a nie dlatego, że jestem głodna. Mam nadzieję, że mi niedługo przejdzie, bo wczoraj o 21 trzy kanapki z pomidorkiem i majonezem zjadłam :oops: I możecie się śmiać, ale dopiero wtedy byłam "szczęśliwa" ;)
-
Dlatego proponuje pelnoziarnisty z tunczykiem - bialko z tunczyka wegle z pelnoziarnistego - w nim jest blonnik, pozatym odrobinka wegli po wysilku i tak chcac nie chcac w oponke nam pojdzie a nasz organizm nie zacznie sie bronic i sila rzeczy z tluszczyku tez spali
-
Snoi bedzie mi razniej jak zacisniesz pasa:DD nie bede sie czula samotnie hehe:)) a ja chce juz na 6 wrzesnia o wiele lepiej wygladac aby Wam sie pochwalic;DD porownaniem zdjec:DD
Sephrena: nie martw sie, ja mam to samo, ciagle mam napady checi na jedzenie wieczorem ostatnie dni mialam bardzo slabe, zwlaszcza wczoraj bo napadlam na ciasteczka :oops: ale to sie nie powtorzy o nie!! ale wazne ze jestem przy swojej wadze czyli 65kg...
spadam ogladac filmik buziak:*
-
No to oczywiście dołączam się do gratulacji, oby tak dalej!
No mój tata też należy do tego typu, który mówi mało pozytywnych rzeczy, więc u Ciebie widać już efekty!
Znów gratulacje!
A ciur niech szybko wraca do zdrówka!
-
Zatem... Dziewuszki moje kochane:) Jak poszłam po te zaginione zakupy, to jakoś tak pokropywało sobie, i zrobiło się wybitnie szaro i jakoś tak buro, zaczęło wiać, a ja zaczęłam marznąć i stwierdziłam, że co, to, to NIE. Nie idę. Pogibałam się troszkę w domku i tak się skończyło, ale nie narzekam, jutro pójdę:) Kurczę, tylko takie bieganie, to na moje łydki mi nie pomoże... A one mi sią taaak nie podobają... Jak moje całe nogi, ale cóż:)
Wszamałam więc, zagrzane w opiekaczu kromeczki grahamka, posmarowane serekiem Tartare "Borowy las" (Te serki są pyszne... MNIAM!), a na to plasterek szyneczki, do tego zielona herbatka:D Aha, no i ciut wcześniej jabłuszko... I tym sposobem było... A zresztą nieważne ile kcal było, miało być zaciśnięcie pasa, to i jest. I wcale głodna nie jestem... Czuję się wspaniale, dziewczyny, ja czuję się szczęśliwa :!: :wink:
Odnalazłam mobilizację, determinację, siłę i energię, już dawno, trzyma mnie i nie puszcza... Energia do działania:) Muszę coś robić, nie lubię zajmować się NIC'nierobieniem, choć mimo wszystko jestem w tym najlepsza:) Czuję się piekielnie szczęśliwa, postokroć tym bardziej doceniam Jego istnienie przy mnie, wtedy gdy Go nie ma na wyciągnięcie ręki... Wypełnia mnie energia, radość, szczęście i zniecierpliwienie, że to JUŻ, chcę Go mieć spowrotem... Jeszcze chwilka:)
Czasem jednak też mam "takie dni", gdy wszystko jest na NIE, teraz jednak one nie są w stanie dać mi rady:) Bo pomimo, że drapię, że krzyczę, że się złoszczę, że nienawidzę, że jestem zołzą, to i tak to wszystko się nie liczy... Nie liczy się TERAZ. I oby na ZAWSZE.
Ta dieta, a w szczególności WY, i to, że DZIĘKI WAM, mam na swoim koncie jakieś małe sukcesiki już, których tak łatwo nie zaprzepaszczę, to wszystko daje mi tą siłę! Paradoksalnie siłę i szczęście i radość, daje mi ON, a raczej TĘSKNOTA ZA NIM. Świadomość, że to już niedługo będę Go miała przy sobie... Jak to kiedyś, ktoś mądry powiedział, "ludzie, żegnają się po to, by móc się przywitać", niby taki banał, ale jakże prawdziwy... A o ile słodsze będzie spotkanie, po takiej rozłące? Słodycz tego spotkania zastąpi mi, wszystkie te moje NIE zjedzone słodkości TERAZ i osłodzi życie na PÓŹNIEJ...
Dieta + uczucia... = Mój obecny stan:)
I strasznie jestem zniecierpliwiona... Czy ktoś, coś zauważy? Czy JA coś zauważę, w październiku? Tak jak napisał Tłuscioszek, chcę pokazać nie tylko SOBIE, ale też IM, tym, których szczerze nienawidze... Wiem, nienawidzę to mocne słowo, ale przecież nie każdy musi z każdym obcować, i pałać do siebie sympatią i uwielbieniem, prawda? A jest kilkoro ludzi, którzy zaszli mi za skórę... Chcę się pokazać INNA. Nie mówię, że LEPSZA, bo ciąglę będę taka sama, jednak to COŚ się zmieni... I do tego dążę.
Dziękuję Wam, za obecność tutaj... :wink:
-
No i zakończyłam dzień z wynikiem 1207,09. Mam nadzieję, że nie będzie konsekwencji :wink: , ale chyba w granicach błędu się zmieściłam :) Dzień ogólnie zaliczam na +
Idę się przytulić do mojej drugiej połóweczki, może spalę jakieś dodatkowe kalorie :wink: :wink: :wink:
Do jutra, spokojnej nocki i kolorowych snów :D
-
Nooo kochana, to najprzyjemniejszy przykład tracenia kalorii, a ile się ich wtedy traci... ho ho ho... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
-
Snoi jaka piękna wypowiedź:) wiec bedziemy obie dazyc do tego aby wkurzyc tych ktorych nie lubimy a niech nam zazdroszcza wygladu prawda?:DD ja juz mam nie cale 65kg:)) bedzie okolo 64,80:DDmialam sie nie wazyc ale korzystam z tego widzac ze powoli mi sie konczy @:DD no jak mi sie skonczy @ to sie chyba rzuce na MM (Moja Milosc), juz wczoraj mu dokuczalam to sie cieszyl ze juz "normalnieje":DD a dokuczam mu gryzac go laskoczac i w ogole:DD skacze na niego:DD powinien sie cieszyc ze schudne to bede lzejsza:DD
ile jestescie ze swoimi partnerami?? mi z moim 19wrzesnia minie 2 latka:DD i kozrzystajac z tej okazji ze mieszkamy sami chce go zaskoczyc i zrobic kolacje pyszna czyli.... spaghetti z sosem bolognese (to jego ulubione danie, ja tez to lubie):DD tylko niewiem gdzie go wygonic na ten czas kiedy mialabym to zrobic:DD mielismy sie zareczac w te rocznice ale niestety mojej rodziny nie ma wiec odpada:) ale na swieta juz tak:DD nie moge sie doczekac az bede mowila "moj narzeczony" albo "jestem narzeczona MM":DDD
Kurde przepraszam Snoi ze sie tak rozpisalam juz nie bede (chyba):DD po co zaczelas te rozmowy hehehe:DD
ide do siebie napisac cos:DD
-
Tluscioszek ja miłość mojego życia poznałam 18.06.2005, 23.06.2006 braliśmy ślub cywilny w Berlinie (wtedy jeszcze tam mieszkałam i studiowałam), a 9 września 2006 był kościelny. Tak więc mamy dwa latka i dwa miesiące, i za 10 dni mamy pierwszą rocznicę ślubu :D
Od ślubu przytyłam 8 kilo, mąż jest łasuchem i niestety odbiło się to też na mnie :( Bez kolacji nie pójdzie spać, a wieczorek to najgorsza dla mnie pora. Mogę cały dzień nic nie jeść, i nie mam nawet na to ochoty, Wieczorem dopada mnie apetyt. Znalazłam na to sposób, albo uciekam na fitness, albo pod prysznic :) Niestety nie zawsze mi to wychodzi, czego efekty widać na biodrach i brzuchu :(
-
Snoi, naprawde piekna wypowiedz :D . Az sie normalnie rozplynelam nad tym twoim poscikiem. Ech, glebokie przemyslenia Cie wziely. Tez tak czasami mam, ze troszke pofilozofuje (z reguly po piwku :wink: ).
Ale to sie przydaje, takie glebokie przemyslenia ucza nas prawdy o sobie i o swiecie :D
Ja Moje kochanie znam juz szmat czasu. Jestesmy ze soba od 24.07.2004 roku, a narzeczenstwem od sierpnia 2006 roku. Jak dla mnie to dlugo. Wiadomo, bylo wiele kryzysow - raz nawet nasz zwiazek sie rozpadl, ale jestesmy ze soba i chcemy ze soba byc. Tylko trzeba sie bardziej poznac, ale nie na wylot, trzeba wierzyc, ale nie slepo, trzeba kochac, ale nie na zaboj... Kurcze, chyba mi sie twoj nastroj udzielil kochana :P .
Milego czwartku malutka :!:
-
Witam Kochane w ten ziiimny czwartek!:)
Od początku, hihi a więc z MDP jesteśmy razem oficjalnie od 11 października 2005, więc po przyjeździe do Olsz. tylko chwilka i będzie nasz 2 rocznica:) Ale taki pierwszy buziaczek był 8 czerwca 2005... Przetrwaliśmy wtedy rozłąke wakacji, uczucie w każdym się wykluło i tak po przyjeździe do Olsz. zaczęliśmy być razem... :mrgreen:
Ach, kochane, nawet nie wiecie jak ja tak uwielbiam pofilozofować, porozkładać wszystko na części pierwsze, każdą chwilę, każde słowo, pozwala to uchwycić, to, co na codzień nieuchwytne... Czasem jednak sprawia to, że popadam w jakąś melancholię i dzień jest na NIE. Dlatego próbuję się ograniczać w tym moim myśleniu:)
A co do wagi... Hmm, jak pisałam u Tluscioszka, to ja się zaczęłam bać ważyć... :roll: Kolejny punkt dla mnie, za głupotę hehe
Idę poodkurzać i zmyć podłogę w kuchni, bo mnie mamuśka przechrzci:) hehe
A co do biegania... Nie wiem, czy się zdecyduję w taki ziąb... Masakra:( Będę musiała się jeszcze bardziej nawyginać w domu, w takim razie. Aha, no i dziś znów plecki bola i obawiam się, że mogłam się tego nabawić przed'wczoraj, gdy biegałam wieczorem w bluzie, a było zimno i wiało, być może jak się zgrzałam, to wiatr owiał mi plecki i wystarczy by je znów odczuwać... Ja to się mam. Jak nie urok to sraczka hehe
Lecę, pojawię się później:)
-
Sprzataj snoi, sprzataj - to tez sa aeroby i spala sie przy tym kalorie :D
-
A ja ciągle nie mogę się przemóc by iśc pobiegać z rana... Chociaż te kilka dni do końca wakacji by sie przydało, bo po tem to już tylko pomarzyć będe mogła... ;|
Może jutro mi się uda, bo wieczorkiem nie mam czasu, bo rowerek, a po śniadanku i spotykam sie zaraz z Miśkiem.
Ale za to w niedzielę idę się sprawdzić - na 100%.
Miłego dietowania!