-
siemka dziewczynki!
ja sie może przedstawię:
a więć jestem joanna
mam 19 lat, 158cm i 55 kg studiuję sobie prawo na ujocie no i właściwie moim jedynym, a największym problemem życiowym jest waga. ważyłam 71kg rok temu przed wakacjami. Miałam doła, nie wychodziłam nigdzie, wstydziłams ie ludzi, nie miałam sie w co ubrać i generalnie byłam uzalezniona od batoników. Powiedziałam sobie dość! tak nie można przecież żyć, cała młodośc mi przeleci. Wsiadłam na rower i w sumie przez 2 miesiące z niego nie schodziłam, schudłam 12 kg, w pażdzierniku ważyłam 59kg a do stycznia (studniówka zesło mi jeszcze 3) neistety wraz z wielkim balem zniknęła wielka motywacja. ZAczęło się jedzenie z kategorii WIELKIE. przytyłam. najgorzej było po maturze w czerwcu waga pokazała 61kg. podłamałam się ale i zmobilizowałam. W te wakacje przez 6 tygodni jeżdziłam po 5,6,7 a nawet 8 godzin na rowerze. Byłam non stop w terenie. Ne powiem, by byo to dla mnie męczące, mam to szczeście że bardzo lubie taką formę aktywności fizycznej. No niestety te 10 kg, które schudłam w 6 tygodni to był szok dla organizmu, nie dość, ze na 3 miesiące straciłam okres, to jeszcze miałam przecudnej krasy JOJO obecnie z najmniejszej wagi jaką miałam ( 51 kg ) przytyłam przez miesiąć (!!!) do 55 kg. Wczoraj kupiłam parę ciuchów i ze zgrozą spojrzałam w lustro, jeszcze miesiąc temu miałam płaski brzuszeł i zgrabne nogi! no i cóż... pora ZNOWU zacząć odchudzanie. Generalnie uważam, że dla kogoś kto kocha jedzenie i słodycze jak ja odchudzanie bedzie stałym elementem życia. Nie potrafię zjeść sniadania, obiadu i kolacji, albo jem --> non stop, cały dzien i mysle tylko o tym ( rekord 5 000 kcal w ciagu dnia ) albo jade ładnie z dietą, czytaj: odchudzam sie. Normalności u mnie brak.
Mam też swoje przezycia związane z zaburzeniami jedzenia. Wydaję mi sie ze otarłam się o coś w rodzaju anoreksji (?) choć ważyłam naprawdę mało, wciąż widziałam wszędobylskie sadło, sadło, sadło. Teraz, jak przytyłam dziwie sie sobie, choć wszyscy powtarzali, ze bardzo schudłam, ja cały zcas widziałam tylko swoją nadwagę. Wciąż towarzyszą mi kompulsy. Wielle razy próbowałam wymiotować, nie wiem dlaczego, ale nie potrafię, próbowałam wiele razy i poprostu sie nie da. Pewnie powiecie, ze to dobrze dla mojego zdrowia, może i dobrze ale jak zjem 5000 kcal to marze tylko o tym zeby ich się pozbyć. Brałam też srodki przeczyszczające. Byłam tez u psychologa, nie wiem czy nie był najlepszym specjalistą, ale z 3 wizyt na jakich byłam nauczyłam sie oddychać(!) i dowiedziałams ię, ze słodycze je się raz w tygodniu albo wcale...Myślałam o hipnozie, ale taka wizytka 150 zł, także panu podziękujemy ślicznie, wole tą kase wydac na jakies zajęcia typu aerobic. Obecnie znajduję sie na etapie obżerania sie słodyczami i powolnej zmianie myślenia na: zrzuć do cholery te 4 jojowate kg!
To moja historia w skrócie. Jeśli macie jakieś pytania piszcie, zasady zdrowego żywienia mam w małym palcu, kalorycznośc produktów tak samo, także, w miarę moich możliwości pomogę.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki